Strona 1 z 107

Huciane koty cz.V. Rudy Teoś i Fendi w DS-ie.Jest Jadzia!!!

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 7:19
przez ewar
Kolejna część wątku hucianych kotów, chociaż tak naprawdę to hucianych kotów już nie ma :( Przyzwyczaiłam się jednak do takiego tytułu, może zresztą któryś z bohaterów wątku się jednak odnajdzie, cień nadziei mam.
viewtopic.php?f=13&t=175818
Na wątku piszę o Lucy i Chmurku, one są z hucianego grodu, tak to określę, aby się chociaż trochę zgadzało.
Oba koty są cudowne, ale każde inne. Lucy ma chore oczka, być może do końca życia będzie miała z tym problem. Poza tym jest śliczną szylkretką, zdrową , wysterylizowaną, przetestowaną. To bardzo spokojna kotka, ma około dwóch lat, lubi się bawić, ale sama. Nie przepada za towarzystwem innych kotów, chociaż żyje w stadzie i konfliktów nie ma. To wyjątkowo proludzka kotka, uwielbia przytulanki, potrafi całą noc spać na kołdrze przytulona do mnie. Mruczy przesłodko. Jest kocią kluseczką, futerko ma piękne, błyszczące, mięciutkie, sama rozkosz głaskać tę kotkę.
Chmurek to biały kocurek z ciemnym ogonkiem i paroma ciemnymi plamkami na główce. Nie ma jeszcze roku. Został wykastrowany, przetestowany, odrobaczony i odpchlony. Nic mu nie dolega, nie trzeba było walczyć z kk czy świerzbem. Żył w kiepskich warunkach, bo w piwnicy, w dodatku w bloku tuż obok skrzyżowania dwóch niezwykle ruchliwych ulic. Dostawał jeść, cieszył się sympatią mieszkańców, ale w największy mróz zamknięto okienko piwniczne :( Chmurek na wolność już nie wróci. Wcale za nią nie tęskni. Jest szczęśliwy, bo ma ciepło, czysto, dostaje dobre jedzenie. Najbardziej zadowolony jest z tego, że ma zapewnione mizianki oraz mnóstwo zabawek. On bowiem uwielbia się bawić. Kipi energią, ale jest grzeczny. Dogaduje się z kotami, ale dla niego są kumplami do zabawy, do życia potrzebny mu człowiek. Jak powietrze.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 7:45
przez Gosiagosia
Jesteśmy :1luvu:
I nareszcie pierwsze. :P

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 7:54
przez MAU
Wierzę,że jeszcze ktoś z hucianych kotów wróci :ok: :ok: :1luvu:

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 8:04
przez ewar
Witam na wątku :1luvu: :1luvu:
MAU pisze:Wierzę,że jeszcze ktoś z hucianych kotów wróci :ok: :ok: :1luvu:

Basiu, obyś była dobrym prorokiem :ok: Nie chcę się rozczulać nad sobą, trzeba być twardym, ale ja tymi kotami zajmowałam się tyle lat, trudno nie być związaną emocjonalnie.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 8:44
przez MAU
Wiem Ewo.
Mnie serce boli, że Ich nie ma, to co powiedzieć o Tobie, kiedy byłaś z Nimi od tylu lat na co dzień, karmiłaś , troszczyłaś się.Najgorsza jest jednak ta niepewność i niewiedza,czy nic złego Ich nie spotkało.
Trzeba być dobrej myśli i ściągnąć pozytywną energię :ok: :ok: :1luvu:

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 8:48
przez muza_51
Też jestem,zaglądam ale mało widoczna jestem.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 8:52
przez waanka
Trzymam, żeby przyszły :ok:
A tym „nowym” kibicuję :1luvu:

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 9:08
przez Gosiagosia
Wiem co czujesz, jak jedziemy z mężem na działkę to zawsze się martwimy o tych które nie przyszły. :cry:
Kciuki za kotki oby się znalazły.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 9:10
przez magdalena99
I ja jestem

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 11:10
przez kajtek56
Ewo od dawna czytam Twoje wątki, a teraz witam się oficjalnie. Pozwolisz?
A moi domownicy czekają na nową, wiosenną szatę dzieła sztuki - łabędzia z ronda :)

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 11:36
przez ewar
Witam wszystkich, bardzo mi miło :1luvu:
kajtek56 pisze:A moi domownicy czekają na nową, wiosenną szatę dzieła sztuki - łabędzia z ronda :)

