Strona 5 z 107

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Wto mar 13, 2018 16:36
przez ewar
Zaczęła działać tolfedine i Chmurek podjadł sobie, a potem śmigał z Pikselem po drapaku. Trwało to niedługo, teraz chyba znowu go boli. Nie będzie chyba wyjścia i będę musiała go zanieść do weta. Mówi się trudno.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Śro mar 14, 2018 7:11
przez ewar
A jednak nie pójdziemy chyba do weta. Chmurek jak nowo narodzony :lol: Wczoraj wieczorem szalał, biegał, jadł ze smakiem, jakby nigdy nic mu nie dolegało. Nie mam pojęcia, o co chodzi. Czyżby to jakaś "trzydniówka"? Podobno u dzieci się zdarza. Może i u kotów? Chmurek przyszedł wieczorem do łóżka na mizianki, tak jak wcześniej bywało. Wskakuje bez problemu na parapet, nie ma śladu po chorobie. Jasne,że będę obserwować, napędził mi strachu, dawno nie byłam tak przestraszona. Nie boję się tak bardzo rzeczy, które znam, ale jeśli nie wiem, co jest grane to już tak. To taka walka z niewiadomym.
Piksel, mój złoty kotek bardzo polubił Chmurka. Zachęca go do zabawy, gonią się, potem wylizują, no jest cudnie. Nie zdążyłam ze zdjęciem, ale było siedem kotów wokół zabawki od Arcany. Wyglądało to super :lol: Wśród tej siódemki była Lucy. Ona jest wyjątkowo imprezowa, ale i charakterna. Jak któryś z kotów za bardzo się do niej zbliżył podczas zabawy to od razu obrywał łapą. Żaden nie odpowiedział agresją, po prostu odchodziły. One takie są, naprawdę. Lucy nie bolą na razie oczka, jest wesoła, przychodzi na mizianki, mruczy pięknie. Bardzo lubi siedzieć na balkonie lub w otwartym oknie. Świeżego powietrza potrzebuje bardzo, a człowieka jak powietrza. Kotami się brzydzi? :mrgreen: Nie znam jej przeszłości, musiała być dręczona przez inne koty, inaczej nie umiem tego wytłumaczyć.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Śro mar 14, 2018 8:52
przez muza_51
Chmurek-Obłoczku tak trzymać.Nie strasz Dużej. :ok: :ok: :ok:

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Śro mar 14, 2018 9:08
przez kajtek56
Uff ulżyło mi - Chmurku bądź zdrów <3
Wśród ludzi są odludki, może Lucy jest takim... odkotkiem?

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Śro mar 14, 2018 12:00
przez ewar
Lucy nie lubi kotów, możliwe, że była przez nie dręczona i ma uraz. Nie przeszkadza jej to zupełnie w codziennym funkcjonowaniu. Nie rzuca się na koty, nie warczy, ale też nie szuka z nimi kontaktu, wręcz przeciwnie. One to wiedzą i tylko Lola czasem próbuje ją do siebie przekonać. Lucy jest jednym z najmilszych, najsłodszych kotów z jakimi miałam do czynienia. Ona pakuje się na kolana, wtula w człowieka, mruczy pięknie, jest naprawdę przemiła. To taki kot-przytulanka. Jest też bardzo grzeczna, ale uwielbia się bawić. Jeżeli nie bawię się z nią to i tak znajdzie sobie cokolwiek i jest zadowolona. Poluje na myszkę, żongluje piłeczką, tor z piłeczką zawsze też wzbudza jej zainteresowanie. Jest w pełni obsługiwalna, podcięcie pazurków to nie problem, czesanie sprawia jej przyjemność. Nie znosi tylko zakrapiania oczek, ale to podobno jest bolesne w jej przypadku.
Chmurek chyba już na prostej ( odpukać!!!), dziękuję za kciuki :1luvu: :1luvu: :1luvu: Właśnie sobie podjadł małe conieco, został porządnie wyczesany, ale i tak prosił o więcej :lol: Sprawia mu to dziką radość, może też przyjemniej mu jest, bo martwe kłaczki są usuwane, jest czyściejszy, a przecież koty to czyściochy. Nie ma jeszcze takiej pięknej sierści jak cała kocia rodzinka, ale to kwestia czasu. Dieta, szczotka zrobią swoje, sam też o siebie zadba i będzie z niego kocie cudo.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Śro mar 14, 2018 14:04
przez waanka
Ufff..... :D

