Jechałyśmy autem z moją też ,,robiącą w kotach" koleżanką. Mijając wysypisko - sortownię śmieci zobaczyłyśmy na poboczu kotkę. Oczywiście, że się zatrzymałyśmy (... a miałyśmy patrzeć tylko przed siebie, żeby przypadkiem żadnego kota w potrzebie nie wypatrzeć) ... miałyśmy przy sobie karmę. Kotka dosłownie rzuciła się na jedzenie, mało nie odgryzając nam rąk aż po łokcie ... Strasznie chuda, biedna, zakleszczona i zapchlona. Eh, ... zabrałyśmy.
Kotka jest u mnie od dwóch tygodni. Będę ją sterylizować na dniach, ale najpierw chciałam ją odkarmić, odrobaczyć, odpchlić, odkleszczyć i odświerzbowić. Świerzba ma okropnego. Ale walczymy z tym.
Jeśli ktoś chce kota nie absorbującego ... jest idealna. Jakby jej nie było. Ona tylko sobie śpi i podjada. Nie miauczy, nie rozrzuca żwirku poza kuwetę. Tylko sobie śpi i mruczy. Idealny kot dla osoby starszej lub ceniącej święty spokój. Kotka jest proludzka, można ją brać na ręce, mizia się. Bardzo grzeczna, cicha i czysta. Ideał.
Ktoś nam kiedyś mówił, że taka kotka mieszka na wysypisku. Musiało być jej ciężko, bo teraz wręcz upaja się bezpieczeństwem, ciepłem i pełną miską. Jest już po pierwszym odrobaczeniu i odpchleniu. Ze świerzbem walczymy. Futro ładniejsze. Ciała przybywa.
Szukamy domu bezpiecznego, kochającego.
Mogę kotkę zawieźć np. do Warszawy, czy gdzieś w okolicę.