trochę namieszałam sobie, bo wpisałam się na wczoraj zapomniawszy, że o 17 mam zebranie w szkole u Natalki
w kociarni byliśmy przed 19
jakiegoś mega sajgonu nie było
Porcelanka wyszła - ma kryjówkę za kanapą gdzie zazwyczaj urzęduje Ptyś.
Czarno nam bardzo na tym ogólnym
Bambo lek niestety podany do pyszcznie, uszy zrobione, ale niestety z lekkim spacyfikowaniem, nie obraził się bynajmniej.
Lea wygłodniała, ładnie zjadła wszystko w intenstinalu saszetce, ale wczoraj podałam jej ostatnie zylkene.
Leon w pierwszym momencie się miział, potem raczej mnie unikał. Ślepaczek wreszcie nie pod budką, ale bez kontaktu, choć zdecydowanie jest lepiej.
Kubanka rozmiziana to wiadomo.
Na koniec dopiero dojrzałam w łazience kuwetę ze żwirem - domyślam się, że to Toli, przepraszam nie uprzątnęłam jej i nie wymoczyłam