Strona 45 z 106

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Śro cze 13, 2018 11:25
przez ASK@
Marzenia11 pisze:Ale ja wiem, i nie miałam na myśli, ze za późno tylko że pewnie bez dr B się nie obejdzie. Bo moze braunol antywirusowy trzeba czy coś w tym stylu..
Kciuki!!! :ok: :ok:

One wszystkie dostały Braunol. Mam w domu. Jak widać tylko on jest oporny w leczeniu. Pozostali (odpukać) jakos radzą sobie. No, jeszcze Uzi robi numery i on też pojedzie kontrolnie.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Śro cze 13, 2018 17:18
przez milva b
A fosprenil dla maluszków doszedł?

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Śro cze 13, 2018 20:24
przez ASK@
milva b pisze:A fosprenil dla maluszków doszedł?

Nie doszedł. Chyba. Bo to w liście zwykłym miało być? Czy za podpisem.
Swoja droga zapomnieliśmy w skrzynkę zajrzeć czy ew jakieś awizo jest . Choć TZ-t (oficjalnie) był w domu dziś ciągle.
Chyba że listonosz spacerował po południu.
Za to wróciliśmy z Uzim i Ubotem od weta/okulisty. Nie jest fajnie. Ubocik ma wrzody i zrośnięte wszystko ze wszystkim. Leki do kropienia + 3 dni p.bólowe.Musi go boleć co widzę.
Uzi ma prawe oko takie sobie ale "tylko" zrośnięta trzecia powieka.Kropimy. Inne niż Ubocik kropidła zalecono.
Jeszcze las dzików obłatwiłam po zaparkowaniu.
Zakrapiam oczy i idę spać.
Padnięta jestem.
W takich dniach ma się żal samej do siebie ,że dopiero się poszło do specjalisty.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Śro cze 13, 2018 23:33
przez Marzenia11
Asia , daj spokój, dobrze wiesz dlaczego tak zrobiłaś i ze to było doibre dla kociaków.
U Jędrusia i Piotrka było też masakrycznie, a udało się prawie idealnie, nawet dr Buczek była zaskoczona.
Dlatego jestem dobrej myśli, jesteście w dobrych rękach :ok: :ok: :ok:

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 4:51
przez ASK@
Qźwa, jeszcze korek na Braunolu nie szczelny jest. Od urodzenia. troszku się przechyliło i nie troszku wychlapało. Jak chciałam dodatkowy kupić to TZ-t nie miał ochoty zawrócić. Bo już odjechaliśmy ale nie daleczko. Ale mnie dopiero rozum dopadł. Teraz żałuję, że uporu nie wykazałam.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 4:58
przez MalgWroclaw
Co to jest Braunol?

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 7:47
przez ASK@
MalgWroclaw pisze:Co to jest Braunol?

Robiony na miejscu roztwór mający właściwości bakteriobójcze, odkażające i p.grzybiczne.
Zawsze go dodają do kropienia. ChNo, prawie zawsze. U-boocik nie otrzymał zaleceń kapania mu tego do oczek.
Widać nie jest konieczny.
Niestety, Braunol mimo swych dobrych właściwości ,nie do końca jest bezpieczny. Okazało się, ze Pineska jest na niego uczulona. Jak był podawny z innymi lakami to jakoś szło. Jak został tylko ten specyfik to oko poszło się mazać na powrót. Dobrze ,że miałam kontakt z dr Warzechą. Kazała natychmiast odstawić. Ale szkody już poczynił. Niestety, zostawił to trwały ślad w nim.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 7:52
przez mimbla64
To jest roztwór jodyny.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 10:43
przez tabo10
Zamiast Braunolu (bo np.nie wszędzie dostępny),można stosować Virgan żel d oczu. Podobne antywirusowe działanie. Tylko znacznie droższy.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 11:06
przez ASK@
tabo10 pisze:Zamiast Braunolu (bo np.nie wszędzie dostępny),można stosować Virgan żel d oczu. Podobne antywirusowe działanie. Tylko znacznie droższy.

One miały i Virgan. Złamałam sie i zakupiłam. Zamiennie po Braunolu.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 11:20
przez tabo10
Doczytałam co jeszcze miały. Fosprenil od milvyb sprawdź koniecznie czy doszedł.Czyni cuda.Nie warto by marnował się w upale na poczcie.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 11:59
przez Gretta
Czym bezpiecznie odpchlić ok. 3-tyg. maluchy i ich mamę?
Znajoma przygarnęła kocią rodzinę.

Czy za małe są na jakiekolwiek środki?

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 19:08
przez ASK@
Gretta pisze:Czym bezpiecznie odpchlić ok. 3-tyg. maluchy i ich mamę?
Znajoma przygarnęła kocią rodzinę.

Czy za małe są na jakiekolwiek środki?

To trudne.
My delikatnie matce, wysoko prawie między uszami pryskamy kilka razy (w jedno miejsce jak spotem) Fipexem lub innym sprayem. By jej nie straszyć to wpryskuję trochę do korka, nabieram w strzykawkę i dopiero wtedy dozuję. Maluszkom rozdmuchuję sierść, też tak wysoko, i delikatnie jeden/dwa kliki robię. Pilnuję mocno by matka nie lizała. Dobrze trzymać kotki z dala od matki dopóki nie wyschną. Robię to delikatnie i wolę powtórzyć co parę dni niż przedobrzyć.

