Ewa.KM pisze:Asiu czy około rocznej koteczce u której zdiagnozowano plazmocytarne poduszki i dziąsła warto podawać zylkene? Byłam u 2 wetów, obie odsyłalay mnie do stomatologa. Kotka póki co czuje się dobrze, je, bawi się, myje. Czy jakoś można odciągnąć w czasie to co nieuchronne, czyli wyrywanie?
Ewa, nigdy zelkene nie stosowałam. Nie miałam też, na szczęście, plazmocytarnego zapalenia opuszek. Chyba,że liczyć nieliczne przypadki pojedynczych ognisk zapalnych. Smarowanie antybiotykiem i zapodanie sterydu pozwalało szybko wyjść z tego.
Gorzej było z paszczami. Podstawą było zaleczenie silnych ognisk zapalnych. Były antybiotyki, metronidazol, jakaś nowość gdzie nazwy nie pamiętam, sterydy...ale i tak wsio wracało w cieżkich przypadkach. Z reguły kończyło się wyrwaniem zębów. Leczenie tylko często przedłużało cierpienie kota. A efekty były krótkotrwałe. Szabo i nasz Rudy poszli na "drastyczny" zabieg i usunęłam im (nie osobiście niestety) wszystkie zęby. Koty odżyły! Ale oni z mordami mieli ekstremalne kłopoty i żałuję ,że tak długo czekałam. Często wyrwanie pojedynczych sztuk + odpowiednie leki czyniły cuda.
Niestety i sanacja całkowita nie daje gwarancji ,że zapalenie nie wróci. Są ewenementy ale mam nadzieję ,że nie u nas.
Niestety, burasek nie ma. Dziś szukałąm je w kotłowni raz jeszcze. Patrzyłam czy dziura wpod ziemię idąca nie jest zatkana. Czy jedzenie zjedzone, czy budki puste...Nic. Obsrane i zaszczane wszystko. Butelek pełno. Mimo totalnego przewiewu, bo wiatr hula na maksa, w pomieszczeniu czuć unoszący się smród alkoholu i potu. Mają śmietnik w pobliżu ale wszystko jest rozwalone i wyrzucone obok siebie. Policja... szkoda słów. Muszę zadzwonić do dzielnicowego. Ciągle zapominam fotnąć jego numeru co wisi w gablocie. Może to coś da.
Dziś czarna dranica jedzie na szczepienie. Drugie. Kark powoli się goi. Tak myśle, czy tam kroplówki dawane nie były. Jest strasznym kotem. Straszniście strasznym. Goni wszystko co porusza się na czterech łapach i ma ogon. Bez uprzedzenia. Bez warku. Startuje i leje. Wszystko w ciszy. Jak już dorwie się do delikwenta to klnie jak szewc. Atakuje i już. Bo jakiś się kręci w okolicy jej wzroku. Bo jest zazdrośnicą. Może moje uwaga skupi się na jakiejś przybłędzie. A ona akuratnie tuli się. Przy czym nie patrzy, że depcze ślizgiem swoje ukochanie tylko pędzi przeze mnie. Powinna nazywać się "Przestań" lub "Do siebie". Bo tylko na to reaguje. Czarodziejskie słowo przestań powoduje nagłe zahamowanie aż iskry sypią się spod pazurów i powrót z memłaniem cichym pod nosem słów wszelakich. Potem wtula się w szyję i popisukując żałoośnie czeka na buziaki. To nie ja, on uciekał, a ja go tylko goniłam mówią oczki lekko przymknięte i niewinna minka. Ma dyrny zwyczaj polizywania mnie, co strasznie mnie denerwuje. Jak przytrzymuję jej pysk to ton zmienia się w wydawanych dźwiękach. Bardzo tego nie lubi. Kocha tym szorstkim jezorem omłócić okolicę.
Wołanie do siebie jest już poważnym wykroczeniem. Poparte jest moim wstaniem. A to nie wróży nic dobrego. Więc dziecię na podkulonych kończynach ewakuuje się do dziury w drapaku. Stoi przy drzwiach taka tuba i ona tam chowa się. Ale to jest przebiegły manewr. Złazi mi z oczu niby. Robi wrażenie skruszonej dziewczynki niby. Ale... przy tubie przechodzą koty by wejść lub wyjść z pokoju. Dosięga je swą łapką ucapirzoną. Jak się zagapi to zostaje z wielkimi jak spodki oczami i lekko wystającym jęzorkiem. W pozycjach przedziwnych. Śmiesznie to wygląda. Jest okrutną łobuzicą. Ma jeszcze jeden paskudny nawyk. Lubi memleć włosy. Najlepiej siedząc na fotelu oparcia. Wtedy nasze głowy są akuratnie pod pyskiem. Jak się chce głowę zabrać to... zatrzymuje ją dwoma łapami i warczy. Jak się upierasz przy swoim, to ona wyciąga pazury i zahacza moje kudły, dalej robiąc swoje. Warkoli jak stary dizel. Śpi między nami. Wtulona do granic możliwości. Ma apetyt wielki. Nie znosi futra. Ma uczulenie na koty. Pięknie bawi się zabawkami. Ale sama. Jej kumple nie są potrzebne. Trudno będzie dom jej odszukać bo taka popaprana jest ,że aż strach. AAAA, jeszcze gada, gada, gada... Głowa boli.