Strona 86 z 107

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Śro sty 02, 2019 14:06
przez ewar
Ja już się trochę znam, ale karmiłam RC, a jakże :oops: Nikt nie rodzi się z wiedzą, trzeba się uczyć. Wczoraj spotkałam ślicznego owczarka na spacerze. Miał na pysku tę weterynaryjną szmatę, zamiast kagańca fizjologicznego. Powiedziałam, że tak nie wolno, ale opiekun mi nie uwierzył, bo przecież kupił to coś w lecznicy. Pokazałam artykuł, który noszę w torebce, markerem zaznaczyłam, że stosowanie tej szmaty podpada pod znęcanie.Pan chyba niereformowalny, ale był z nastoletnim synem, który przeczytał i powiedział "ojej, faktycznie". Może to coś da? Może sprawdzą w necie? Mam taką nadzieję. Nie wyglądali na dręczycieli, tylko takich, którzy nie wiedzą o co chodzi.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Śro sty 02, 2019 15:53
przez waanka
Ten kaganiec stosuje się tylko i to wyjątkowo, podczas wizyt u weterynarza; nie wolno zakładać go psu na spacer :strach: może temu właścicielowi pomylił się kaganiec fizjologiczny z tym weterynaryjnym...

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Śro sty 02, 2019 16:05
przez FuterNiemyty
Niestety, to najtansze i powszechnie dostepne kagance, bez informacji, czemu naprawde powinny sluzyc. Nie ma prawnego zakazu.
Gdyby sie udalo przekonac producentow i sprzedawcow do przekazywania informacji, dolaczania ulotki ze sposobem uzytkowania...

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Śro sty 02, 2019 17:24
przez ewar
Walczę z tym, zaczepiam ludzi, proszę, grożę konsekwencjami, nie przejmuję się, że postrzegają mnie jako głupią, nawiedzona...itd. Jeśli jednak chociaż jeden pies będzie miał lepiej to warto.
Wróciłam z Tino z lecznicy. Biedak ma zapalenie nerek, dostał antybiotyk i na razie koniec z wychodzeniem. Wyniki nerkowe ( mocznik i kreatynina ) w górnej granicy normy, niestety. Za tydzień niosę go na badania kontrolne. P.Iza lekko podłamana, ale powalczymy.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Śro sty 02, 2019 17:29
przez Koki-99
Ewcia, Ty powinnaś zostać członkinią TOZ-u. Może jakaś ich legitymacja czy inny papier by pomogły w edukowaniu i nikt by nie miał pretensji, że go zaczepiasz, w końcu to chyba państwowa "instytucja" :roll:

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Śro sty 02, 2019 17:35
przez mir.ka
ewar pisze:Walczę z tym, zaczepiam ludzi, proszę, grożę konsekwencjami, nie przejmuję się, że postrzegają mnie jako głupią, nawiedzona...itd. Jeśli jednak chociaż jeden pies będzie miał lepiej to warto.
Wróciłam z Tino z lecznicy. Biedak ma zapalenie nerek, dostał antybiotyk i na razie koniec z wychodzeniem. Wyniki nerkowe ( mocznik i kreatynina ) w górnej granicy normy, niestety. Za tydzień niosę go na badania kontrolne. P.Iza lekko podłamana, ale powalczymy.

:ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Śro sty 02, 2019 17:39
przez FuterNiemyty
Kciuki za kuracjusza i za edukacje.
I tak widac, jak sie duzo zmienilo przez lata.
Jeszcze calkiem niedawno sprzatanie po psie na spacerze bylo postrzegane ze dziwactwo ;).

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 14:13
przez ewar
Paskudna pogoda dzisiaj :evil: Nie ma wielkiego mrozu, ale jest paskudne wietrzysko, które sprawia, że odczuwamy dyskomfort. Pojechałam oczywiście pod hutę, miałam spory zapas jedzenia, ale tylko płochliwe było. Dostało "szwedzki stół", czyli co sobie kot życzy. Podjadło chyba do syta, bo zostawiło trochę dla srok. Czaki był, merdał ogonem, ale ktoś tam był, nie chciałam się pokazywać. Puszkę miałam, owszem, tak na wszelki wypadek. Martwię się bardzo nieobecnością Alibaby i Jadzi :cry: Czekam tam dość długo, dzwonię dzwonkiem, ale bezskutecznie. Nic więcej nie mogę.
Tino chyba lepiej się czuje, oczywiście ma zakaz wychodzenia i na razie się tego nie domaga. Teoś jakby wyczuł, że Tino jest chory i go nie zaczepia, nie prowokuje do zabawy. Koty czasami są bardziej empatyczne od ludzi.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 17:01
przez FuterNiemyty
Jest jakas mozliwosc, ze stoluja sie w innym miejscu? Widzialam po swietach bardziej 'zasobne' smietniki w resztki, wiecej ludzi wystawia cos dla zwierzat.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Czw sty 03, 2019 18:46
przez ewar
Tak, już wiele razy pisałam o tym na wątku.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 14:29
przez ewar
Dzisiaj była Jadzia :dance: :dance2: i płochliwe :D Ale po kolei. Nasypało tyle śniegu, że rowerem nie dało się jechać. Poszłam na piechotę, ok.6 km w obie strony brodząc w śniegu czasem po kolana. Nic nie odśnieżone :evil: Niosłam torbę z jedzeniem i wodą, a także styropianową płytę, bo jak koty miały jeść na śniegu, którego było po moje kolana? Rozpacz, tak mnie nogi bolą, że płakać mi się chce. Ale jestem i tak szczęśliwa, bo Jadzia zdrowa, płochliwe również. Czakiego nie widziałam, ale noszę dla niego puszki, jutro mu dam jakby się pojawił. Miałam sporo jedzenia, Jadzia zjadła wołowinę i serca drobiowe, poprawiła mokrą karmą i pobiegła do siebie. Miała opory, czy przyjść, bo nie było roweru :mrgreen: , ale poznała mnie w końcu. Płochliwe też podjadło, uciekło jednak do strażaków z jakiegoś powodu, ale tam też nałożyłam jedzenia i jadło ze smakiem, kiedy już odchodziłam.
Jeżeli jutro będzie tak samo, to chyba dotrzeć pod hutę będę mogła tylko na czworakach. Może jednak śnieg stopnieje? Oby.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 17:16
przez magdalena99
W centralnej Polsce (łódzkie) wczoraj spadł śnieg, a dziś nie ma po nim śladu. Może do Was też dotrze ocieplenie.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 17:42
przez ewar
Śniegu jest mnóstwo, ale jest dość ciepło, bo bez wiatru. Trochę za dużo jednak tego śniegu, aby stopniał szybko. Ja tylko chcę móc jechać na rowerze, czyli jeśli nie będzie zasp to dam radę.

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 17:52
przez magdalena99
Czyli głównie zależy od tego, czy drogi którymi jeździsz będą odśnieżone

Re: Huciane koty cz.V. Rudy Teoś

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 18:54
przez ewar
Dokładnie. Na mieście jakoś jeszcze jest w miarę, bo ludzie śnieg rozdepczą, główne ulice też bez zasp, ale te prowadzące pod hutę to dramat. Śnieg dziewiczy, pełno go. Spodnie miałam kapiące od wody, tak do kolan. Ale nie chcę marudzić, najważniejsze, że koty nakarmione, że w ogóle są i ładnie wyglądają :ok: