Łazienka jak wiadomo jest tymczasowym lokum kociaków. Czasem muszę z niej korzystać, dobrze, że jestem małych gabarytów, bo inaczej musiałabym chodzić do sąsiadów. Brakuje mi też pewnej intymności
, ale cóż...Otóż siedziałam sobie na sedesie, a jedno z kociąt wspięło się po spodniach na górę, wpakowało mi na kolana i włączyło motorek. Może to i trochę obsceniczne, ale jednocześnie urocze. Któreś z tych kociąt jest wyjątkowo przytulaśne.
Kociaki wypuszczam, ale pod pełną kontrolą. Kuweta jest wtedy wyniesiona z łazienki i stoi na środku pokoju. Dzisiaj jedno z kociąt nagle pobiegło w kierunku łazienki.Drzwi były zamknięte, szybciutko więc wskoczyło do "dorosłej" kuwety i zrobiło kupkę. Jak nie kochać? One są jeszcze malutkie, mają prawo mieć wpadki, zwłaszcza jeśli kuweta jest daleko. Kończąc wątek defekacyjny napiszę, że wyrobił się u nich odruch Pawłowa. Po zabawie, szaleństwach, pobycie na balkonie biorę towarzystwo do łazienki, gdzie już czeka miska z jedzeniem. Zamykam drzwi, a po chwili wchodzę i widzę, że jedzonko zniknęło, no może nie do końca, ale cała trójeczka śpi przytulona do siebie w kocim pontonie. Wtedy mogę świecić światło, hałasować, nic im to nie przeszkadza. Za jakiś czas, godzinę lub dwie otwieram drzwi, a tu spod nóg wylatuje cała trójka gotowa na brewerie
Trochę zdjęć zrobiłam, ale ruchliwe to bardzo i połowa przynajmniej zdjęć to na przykład kawałek ogona Piksela, połowa pyszczka któregoś z kociaków...itd Jutro wkleję.