Tej pierwszej nocy "ze wszystkimi" nie mam pojecia, gdzie spała Bezia
Feliś próbował spać koło mnie, ale Bezia mu przeszkodziła w wieczoprnej toalecie, więc sobie poszedł, rano znalazł się w nogach, na miejscu Bajki. Bajka z kolei rano zlazła z pawlacza, ziewając, czyli tam spała. A Bajkę co jakiś czas było słychać, kiedy coś na przykład spadało... albo się obrywało (no nie, firanka się oberwała bezszelestnie!), geeneralnie nie wiem, czy bezia spała, bo wciąż się coś po domu ruszało
Potem był cały dzień kolejnego zapoznawania się - zostawiłam koty luzem, poszłam do pracy, przeżyły. Wieczorem wymęczyłam nieco Bezie zabawkami, więc potem się grzecznie ułożyła na łóżku i zaczęła szykować do spania. No to Feliś się ułożył na stole i poszedł spać. W nocy się obudziłam - hm, obudziło mnie wejście Bajki na mnie, wykorzystała, że leżałam akurat na wznak (rzadkość!) i ułozyła mi się na brzuchu... Oj, nie zasnęłam ponownie, jednak i ciężko, i ciepło! Ale dzięki temu obudzeniu zobaczyłam, ze do boku mi się przytula Feliś (czyli już był na miejscu), a zaraz za nim, może z 20 cm od niego, leży Bezia. No super! Pogłaskałam Bajkę, wyciągnęłam przez Felka rękę do Bezi (też nie spała) i tym sposobem miałam wsyzstkie trzy futra w zasięgu dotyku, rewelacja! niestety po chwili mi już było niewygodnie z Bajką, chciałam ją zsunąć na bok, no to sobie poszła. No to się zwróciłam do Felka i Bezi, chciałam zasnąć, ale już nzów beia przegoniła felka niechcący, no wesoło jest
Miau