To jest Staś. Piękny kudłatek. To znaczy teraz jest już piękny, bo do niedawna tak nie było...
Do niedawna był to obraz nędzy i rozpaczy...
Staś był bezdomny i mieszkał w pustostanie. W starym zrujnowanym budynku bez szyb, ze składem rupieci obok. A na budynku widniał zatarty już (pewnie jeszcze z czasów PRL-u) napis “Ślusarnia Stach”. I to właśnie od owego lokum jakie koteczek sobie znalazł żeby nie spać na ulicy zyskał swoje imię
. W końcu miał swoją ślusarnię
Z tego pustostanu kocurek trafił na kocią stołówkę gdzie od lat karmię bezdomniaki. A to wcale nie jest blisko, kawał drogi miał biedaczek. I tak się poznaliśmy. A wiem gdzie pomieszkiwał, bo kiedyś go wyszpiegowałam. Po kolacji kotek udał się w bardzo dziwnym kierunku, a ja niczym szpieg udałam się za kotkiem, nieważne że po krzakach
. I tak doprowadził mnie do tej starej ślusarni.
Na posiłki najpierw przychodził nieregularnie, ale jak się przekonał, że zawsze dostanie jedzenie, zaczął przychodzić już codziennie. Wyglądał tragicznie, brudny, wychudzony, chodził na przykurczonych łapkach z wiecznie podkurczonym ogonem. A to kot o przedłużonym futerku, puchaty czarny ogon był zrudziały.
Nie wiem czy miał kiedykolwiek dom, jaki ten dom był i w jaki sposób go stracił. I nie dowiem się już nigdy. Bał się ludzi, chociaż jadł przy mnie w niedużej odległości. Ale nigdy nie mogłam podglądnąć czy to kocur czy kotka, bo ten ogon wiecznie podkulony.
Zabrałam go, bo stan kota był fatalny, a długowłosy kot na ulicy ma kiepską przyszłość. Był wychudzony, ale w domu okazało się, że to długie futerko bardzo maskowało faktyczny stan kota. Był tak przeraźliwie chudy, że na jego kosteczkach można było uczyć się kociej anatomii. A przy próbie pogłaskania żałośnie miauczał, jego bolał nawet sam dotyk...
Ale teraz jest już piękny. Czyściutki, odkarmiony, biega i pięknie bawi się różnymi kocimi zabawkami. Kiedy patrzę jak chodzi teraz z wiecznie uniesionym do góry puchatym ogonkiem, to aż wierzyć się nie chce, że to ten sam kot. Chyba jest szczęśliwy
Chociaż mnie ostatnio nie lubi, a powodem są wycieczki koteczka do weta (odrobaczenia, kastracja, szczepienie) czego też nie lubi
(ale który kot lubi
)
I Staś powoli rozgląda się za domkiem. Dobrym domkiem. Trochę boję się go ogłaszać (chociaż już zaczęłam), bo wiadomo jacy często są kandydaci na puchate koty. Marzy mi się fajny forumowy dom, ale to chyba marzenie nierealne...
Staś to młody kotek, ma ok. 2 lat, może nawet troszkę mniej. Jest odrobaczony, wykastrowany, zaszczepiony. I zdrowy, ma zrobione testy FeLV/FIV, oba ujemne. Korzysta z kuwety, śpi w łóżku, jest grzeczny. Czyli normalny kot.
Tylko domu potrzebuje
Może ktoś się zakocha?...