Łabądek jest, na razie ma szatę przejściową, czyli bez światełek, ale i bez kwiatków . Myślę, że potrzebuje szorowania, bo jest na razie szarą gęsią. W niedzielę zrobię zdjęcie :mrgreen: Niestety, w Stalowej Woli jest kilka takich paskudztw, nie mam pojęcia, czyje to są pomysły. Jadąc do Tarnobrzega z okien autobusu we wsi Grębów widać było dzieła, jakie trudno nawet sobie wyobrazić.To jakiś sklep, czy zakład produkcyjny. Krasnale, OK, to już norma, jelenie, gęsi też widywałam, ale krowę naturalnej wielkości,łaciatą zresztą, dinozaury, czy goryla wielkości takiej jak w rzeczywistości to nie. Obie z siostrą zastanawiałyśmy się, co jeszcze można wykombinować.
A napiszę jeszcze o czymś, co dla mnie jest ważne, co przywraca wiarę w ludzi.Spotkałam dzisiaj w sklepie zoologicznym panią z pieskiem. Taki kundelek, trochę terierowaty. Imię...Czaki :mrgreen: Piesek przesympatyczny, gonił do sklepu p.Renaty, bo wiedział, że tam dobre rzeczy. Otóż po pieska pani jechała 800 km, poprosiła znajomego, aby ją zawiózł. Psa wypatrzyła w necie, był w komórce, na gołym betonie, nie mógł się ruszyć, miał na sobie skorupę jak żółw. Nie widać było ogona, uszu, nic kompletnie. Piesek wróci dzisiaj do domu z dobrą karmą, z gryzakiem i piszczącą zabawką, bo takie lubi. A pani zastanawia się, do jakiego salonu go zaprowadzi na strzyżenie i pielęgnację, bo Czaki źle znosi wszelkie zabiegi. Jest już wykastrowany. Czaki dostanie ode mnie posłanko, zaniosę do p.Renaty. Chcę mu zrobić prezent.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 12:44
przez ewar
Chmurek uwielbia być szczotkowany :ok: Nigdy nie ma dość, mruczy przy tym okrutnie :lol: Akurat pojawiła się Pusia, kiedy Chmurek był czesany, popatrzyła na niego, wyraz pyszczka miała persowaty oczywiście, czyli coś w rodzaju obrzydzenia :mrgreen: Pokazywałam jej Chmurka, mówiłam, żeby zobaczyła jakie to może być przyjemne, ale obawiam się, że jej nie przekonałam.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 14:09
przez Katia K.
ewar pisze:Witam na wątku :1luvu: :1luvu:
MAU pisze:Wierzę,że jeszcze ktoś z hucianych kotów wróci :ok: :ok: :1luvu:

Basiu, obyś była dobrym prorokiem :ok: Nie chcę się rozczulać nad sobą, trzeba być twardym, ale ja tymi kotami zajmowałam się tyle lat, trudno nie być związaną emocjonalnie.

Ewa, moją Bezunię ostatni raz widziałam 21 listopada 2016. Do tej pory boję się ją opłakać, choć to przecież oczywiste, że jej nie ma. Znałam ją ponad 8 lat.
Też mam nadzieję, że Sowa i inne wrócą albo że przynajmniej się dowiesz, co z nimi jest/co się stało.
Czytam wątek, choć nie piszę, chcę być na bieżąco.

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 14:31
przez ewar
Witaj, Kasiu. Poznałaś kilka hucianych kotów osobiście. W sumie to nie miały tam źle. Czaki przepłoszył Jadzię i Alibabę, ale potem Alibabę widziałam jeden raz. Tych dwoje poszukamy z Dorotą, ale jak już zrobi się naprawdę ciepło i koty nie będą się chowały. O Sowę się martwię, ona nigdy nie ruszała się z terenu szkoły. Nie jest młodziutka, jak na wolno żyjącego kota to nawet wiekowa, ale nic niepokojącego u niej nie zauważyłam. Nie wyglądała na chorą ani cierpiącą jak ją ostatni raz widziałam. W niedzielę znowu tam podjadę, ale z coraz mniejszym przekonaniem. Rozumiem Cię, Kasiu doskonale :(

Re: Huciane koty cz.V.

PostNapisane: Pt mar 09, 2018 14:38
przez ser_Kociątko
Witamy się i my :)