OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

[MalgWroclaw]

Np. schronisko nie ma prawa odmówić, jeśli się spełnia określone wymogi, dość mizerne.

[ASK@]

Np. schronisko nie ma prawa odmówić, jeśli się spełnia określone wymogi, dość mizerne.

Nie miałam na myśli schronu. Tylko domu tymczasowego. I Otwockiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt. Ci ostatni szczególnie chwalą się ale na pytania- podchwytliwy poklask z mojej strony,że wykonują ogrom pracy bo zrobienie wizyty i przypilnowanie zabezpieczeń jest ważne... milkną. Janusz cięgiem mi wyrzuca, że ja to "doję" domy, koty siedzą... a inny DT to ma ich kilkadziesiąt rocznie.
Swoją drogą Przyjaciele jakoś mało mogą się pochwalić kastracjami okolicznych kotów i psów. Jest szczątkowa. To wolontariusze schroniskowi robią w tej dziedzinie więcej. Organizują systematycznie sterylkobuz gdzie można wykastrować swoje/nie swoje zwierzę. Z datków się organizują. Nie otrzymują forsy od miasta.
A może ja zazdrosna jestem ... tylko się tak maskuję zgorszeniem

[MalgWroclaw]

Schroniska często pod TOZ podlegają.

[ASK@]

Schroniska często pod TOZ podlegają.

Zgadza się. Ale u nas żrą się tozowskie grupy co się rozdzieliły swego zcasu. Jest TOZ i OTPZ i jeszcze jakieś Przyjaciele cośtam. Klon OTPZ. A zwierzęta jak zwierzęta... Jak jest nie fajnie to nie ma do kogo zwrócić się.

[Alienor]

Schroniska często pod TOZ podlegają.

Zgadza się. Ale u nas żrą się tozowskie grupy co się rozdzieliły swego zcasu. Jest TOZ i OTPZ i jeszcze jakieś Przyjaciele cośtam. Klon OTPZ. A zwierzęta jak zwierzęta... Jak jest nie fajnie to nie ma do kogo zwrócić się.

Za to jak mogą, to którzyś tworzą zmyślone historie, by podkręcić emocje i więcej pieniędzy "na zwierzaka" zebrać - jak z tym kociakiem, którego upaprali pianką montażową...

[MalgWroclaw]

Nie wiem nic o piance. ?
TOZ ma miejską dotację u nas i nie widzę powodu, żeby się dokładać.

[ASK@]

Schroniska często pod TOZ podlegają.

Zgadza się. Ale u nas żrą się tozowskie grupy co się rozdzieliły swego zcasu. Jest TOZ i OTPZ i jeszcze jakieś Przyjaciele cośtam. Klon OTPZ. A zwierzęta jak zwierzęta... Jak jest nie fajnie to nie ma do kogo zwrócić się.

Za to jak mogą, to którzyś tworzą zmyślone historie, by podkręcić emocje i więcej pieniędzy "na zwierzaka" zebrać - jak z tym kociakiem, którego upaprali pianką montażową...

Ostatnio im o niej przypomniałam jak jakąś niewiarygodną opowieść snuły. To mnie zablokowali.

quote="MalgWroclaw"]Nie wiem nic o piance. ?
TOZ ma miejską dotację u nas i nie widzę powodu, żeby się dokładać.[/quote]

U nas TOZ nie ma miejskiej dotacji. Ma ją OTPZ.

Co do pianki. OTPZ wrzucił na fejsa fotkę oklejonego małego kociaka pianką montażową. Z opisem, że został interwencyjnie, natychmiast odebrany z budowy (tutaj padła ulica gdzie ta budowa była). Podobno podczas przerwy na posiłek budowlańcy bawili się w okrutny sposób z malcem. Wpychając mu piankę we wszystkie otwory. Wyjaśnili, że oczyszczono go już wstępnie, przy dużym jego cierpieniu. Uszy to miał zaklejona na maksa i groziła mu głuchota. Prawie oczy stracił. Tak zasugerowano. Poprosili o forsę na leczenie kocika. Forsa się posypała. A na budowlańców hejt niewiarygodny. Ludzie mieszkający w Otwocku ruszyli na tą ulicę, znaleźli budowę (jedyną tam zresztą) i nieźle dali popalić pracownikom. Były telefony do szefostwa, zarządu...
Po czym...odezwała się Monika Szulakowska z drugą panią zarzucając TOPZ kłamstwo i manipulację. Kota znalazła pod szpitalem 3 miesiące wcześnie wspomniana druga pani- koleżanka Moniki- i odezwała się do niej z prośbą o pomoc. Sama nie mogła zabrać kociaka do domu bo jej mąż po chemii, nie mógł mieć kontaktów z zarazkami. Ale niechcieli go zostawić. Kot był faktycznie lekko upecany w piance bo trwała akuratnie jakaś naprawa w szpitalu. To ona zrobiła mu fotkę. Wkleiły je zresztą z datownikiem. Bo fałszerze go wyciepali. Monika wzięła sprawę w swe łapki i zadzwoniła do OTPZ i załatwiła jego przyjęcie. Monikę znam, ma ode mnie kota i wierzę ,że tak było. A co zrobiła szanowna instytucja? Zamiast pokajać się, to wylali oni i ich nadskakiwacze wiadro pomyj na obie panie. Na każdego kto miał do nich żal o wierutne kłamstwo, brak pokory i przeprosin. Miano sobie za nic, że oczerniono niewinnych ludzi. Właściciel firmy myślał nawet o złożeniu sprawy do sądu o zniesławienie dobrego imienia. Mnie potem zablokowali więc nie wiem co dalej. Ale była niezła jazda . Czuli się zaszczuci, poszkodowani...oni pomagają a inni im tego bronią. Aż obrzydzenie brało gdy czytałam jakie to z nich lilije.