Awizo było w skrzynce. Paczuszka dopiero dziś na pocztę dotarła. Jak zadzwoniłam to już listonosz zabrał. A dziś nikogo w domu nie było. Jutro popołudniu otwarte jest to odbiorę. Dam znać.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Czw cze 14, 2018 21:54
przez Alienor
Gretta pisze:Czym bezpiecznie odpchlić ok. 3-tyg. maluchy i ich mamę?
Znajoma przygarnęła kocią rodzinę.

Czy za małe są na jakiekolwiek środki?


Ziemia okrzemkowa. Tylko trzeba uważać, żeby nie zasypać oczu i noska i pyszczka. Pogrzebać palcami w tej ziemi, wetrzeć miejsce w miejsce w kota; podobnie potraktować legowiska (o ile nie nadają się do prania). Nawet jak zliżą to nic złego się nie stanie.

Re: OTW18- malce...oczy takie se:( fotki 39 i 41

PostNapisane: Pt cze 15, 2018 10:21
przez ASK@
Noc jak noc. Dzień jak dzień. Ranek nie odmiennie płynie szybko. A dzionek zmęczeniem mi po rzęsach kapie. Wiem, że napłakuję się okrutnie. Ale złe samopoczucie wisi u mnie ostatnio cięgiem. Dziś drętwieją mi ręce i kociaki Janusz trzymać musiał przy zakrapianiach.
Takie fajne się robią. Takie cudaczki. Mimo ciągłego molestowania nabierają umizgowego charakteru. Jeno Uzik dalej jest płochliwy. Pracujemy bardzo nad nim.
On i U-boocik leczą się. Leczą, leczą... Na pewno ich boli. Doktorka kazała dawać tolfinę przez 3 dni zanim leki zaczną działać.
Mają potężne apetyty. Jedzenie zinka. Wszystko się kończy. Jednak nadal wolą pasztety niż kawałki. Nawet rozciapene widelcem nie smakują. Conva też na wykończeniu. Nawet nie wiem kiedy dwa opakowania znikły. Rączka siegała się i sięgała ... Za to są wielbicielami mięcha. Proszę o zmielenie w sklepie bo u mnie nikt nie zrobi papki z tego. Nawet na wyraźny rozkaz :mrgreen: Cichcem deczko wynoszę kotłownianej kici. To taka chudzinka. W efekcie osiągnęłam tyle ,że lata za mną gdy przyjdę i mordę drze. Oby te surowizny nie miały dodatków oswajających.
W lesie jest cudnie. Nie mam kiedy tam usiąść i pozerkać na chaszczory jakie rosną. Wrony i sroki i sójki czekają. Gruby Pingwin też czeka. Już nie jest tak wstydliwy jak na początku. Podchodzi do mich nawet w mojej obecności. Moja zdechlaczka czereśnia w tym roku zaszalała i "obrodziła" w owoce. Nawet garstka by się zebrała. Drobne bardzo ale uśmiechające się piękną czerwienią. Zerwałam jedno i pożarłam. Smaczne. Potem mi się żal zrobiło bo może jakiemuś ptaku deser zżułam. Tak nawet głupio było pewstkę wypluć. Tak brutalnie z wystrzałem. Bez szacunku. Dyskretnie wyciepałam obok ze słowami "wracaj, jeszcze będą z ciebie drzewka ". :wink:
Las i leśna polana. Przekwitły dmuchawce-aniołki. W leniwym, gorącym powietrzu unoszą się spadochronki. Dzieci ruszyły w świat.
Czekam na łubin. Co roku obradza bogatymi kolorami. Nie widać już łubinu po okolicach. Tylko tam spore poletko kwitnie. Jakie to piękne kwiaty są. Ale już o nich nie raz pisałam. Przepiękne.
Smuci tylko cisza panująca nad tym zielonym dywanem. Co roku jest coraz głuchsza. Brak szumu skrzydełek drobnicy owadowej. Zawsze był ruch olbrzymi. Owady dwoiły się i troiły by dobro z kwiatów i traw zgarnąć. Poszum ich gadek było słychać już od bramy. Bardzo lubiłam te ich ploteczki. Patrzeć na te gorączkowe krzątanie. Za owadami drobne ptaki też przylatywały. Na późną kolację, przekąskę. Tyle życia było. Teraz wita mnie cisza. Pojedynzce sztuki leniwie krążą. Ale to nie jest już ta radość. Wszystko zniszczymy. Wszystko ubijemy. Wszystko przeszkadza. Zysk i wygoda zabijaja w nas najlepsze cechy. Niech nam nic nie fruwa. Nie gryzie. Nie brudzi. Pustynia i my. Gołe niebo i my. Głucha cisza w uszach i my. Samotni. Bo ludzie też zawadzają.
Bo co z nami będzie gdy owadów nie będzie? Kiedyś czytałam taką powieść . Była fantasty. Nigdy nie sądziłam, że dożyję jej realizacji na żywo. Jakoś stale o tym myślę idąc do lasu.