Strona 58 z 106

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Czw lip 19, 2018 4:32
przez ASK@
Przed czwartą jest. Bianka przyszła na głaskanki. Słyszę jak gówniarstwo telepie się podejmując próby wydostania ze więźnia. O nie, nie, nie :mrgreen: Misterna wieża z wiader na karmą nie pozwoli diabełkom wyjść. Śpimy. :dance: :dance2:
...
Dzień dobry mamuś :love:
Zamruczał U-Boocik w moje zaspane uszy i tryknął baranka. Potem poszedł do Janusza po buziaka.
...
Kocham tego drania bardzo. Choć szlag mnie trafia.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Czw lip 19, 2018 11:46
przez piotr568

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 7:25
przez ASK@

Piotrek, w Otwocku spokojnie można przepłynąć od krańca do krańca podczas deszczów. Woda po kolana w niektórych miejscach.Włodarze tak władają.

Wczoraj wizyta u weta była z U-Boocikiem. Jeszcze mu coś tam szemrze w gardziołku i oskrzelkach więc antybiotyk ciągniemy do 14 dni. Rozpacz totalna. Dziś wydaje się być nie swój. Późno dobijał się do wyjścia ze więźnia. Chyba brzusiek go boli. Kupal deczko strzelający był. Wczoraj nowego Miamora jadły może to to? Przyszły paczki (dzięki wielkie raz jeszcze :1luvu: ) i po szaleństwie z kartonami, paskami, foliami przyszedł czas na degustację. Oj, działo się działo.Tyle rabanu czyniły ,że ściany trzeszczały. Albo leki,leki,leki. Dostają wszystkie florę tylko może to za mało.
Dzieciaki są cudne. Każdy ma swój charakter. Każdy jest inny. I każdy ma w sobie wiele uroku i dziecinnej pogody. Rzpieszczamy je mocno. Przywilej dzieciństwa. Nie jestem dobrym DT bo drylu nie ma. Nawet blaty nie są zakazem. Rano jak chcę dzikom spokojnie żreć naszykować to kolejno je wstawiam. Inaczej jak choinka bym była w futrzanych bąbkach obwieszone. Lubia siedzieć w oknie kuchennym. TPozerkać na wielki jest świat. Lubią przyjść i dać mi buziaka. Balansując między garami i moim nożem. Lubią poprosić o ciumcianie. Wleźć mi na barki by kilka słów w miłych powiedzieć. Zahaczyc sie pazurkiem gdy chcę je zdjąć. Wsadzanie nosa w dziwne miejsca też jest dozwolone. Awantury o przysmaki też są na porządku dziennym. Tak jak zostawienie tego co się robi by małe jakieś utulić. Akuratnie prosi i trzeba! Głaszczemy, tulamy, gadamy do nich, podsuwamy przysmaki, przekarmiamy, kroimy nawet felkixa ( tak, tak daję czasem saszetkę by smaka im zmienić :oops: ) bo one tylko drobne lubią. Już wiedzą, że jak Janusz robi kanapki to im sie oberwie kawałęk czegoś tam. On wie, że nie wolno. Ja wiem. Udajemy oboje ,że sprawy nie ma. Dzieciaki radosne my nie kłócimy się o ich zdrowe wychowanie. :roll: Tak, tak...do rozumnych opiekunów nam daleko. Lojalnie uprzedzam ew domki o stanie naszych działań.
Coś takiego jest w człowieku, że jak sobie pomyśli co te koty wycierpiały (nie tylko maluszki) to jakoś nie umie z rozumem (ja i rozum :ryk: )na nie spojrzeć. Jakby chciał im wynagrodzić wszytkie złe co je spotkało. Nie jakby. Chce. Cyborgi wychowały się bez mamy. Mam do siebie wielki żal , że podjęłam decyzję rozłączeniu, kastracji i wypuszczeniu. Pierwszy raz tak się stało. Miałam szczęście do współpracujących mam. Zdrowy rozsądek nakazywał jednak tak zrobić. Dla dobra jej dzieci. Nie pozwalała ich leczyć, kropić biedne oczki, podawać leków gdy były nieprzytomne z bólu i temperatury... One też nabierały cech od niej. Miała prawo. Broniłą je. To dobra mamunia. Choć wiem ,że to była jedyna słuszna decyzja, trudno mi. Nie mogę jednak wyrzucać dzieci z klatki by ratować im życie. Samej nie bedąc użartą, zaatakowaną. Mleka Mamusia już nie miała. Byłą chuda okrutnie. Ale nie ma jak jej ramiona. Przychodzi na jedzenie. Powoli brzuszek zaokrągla się. Nabiera do mnie zaufania i nawet je blisko. Nie czeka bym odeszła. Opowiadam jej o nich. O jej cudnych dzieciach. Oszczędzam szczegółów drastycznych. Po co ma wiedzieć. Głupie co? Siedzieć na krawężniku i mamrotać do dzikiego kota. :( Tak głupie. Ale jakoś mi lżej wtedy.