[MalgWroclaw]

Nie do uwierzenia

[Alienor]

Nie do uwierzenia

I to nie jest jedyny taki przypadek, już nie raz złapani na kłamstwach udawali, że "to nie moja ręka, nie złapaliście mnie"...Koty, psy - robią pod tym względem złą robotę.

[mimbla64]

Okropna bezkarność.
Szkoda, że ludzie tylko myślą o skargach, ale nie robią tego.
Tylko właściciel tej firmy budowlanej mógł doprowadzić do tego, że musieliby sprostować na swojej stronie kłamstwa, a może i ponieśliby jakieś inne konsekwencje.

[ASK@]

Nie do uwierzenia

I to nie jest jedyny taki przypadek, już nie raz złapani na kłamstwach udawali, że "to nie moja ręka, nie złapaliście mnie"...Koty, psy - robią pod tym względem złą robotę.

Wyjątkowo "udana" organizacja. Nawet nie chcę z nią mieć do czynienia. A to co miałam wystarczy. Zero pomocy, wiele gadania i próby nakręcenia sytuacji połączone ze spychologią. Lepiej nie psuć sobie opinii kontaktami z nimi. Swego czasu proponowali mi ,że poprą mnie w "załatwianiu" kastracji w ...Koterii.Tylko się ześmiałam. Potrzebna mi taka rekomendacja jak cholera. Odpowiedzialam, że w tej dziedzinie sama doskonale sobie daję rade. Nie potrzebuję pleców. Sama sobie opinię wyrobiłam. Zresztą jakie plecy? Dostali forsę na kastrację kotów i suk. A zwierzaki właścicielskie, takie domowe nie dzikie bo oni prawie nie łapią, brali z domków i...wozili do Warszawy na zabiegi. Jako wolnożyjące. Za darmo. Tak pomagali nie swoimi łapkami. I nie swoim portfelem. Sprawa wydała się. Nie odmówiono im pomocy w zabiegach ale wystawiać zaczęto faktury. Ależ było darcie kto wydał ich. Zero wstydu!

[meg11]

Asiu te "kastracje" domowych na kasę miastową,ma dwie strony medalu. Nie jest to może super uczciwe ale dzięki temu macie mniej roboty. Bo to węzeł gordyjski jest. Właściciel nie kastruje bo często nie ma za co,za to wypuszcza na dwór-kocice kocą się-małe są wyrzucane,albo podrostki- na dworze znów są niekastrowane tym razem wolno żyjące-znów są małe-Wy je łapiecie jak macie szczęście-sterylki aborcyjne. I tak w koło.Więc lepiej wykastrować właścicielskie bo dzięki temu jest mniej bezdomnych.
Gdyby każdy miał wykastrowane swoje-nie byłoby tyle bezdomności/

[ASK@]

Małgoś ja to wiem. Ale oni mając kasę korzystali z innych środków nie przyznając się do niej. Wykorzystując środki innej organizacji, która starała się pomóc mając na względzie koty. Niech sobie właścicelskie tną ale za swoje. Mają. A nie bazują na innych i to cichcem. To jest nie etyczne i nie uczciwe.

[meg11]

No to trochę nie fer, mogliby chociaż w połowie finansować.

[MalgWroclaw]

Dziś na fb udostępniłam z poczucia obowiązku zdjęcie kociąt z opisem wskazującym na potrzebę kastracji. Szczegółów nie będę kopiować, bo mniej więcej wiadomo: kilkoro kociąt, umarły na panleukopenię, trzeba kastrować...
Znajoma (znam ją słabo, ale znam) skomentowała: "No wszystko super ale sterylizując wszystkie kotki i hamując przyrost naturalny w szybki sposób w ogóle znikną z najbliższego otoczenia. Tak też działa dobór naturalny. To tak jak by pojechać do lasu i sterylizować wszystkie zające, lisy itd. by się nie rozmnażały bo coś im się może stać i jeszcze ktoś je odstrzeli".
A ja myślałam (naiwnie i naprawdę), że to już się skończyło, że mamy XXI wiek, że świadomość jest coraz większa
Odpisałam moim starym i ulubionym argumentem o naturze i zapaleniu płuc oraz o kosmicznych pieniądzach na ratowanie.