Pod hutą tylko Jadzia mnie zaszczyciła swoją obecnością. Miałam mokrą Smillę, nie smakowała zbytnio
Dałam saszetkę Winstona, liznęła parę razy, suchej też tylko troszkę i sobie poszła. Mięsa nie miałam, nie miałam czasu iść do sklepu przed hutą, bo byłam z Gucią w lecznicy.
Rudasek albo uciekł, albo został wyrzucony. To ten, którego podkarmiałam i którego zdjęcia wkleiłam. Mieszka pod chmurka, daleko od swojego domu, ale jeść dostaje. byłam dwa razy u jego opiekunów, nikogo w domu nie było, ale tam mieszka znajoma, ma ich zapytać o kota.
Młodej dziewczynie, która sprzedaje w kiosku ktoś wrzucił 3 miesięczną czarną kotkę i uciekł. Ma ją w domu, ale nie może zatrzymać, kotka dręczy jej świnkę morską. Zresztą warunki tam nie są najlepsze, łagodnie rzecz ujmując. Kotka śliczna, zdrowa, bez śladu pchełek, świerzbu i kk. Fundacja dziewczynę zbyła, oczywiście. Kotka była u weta, dziewczyna ma ją odbrobaczyć, a ja pójdę obfocić. Może się coś uda?