Bardzo się też zmienił Szabo. Ostatnio prosi o wiele uwagi. Szczególnie smęty ma w nocy i jojczy na całą gębę. Trzeba zawołąć, wygłaskać podstawiony pod rękę tyłek i idzie do siebie. Czyli kartonu z kocykiem. Taki sobie upodobał. Wlazł na kolana do mężą nawet raz. Dostaje leki na wyżartą paszczę ale źle je znosi teraz. Nasycenie? Musi i on zawitać do weta bo zbliża się kontrola. Janusz, niestety, (też) musi nabrać odwagi by ruszyć z nim. Jak wszem wiadomo pojemnik na goowienko Szabuś ma wielki. A każde zakręcenie koła powoduje uwolnienie zawartości. Już, teraz , netenczas :placz: Odpada więc taryfa i autobus. Zanim dojedziemy to jesteśmy bliscy zagazowania. :strach: Masowe padnięcie pasażerów jest wielce prawdopodobne. Ależ by gazety sie rozpisywały. Atak terrorystyczny za pomocą kota :smokin: Jak jedziemy zawsze muszę mieć ze sobą kocyki, ręczniki, podkłady, torby...by u weta wsio wymienić, zapakować szzcelnie i od razu wynieść. By i nasza Aśka nie padła. Mało dyskretny zapaszek wzmożony strachem kocim unosi się długo po naszej wizycie. Jak już wspominałam pojemnik szambowy (Szabuś, szambo :roll: ... ja to mam intuicję wybierając imiona :mrgreen: ) jest duży. Na drogę powrotną też starcza :twisted: Gorączkowe parkowanie by jak najbliżej domu było. Janusz wraz z transporterem wylatuje ekspresem z auta i wlatuje po schodach jak młody bóg, by tylko nikt nie poczuł. Jam za nimi sunę wdychając aromaty. I już wiem, oj wiem co mnie czeka. W domu zaczyna się gdakanie na mnie, na kota, na mnie bo ja to zawsze coś przytargam, na paskudne życie, na mnie bo ja ...
Życie...

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 9:01
przez tabo10
ASK@ pisze:(...)Opowiadam jej o nich. O jej cudnych dzieciach. Oszczędzam szczegółów drastycznych. Po co ma wiedzieć.


Dla mnie nie głupie. Ja tam się popłakałam ze wzruszenia.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 9:52
przez MalgWroclaw
ASK@ pisze:Janusz wraz z transporterem wylatuje ekspresem z auta i wlatuje po schodach jak młody bóg, by tylko nikt nie poczuł.

Otwórz okno na klatce i wietrz.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 10:06
przez ASK@
MalgWroclaw pisze:
ASK@ pisze:Janusz wraz z transporterem wylatuje ekspresem z auta i wlatuje po schodach jak młody bóg, by tylko nikt nie poczuł.

Otwórz okno na klatce i wietrz.

My nie mamy okien na klatce. To jama ciemna i bez wywiewu. Jedybna opcja to zostawiać otwarte drzwi wejściowe. Co nic nie daje. Taki obsrany kot zostawia zapaszek na całej klatce. A mieszkamy najwyżej :mrgreen:

Tabo10 dzięki.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 10:33
przez piotr568
Sznureczek z okna i wciągać do góry. Kocurro przejedzie się "windą" https://www.youtube.com/watch?v=XYH5_sxKQrI :lol:
Albo coś bardziej zaawansowane technologicznie :wink: https://www.videoman.gr/pl/1813

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 10:41
przez tabo10
Wciąganie kota w koszyku :strach: 8O Jezus Maria,umarłabym na zawał
Druga winda-czaderska :smokin:

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pt lip 20, 2018 14:41
przez meg11
Jedyna rada na na Szabusia to ścisły post przed wizytą u wetki :mrgreen:

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Sob lip 21, 2018 12:13
przez ASK@
meg11 pisze:Jedyna rada na na Szabusia to ścisły post przed wizytą u wetki :mrgreen:

On ma gdzieś zapasy ukryte. Dieta winna być chyba trzydniowa :mrgreen:

Uliś 40,8 rano. Czyli kole 4 nie wybiegł z pokoju. Wczoraj "dziwnie" kichnął. Gdy TZ-towi to powiedziałam to zmierzył mnie wzrokiem Bazyliszka. Ostrzę noże by gada ubić. Kota znaczy się. By humanitarnie było i szybko.
Rezydent, Rudolf też chory. Ma 12 lat. Ostatni raz chorował ...ze 11,5 lat temu. Sam jest przerażony swoim samopoczuciem. Nigdy nie załapał od tymczasów niczego. Wiem, wiem słowo "nigdy" jest nie realne.

