Nie napiszę ,że post pod postem smaruję. No, nie napiszę. Przyzekłam ja ci
se, że nie nabazgrzę nic takiego
Ale umrę jak nie napiszę jak to dwie blondynki jadą tym samym autem. Z tym samym faciem. Czyli Januszem.
Blondynki to ja i nasza wetka. Duchowa blondynka.
Umówiliśmy się ,że podjedziemy pod wieczór na koniec przyjęć i podrzucimy ją do domu. Ot, ona mnie czasem podrzuca do swojego gabinetu przed przyjęciem. To my w rewanżu jesteśmy ostatnimi pacjentami. Nie z aparycji.
Bo jak się domyjem i ubierzem to tak źle nie wyglądamy.
Nastał taki dzionek gdzie myśma byli taksóką. Dzieci obkute zostały. I zapakowane w transporter. Wyniesione przez TZ-ta. Wetka ogarnęła migusiem gabinet. TŻ-t czeka. Pakujemy się i my. Jedziemy. Dojeżdżamy do rozstajów asfaltu a wetka drze się machając łapeczkami swemy. Deczko zdenerwowana.
Panie Januszu w lewo, w lewo pan skręca. Tutaj pan skręca... Ten zwolnił zaskoczony
To się pani przeprowadziła od ostatniego raza ?
Nieeee, pan skręca w lewo, no skręca mówięJanusz prawie stanął i oczy wywala. Wie gdzie jechać albo i nie wie
Ale na łapki machające w kierunku skrętu zerka.
Te oczy i to zerkanie na łapkę, trafiły w rozumek mentalnej blondynki. Czyli wetki.
O kuźwa, w prawo pan skręca, w prawo. Bo wetka Aśka krzycząc o lewym kierunku cięgiem witką prawą kierunek wskazywała. Radośnie mocno dojechaliśmy, wysadziliśmy, wracamy do domu.
Dojeżdżamy do naszego parkingu i TŻ-t malo radośnie qrwi ,że znowu obiadki jedzą i jeszcze nie skończyli i blokują miejsca parkingowe. Jakby sobie nie mogli niedzielnego obidku ugotować tylko zjeżdżać z całego województwa...A on maluszki wiezie, ciepło jest i musi z nimi krążyć. Dzieci się zgrzeją... Płączą, denerwują ...
O mnie zmilczał.
Autko sunie. A nam głowiny się kręcą jak na karuzeli. Oczki strzelają by puste oczko trafić.
Jestjestjest
Widzę.
Patrz Janusz jest miejsce Zmieścimy się ?
Gdzie ?!
Noooo, na prawo
Gdzie na prawo?
Ślepy jesteś na prawo...mówię!Po czym jego ócz korale pobiegły za moją... lewą rączką co pokazywała wolne miejsce po ... lewo.
Potem te oczki
zejszły ze mnie pełne politowania kierując zwrok sokoli we właściwą stronę.
Zaparkowaliśmy po lewo. Doszliśmy do domku. Nawet daleko nie było.
Jam milczała. On też milczał. Musiał przetrawić takie przeżycia. Musiał. Dwa strzały pustaki w ciągu godziny to mocne przeżycie musi być
A mnie miło jest ,żem nie ostatnia w lewo/prawo pierdoła.