Jadzia była, czekała na jedzonko. Jadła bardzo długo, około godziny tam sterczałyśmy z Dorotą. Jakoś nie chciała odejść, siedziała jak pomniczek i patrzyła jak odjeżdżamy. Szkoda mi jej było, podjechałam też w poniedziałek, ale nie zjawiła się.
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 154 gości