Zuzia w nowym domu. Bardzo bałam się, że kolejna zmiana to może być za dużo dla tej koty. Ale na szczęście wszystko zapowiada się bardzo dobrze. Zuzia po otwarciu transportera udała sie pod łóżko, ale 2 min później wyszła i zaczęła zwiedzać. Zwiedziła całe mieszkanie i poczuła się u siebie. Parę godzin po tym, jak ją zostawiłam w nowym miejscu, dostałam takiego maila:
"przesyłam pierwsze sprawozdanie
Zuzia zjadła odrobinę suchego i zrobiła popisowo siusiu w kuwecie. Niestety nie mogę jej na razie namówić na picie wody. Na pewno raz piła po Pani wyjściu bo siedziała troszkę pod łóżkiem z miseczką wody i kiedy wyszła miała wilgotną mordkę. Ogólnie chowa się pod łóżko jeżeli siedzę przy biurku ale jak kładę się na łóżku natychmiast wychodzi i jest głaskanie, po brzuszku też, razem z ugniataniem nieba, raz nawet zasnęła w tej pozycji
jeśli jest jakich hałas patrzy na mnie i jak mówię że wszystko dobrze uznaje że alarmu nie ma. Śpi sobie spokojnie koło mnie na łóżko w pozycjach wszelkich (ale brzuchem i łapkami do góry to widzę pierwszy raz
). Smaczki na razie zostały wzgardzone i masełko też. Może za dużo nowego na raz.
Była już też zabawa kawałkiem uciekającej włóczki ale łowca się zmęczył i odmówił dalszych wygłupów. Dalsze atrakcje przewidziane na jutro.
"
Zuza bardzo potrzebowała człowieka, dla którego będzie najważniejsza. Trzymam kciuki, by dalej aklimatyzacja przebiegała w takim tempie.