Nie ma kiedy za pralką pozerkać :roll:

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Sob lip 21, 2018 12:23
przez Alienor
Zdrowia dla dużych i małych :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Sob lip 21, 2018 20:44
przez ASK@
Jestem po obróbce. Dzielna ja. Udało mi się porobić zastrzyki bez pomocy. Janusz w pracy. Niestety, Rudolfowi jakoś się wenflon z żyły wypchał i poszło pod skórnie. Jak zobaczyłam krew przy odwijaniu już miałam przeczucie ,że coś nie tak. On źle znosi wszelkie grzebanie choć grzeczny jest. Bardzo się o niego martwię. Nie je. Dostał Duphalayta także. Oby jutro lepiej było.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Nie lip 22, 2018 8:19
przez ASK@
Gdy paczki przychodziły.
Dziewczyny, dzięki raz jeszcze wielkie. :201494
Szczególnie koty są wdzięczne za... materiały pomocnicze :ryk:

Odbiór
Obrazek
I reszta przyczyn zamieszania
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pon lip 23, 2018 11:06
przez ASK@
Weekend nie należał do szczególnie udanych. Ciąg smutasów, zmęczenia, bólu i zamartwiania się o futra.
Rudzik tak sobie. Zniósł grzecznie kucia i kroplóki ale stresem odpłacił wielkim. Wpadł w przerażenie jak go dokarmić chciałam. Bo nie je. Nos zawalony tragicznie ale dziś oczy jakby lepiej. W nocy odbraził się i spał przytulony. A mnie tak bolał kręgosłu, że moja pozycja była szczególnie nie wygodna. Ale co było zrobić. To kot, który każde czynności robione przy nim opłaca wielkim stresem.
Uliś jakby wziął sie w garsć po tym polegiwaniu z gorączką. I bólem ciałka. Bierze Fosprenil. Obaj.
U-Boocik wczoraj dostał ostatnia dawkę antybiotyku. Już nie mam serca go kuć. Gdzieś tam w środku chochlik namawiał mnie do odpuszczenia. Wszak ostatni kuj już nic nie zmieni. Ale głucha byłam.
Pralka nie obaczona nawet. Nie ma kiedy zjechać. Zobaczyć. Zdecydować co i jak. Góra brudów rośnie.
Sąsiedzi wyjechali i mamy dwa koty pod opieką. Deczko mi zeszło szukanie kocicy. Nie wyszłam zanim nie zobaczyłam czy żyje. Przeraziło mnie jedno. Tak skromna ilość żarcia im zostawiona na tydzień. Na wywczasy jest a na pakiet żywieniowy nie do końca. Malunia kuweta na wielkie tyłki (już zalane zostały chodniczki i podłoga) stoi. Oraz silikon w środku. Po jednej dobie cały do wywalenia. Śmierdziało w całym domu. Zero dodatkowego. Zaczęłam rozpuszczać je. Chrupki lepsiejsze zeżarły migusiem. Na blacie dumnie stoi wh. Niech stoi. Tacki także smakowały. Niech wiedzą, że świat jest lepszy.
Zero zabawek. Zaniosłam coś im bo całe dnie siedzą bez ludzi.
Deczko sprzątnęłam chatę. Ale deczko tylko. Bez przesady. Deczko koty wygłaskałam. Za to ugotowałam gar zupy późnym popołudniem. Po czym wieczorem go wypierdzieliłam bo... skwasiła się. No szlag by trafił. Do lodówki nie wstawisz bo gorąca. Jak wystygła to już buzowała.
Koty dzikie rano nie jedzą w te paskudne upały. Muchy i osy mocno dają im popalić. Oganiają się od nich, odskakują przerażone, mrauczą ze złością i wreszcie rezygnują. Wieczorna niedziela przywitała mnie w całym komplecie żywego stworzenia. Nawet Czekolada pod autem czekał. 8O To już któryś raz. Albo nawyka. Albo chory.
Oby nie.
Mamy nowy tydzień a ja taka umordowana jestem, akbym w kopalni łupiła glebę własnymi renacami.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:(fotki 39,41,42,43,46

PostNapisane: Pon lip 23, 2018 11:26
przez tabo10
ASK@ pisze:(...)
Mamy nowy tydzień a ja taka umordowana jestem, akbym w kopalni łupiła glebę własnymi renacami.

Boże,a ja myślałam,że tylko ja taka umęczona. W dodatku upał. I mam zapchane wszystko kłakami. Odechciewa się :evil: