ewar pisze:Pod hutą byłam, czekałam, a żadnego kota nie było. Odpuściłam, nakarmiłam tylko Czakiego, bo o psie znowu nikt nie pamiętał Zjadł w mgnieniu oka 400 g psią puszkę. Chociaż tyle. Byłam już na rondzie, kiedy się jeszcze odwróciłam i zobaczyłam biegnącą Jadzię.Wróciłam, dałam jeść. Jadła ze smakiem, ale pojawił się facet z dwoma terierami bez smyczy. Pieski grzeczne, nie z tych szczekotliwych, ale podbiegły do Jadzi, nie mogłam temu zapobiec i kotka zwiała. Poczekałam jednak, wróciła, ale już była przestraszona. Zjadła trochę i uciekła. Po prostu muszę jej pilnować. Jest dość ciepło, ale w mróz będzie kiepsko.
biedna Jadzia