Binka goi się bardzo ładnie - został już tylko mały strupek do zagojenia, bez kołnierza i opatrunku się obywamy.
Ale żeby nie było zbyt cudnie, to panna podłapała jakąś cholerną kocią anginę, która się u nas rozpanoszyła tej jesieni
I jako drugi kot, obok Kaniuka, przechodzi ją dość ciężko niestety - od soboty ma gorączkę, je tylko po tolfinie i wyraźnie źle się czuje.
(Pozostałe koty ograniczają się do jednodniowej temperatury, pokichania i pokasłania przez kilka dni)
Jutro kolejna wizyta u weta.
Jak już się lepiej poczuje, to czeka ją jeszcze odrobaczenie, leczenie świerzba i powtórka szczepienia.
Ponieważ nie było dramatu, to zostawiliśmy tłuczenie pasażerów na gapę na później.
Została tylko zaszczepiona na wejściu i przetestowana.
W czwartek przeciągnęłam też Macieja przez weta i odessaliśmy kotku nieco krwi
Trochę się martwiłam, bo on sporo pije, ale najwyraźniej ten typ tak ma (albo w sezonie grzewczym go suszy) - wyniki krwi ma bardzo ładne (krea 1,1, mocznik 65 mg/dl - przy sporym odwodnieniu w momencie pobrania).
Ma jeszcze zapalenie spojówek, no i ten problem z uszami - ma zmieniony pozapalnie naskórek kanału słuchowego, częściowo łuszczący się, częściowo bardzo cienki, krwawiący przy dotyku. Nic dziwnego, że go te uszy bolą. Ma zalecone płukanie łagodnymi preparatami pielęgnacyjnymi.
Poza tym dzisiaj odwiedziłam na szybko pana Zyzola (Bonusa).
I ten to wygląda jak pączek w maśle
Leżał rozwalony na kanapie, bebechem do góry, z taką miną, jakby całe życie nigdzie indziej nie leżał
Potem raczył mnie zaprowadzić do kuchni i pokazać, że michy puste!
Bo przecież suche się nie liczy
Fotek niestety nie zrobiłam, bo tylko przelotem zajrzałam, ale widać, że to właściwy kot na właściwym miejscu
Gdyby ktoś chciał wesprzeć leczenie Biny (i "obsługę" pozostałych kotów), to przypominam, że ciągle trwa nasza zbiórka
Klik