I dalej jest, bo i dzisiaj się nie pojawił. Było płochliwe. Przychodzi z innej strony, a po posiłku biegnie w drugą. Już się zastanawiam, czy to nie jest młoda mama i tak dla zmyłki zmienia kierunek. Nie widać jednak wyciągniętych sutków, pod ogon dalej nie da się zajrzeć. Jadzia przyszła dość późno, nie czekałam aż skończy jeść, zostawiłam ją przy pełnej misce. Miałam dużo jedzenia, znowu surową łopatkę wieprzową, która kotom bardzo smakuje. Gotową mokrą też oczywiście daję. Chyba się najadają, bo zostawiają zawsze trochę dla srok.
Dzisiaj było dość ciepło, ale wilgotno, co chwilę siąpił deszcz. Udało mi się jednak trafić na bezdeszczową pogodę, koty nie zmokły.
Mało piszę o Teosiu, powinnam też zrobić nowe zdjęcia. Kotek jest wyjątkowo proludzki. P.Iza lubi rozwiązywać krzyżówki, ale Teoś jej w tym przeszkadza, bo włazi na stół i domaga się mizianek. Jest łakomczuchem, miaukoli o jedzenie, p.Izie mięknie serce i daje mu. W efekcie Teoś zrobił się kotem z brzuszkiem
, ale tłusty jeszcze nie jest, za to śliczny, mięciutki i wygląda na zdrowego. Fajny byłby dla niego domek z dziećmi, bo te lubi, jest łagodny i chętny do zabawy.