Wieści z wczoraj:
Była uczta bo przyniosłam wołowinkę - najbardziej nienażarci byli: Tosia, Dyzio, Karotka i Porcelanka
daj i daj
W szpitalu porozstawiałam trochę miski i kuwety, bo kuweta odkryta stała centralnie koło misek, dostawiłam jedną wodę, bo jedna na 3 koty wydawała mi się mało. Grześ nic przy mnie nie zjadł
biedny wciśnięty za radyjkiem, z łapkami w pion na ścianie
jemu bardzo przydałby się dom tymczsowy - ta pani Kasia zaszczepiła swoje koty wczoraj, za dwa tygodnie może kogoś przyjąć, mówiła mi o małych kociakach, ale może by Grzesia wzięli, może jakiś apel na FB
Lea po otworzeniu u niej drzwi wystrzeliła jak z procy na ogólny
najpierw buczała i mamrotała pod nosem, potem uwaliła się na posłanku na biurku i miała minkę bardzo zrelaksowaną
sama wróciła na swoje włościa z nikim nie miała zatargu. Za to u niej była impreza, wszyscy tam byli na raz lub po kolei i Lili wyżarła jej całe suche.
Na ogólnym spokojnie, nigdzie nie nasikane, Ptyś z oporami swoje preparaty jadł
musiałam dwie porcje zmarnować
Uszy i co tam trzeba było posmarowane.
Kubanka stęskniona, ale ja do niej nie wchodzę to ogródek Artura, jakoś się jej boję
edit: i przyglądałam się Ptysiowi nie wiem czy i on nie załapał grzyba, na plecach bardziej przy zadku ma plamkę szarą - jakby wyłysiałe futerko, trzeba to obserwować
edit: zamykajmy już okna na noc