Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:Podjechałam, poczekałam sobie i ...wróciłam Żaden kot się nie pojawił. Na śniegu ślady psich łap, ale ja nie Winnetou i nie umiem określić czyje. Zawsze jednak boję się, że coś złego stało się z kotami, tak działa wyobraźnia.
ewar pisze:Zdążyłam przed zamiecią śnieżną Była Jadzia i płochliwe, oba koty głodne, wsuwały aż miło. Miałam trochę wołowiny i wieprzowiny, to zjadły najpierw, a potem zabrały się za mokrą karmę.Słoniny im też nie odmówiłam, parę kawałków zjadły, resztę dokończą sroki, widziałam, że już się przygotowywały, aby porwać łup. Alibaby wciąż nie ma, nie wiem, co o tym myśleć.
ewar pisze:Okres przedświąteczny, mnóstwo pracy, a ja do kotów przecież jechać muszę. No i co? ŻADEN się nie pojawił Jak tak dalej pójdzie to będę jeździć raz w tygodniu. Żartuję, oczywiście, ale trochę zła jestem. Może jutro przyjdą? Tylko Czaki był głodny, dostał trochę mokrej i suchej karmy. Chyba o nim dzisiaj nikt nie pamiętał.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 158 gości