Ja też doszłam do takiego odchylenia, że podobają mi się wszystkie koty
Ale i psy także. Kiedyś spotkałam psa, obiektywnie był brzydki, bo miał krótką , brudnobiałą sierść, przez którą prześwitywała różowa skóra. Miał bielmo na jednym oku, no taki był. Pogłaskałam go, a pies tak się ucieszył, że ktoś jest dla niego miły, że nie mógł opanować radości. Był naprawdę przesympatyczny i już nie widziałam uszczerbków na jego urodzie. Z ludźmi też tak trochę jest, prawda? Jeśli kogoś lubimy to uważamy, że jest ładny, nie widzimy wad. Mnóstwo jest takich starych kundelków, często zapasionych, trochę wyliniałych już, towarzyszących na spacerze starszym ludziom. Są dla opiekunów całym światem i odwrotnie, jest to wzruszające i piękne. Kiedyś opisywałam scenkę, którą mam przed oczyma. Bezdomny ( chyba?) człowiek przysiadł w cieniu obok śmietnikowej pergoli na wyrzuconym przez kogoś fotelu. Zasnął, a na jego kolanach spały zwinięte w ślimaczki dwa małe kundelki, rudy i czarny. Pan obejmował je ramionami przez sen, a one czuły się bardzo bezpiecznie. Było w tym tyle miłości, że aż mi się serce ścisnęło. Dla kontrastu wypasiona chałupa na wsi, trzy samochody na podjeździe, a w kącie nędzna buda i przy niej pies na łańcuchu. Bez komentarza...