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 9:04
przez ewar
Wczoraj po południu Chmurek znowu miał lekką gorączkę i źle się czuł. Rano więc zatargałam go do weta. Mruczał, ugniatał, zachowywał się na stole jak szczęśliwy, absolutnie zdrowy kot. Zero gorączki, brzuszek mięciutki, łapki w porządku, gardełko czyste. Nie było się do czego przyczepić. Dwa tygodnie temu miał robione badania, dostał też antybiotyk po zabiegu, byłoby za wcześnie z czymś znowu wchodzić. Wetka przypuszcza, że albo się mocno o coś uderzył, albo po prostu walczy z początkiem jakiejś infekcji i trzeba dać mu szansę na jej zwalczenie. Węzeł chłonny pod żuchwą leciutko powiększony, drugi nie, podkolanowe też bez zmian. Dostałam zawiesinę przeciwbólową loxicom, tak w razie potrzeby. Teraz Chmurek podjadł sobie i szaleje z wędką.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 15:36
przez ewar
Koty po obiedzie ucinają sobie drzemkę. Chmurek również sobie podjadł, śpi na fotelu. Zyskał kumpla, bo Piksel bardzo go polubił, razem biegają, uprawiają zapasy, takie typowe zabawy kocich młodzieńców. Bardzo się cieszę.
Dowiedziałam się, że Chmurek bardzo chciał się wprowadzić do pani, która go podkarmiała. Biegł za nią po schodach na górę, ale lądował i tak w piwnicy. Już na pewno piwnicznym kotem nie będzie. Podobnie było z Hannibalem.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 15:43
przez waanka
Siostra mi właśnie powiedziała, ze jej kicia tez choruje na anginę; nic nie je, pije tylko i śpi.
Dostała antybiotyk. Kocur zdrowy.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 17:28
przez ewar
Przykre :( Ale kotka jeść musi.Skoro pije to może dawać jej conva?
Chmurek je, ma apetyt. Tylko dlaczego ta gorączka się pojawia? Nie wysoka, taki bardziej stan podgorączkowy, ale zawsze. Męczy mnie to. Wydaję też może niezbyt wysokie sumy u weta, ale Lucy i Chmurek ostatnio 41 zł i 45 zł, dzisiaj 30 zł i robi się spora kwota. Zdrowie nie ma ceny, wiem, ale czy Lucy będzie mogła żyć bez sterydów? Czy Chmurek wreszcie zwalczy to coś? W sumie nie wiadomo co? A oba koty są takie cudowne. Kochają ludzi na zabój, miziaki z nich niesamowite. W dodatku są takie ładne.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Czw mar 15, 2018 17:58
przez waanka
Będzie probowała coś jej podać.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 16, 2018 7:04
przez ewar
Koty po śniadaniu, były wręcz umierające z głodu :wink: W kuwetach kopiato, w nocy musiały być kolejki do nich, przerób niesamowity. Oczywiście już posprzątane. Teraz wszystkie odpoczywają, a ja ma chwilę, aby zajrzeć na forum. Chmurek czuje się dobrze, nie ma gorączki, szaleje, mam nadzieję, że już wszystko z nim w porządku. Lucy na razie również oczka nie dokuczają, niechby był względny spokój chociaż do świąt.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 16, 2018 7:21
przez Gosiagosia
ewar pisze:Koty po śniadaniu, były wręcz umierające z głodu :wink: W kuwetach kopiato, w nocy musiały być kolejki do nich, przerób niesamowity. Oczywiście już posprzątane. Teraz wszystkie odpoczywają, a ja ma chwilę, aby zajrzeć na forum. Chmurek czuje się dobrze, nie ma gorączki, szaleje, mam nadzieję, że już wszystko z nim w porządku. Lucy na razie również oczka nie dokuczają, niechby był względny spokój chociaż do świąt.

Oby był spokój. Zdrowia i jeszcze raz zdrowia życzę dla kociaków.
Wiem ile się zostawia u weta. Koty moje na szczęście zdrowe tylko odrobaczanie nas czeka.
A Emi no cóż już pękło 550 - pobyt w szpitalu i leki. 50 u mnie w lecznicy i jeszcze badania za tydzień. No cóż jak piszesz na zdrowiu się nie oszczędza. Marzę tylko o tym aby badania wyszły dobrze. :201461 dla koteczkow.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 16, 2018 7:41
przez ewar
Mam rabat w lecznicy, inaczej byłaby masakra. Rezydenci i starsze tymczasy nie generują już kosztów, z nowymi zawsze tak jest, że trzeba je zrobić od podstaw. No i czasem chorują, wtedy wiadomo, że koszty rosną.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 16, 2018 10:09
przez mir.ka
ewar pisze:Mam rabat w lecznicy, inaczej byłaby masakra. Rezydenci i starsze tymczasy nie generują już kosztów, z nowymi zawsze tak jest, że trzeba je zrobić od podstaw. No i czasem chorują, wtedy wiadomo, że koszty rosną.


ale jak potrzebna pomoc to nie patrzymy na koszty