Dyżur dzisiejszy (piątek).
Przede wszystkim dziękujemy Oli za posprzątanie kuwet na ogólnym
Ferajna dostała Feringę, część puszki została w lodówce, do wykorzystania jutro. Panowie dostali swoje dodatki. Pozamiataliśmy i wymieniliśmy wody, podłoga była czysta, więc nie myliśmy. Grześ dobrze odnalazł się na ogólnym. Jest miziasty okropnie, nie pozwalał się zająć nikim innym. Raczej nie lubi się ze Sprite'em, syczeli na siebie, jeśli któryś podszedł zbyt blisko. Poza tym spokój, Ziutki zadomowione, ciekawskie i chętne do miziania (jeśli Grzesia nie ma w pobliżu
), Malunia trochę ucieka.
U Lei kuwety w porządku, ona sama względnie grzeczna. Raz nam uciekła na ogólny, ale szybko było spięcie i zrobiła odwrót. Dostała Vetomune, Zylkene pół tabletki na S. Kark posmarowany, nochal bez śladu rozdrapania, więc smarowaniem go już jej nie maltretowaliśmy.
Dominika była u Kubanki, dała jej Greenwoodsa z Zylkene i Kalmvetem, wymieniła wodę i pozamiatała. W kuwecie komplet. Pomiziały się trochę, miło było.
W szpitalu nie było bałaganu. Krótko po naszym przyjściu przyszedł nowy kitek. Z początku był dość mocno wystraszony, dostał jedzenie (chętniej jadł, jak Dominika go głaskała), kocyk, legowisko i kuwetę. Wielki pieszczoch z niego, uwielbia głaski. Tosia jak zwykle skora do baranków. Felek nie był chętny do kontaktu, za to Kalosz po chwili przekonywania rozmruczał się i przytulał. Ania siedziała w domku, ale dała się pogłaskać, Bronek barankował klatkę i dopominał się pieszczot. Oridermyl przyjął bez entuzjazmu, ale nawet spokojnie. Mufinka rozśpiewana, dostała pół Provery. W jednej kuwecie brzydka kupa, sprawca niezidentyfikowany. Wymieniliśmy wody i dosypaliśmy suchego. Dostali mokrą Feringę i każdy to, co miał rozpisane.
Okna zamknięte, światła zgaszone.
Zwracajmy uwagę na światło, bo w składziku znów było zostawione zapalone, jak przyszliśmy.