Dzięki Wam obu za wsparcie!
W pierwszych chwilach było smutno - wstawiłam tramsporter z Bezią do łazenki, otworzyłam drzwi, pokazałam jakos, że tu ma wodę, tu mięsko, a tam kuwetę, no i soboe poszłam, Po jakims czasie zajrzałam, Bezia skulona w kącie najgłębszym. Po jakmś czasie musiałam iść do łazienki... Bezia bez zmian. No to poszłam spać, zostawiając Bezię w kącie, z nadzieją, że w nocy wejdzie na kołderke do trasportera albo na poduszkę, albo na kocyk, albo na dywanik - no bo kafelki zimne są...
W nocy - spokój. Ja śpię, moje futra też, nic się nie dzieje. Moje się nawet nie zająknęły, że "chcą do łazienki" - wszystkie ich kuwety wylądowały w kuchni, więc po co do łazienki?
Rano z pewną taka nieśmiałocśią udałam się na rekonesans... I proszę, Bezia śpi skulona w transporterku na kołderce. Mięsko z miseczki prawie całe zniknęło, chociaż jeden kawałek wylądował w misce z woda, a dwa - na dywaniku. Ale Bezia spokojnie sobie śpi tzn. kiedy weszłam, to nie spała, tylko leżała. Moje koty - zero reakcji, chyba wciąż nie wiedzą, że mamy w domu znajdkę
W nocy siedziały trochę na oknie i może jej wypatrywały na trawniku i koło samochodów? A tu nic...
A, wygląda tez, że Bezia skorzystała z kuwety, bo rozgrzebane i chyba widzę niedokładnie zasypane siku.
Miau, no to w drogę do pani wetki
Jeszcze tylko sprawdzę, czy aby dzisiaj nie zamknęli niespodziewanie z jakiegoś powodu!
MIau