Zimno. Kudłate brązowe czekało
pod kotłownianym murem ale spitoliło na mój widok.
Budrys głodny jadł pod autem. Kropa i Biała też tam. Facetowi wyjaśniłam ,że nie mogę się dostać do stanowiska bo za blisko stawia. Więc przepraszam. Mam nadzieję ,że zrozumiał. Z Kropą jest jednak tak, że jak jej się przerwie jedzenie to już nie wraca. I nie wróciła.
Okienka piwnieczne wczoraj otwarte, zostały w nocy zabite na amen. Ręce opadają.
Pod marketem bure coś zeskrobywało żarcie zamrożone z talerza. Uciekł na mój widok ale nie za daleko. Rudzia biegnąc nafuczała po drodze na palety. Więc siedział. Mam nadzieję,że wyrobi się przed zmarznięciem żarcia. Szylci nie było.
Ruda bytuje pod balkonem "swojego" domu. Upchane ma tam kartony i polary. Oby nie padało bo z rynny wprost pod niego leci. Obok , w krzakach ma budkę postawioną. I nie korzysta z niej. Druga, schowana na terenie marketu też pusta stoi. Koty przeskakują przez nią ale nie zaglądają. Nie wiem co w niej (co w nich) nie tak.Nawet jedzenia tam wstawionego nie wyjadają. Może za zimna, może za mało bezpieczna...
Za to były wszędobylskie spaliny odpalanych aut. Silniki pracowały a panowie stali sobie z...petem w ustach i uwagi wymieniali. Czekali aż da sie oskrobać szybki po nagrzaniu. Z jednej strony zła jestem. Nie ma czym oddychać. Z drugiej ucieszyłam się bo kot wyrobi się spitolić.
Swoją drogą nasze koty dobrze wyglądają. Oby nie zapeszyć. Nie wiem jak te, których nie widuję. A są. Brązowy tylko jest zeszmacony na futrze ale on ma przedłużony włos. Tylko dziś widziałam go dopiero trzeci raz. I to migusiem widziałam.
Las to pełne zaskoczenie. Koty bytują na zewnątrz. Mimo mrozu. Czekają na mnie na skleconym posłanku co stoi na zewnątrrz. Czarny to chyba już nie wyłazi na wędrówki tylko z pannicą się dogrzewa. Oba są tłuste i gładkie. Jedna miska na wodę im pękła. Janusz nie zauważył wczoraj. Jutro muszę coś donieść.
Co dzień więcej chrup biorę i co dzień muszę je wydzielać. Mokre nie zjedzone zamarza. Więc posiłkują się tym co mają.
Wczoraj (i nie wczoraj) starałam się uzupełnić brakujące foty i informacje o "starych kotach". Szukam , grzebię, przeglądam wątki, wklejam, wyklejam...I sobie wykleiłam nie na tym co trzeba bo mi się wąty popitoliły. Trudno... Musi tak zostać.
Fotek niektorych to już dawno nie ma. W fotosiku były. Na starym koncie mailowym też przepadły. Już latami nie korzystam z niego bo za skąpe sie okazało. Niektórych info nie umiem odszukać. Kiedyś tam były u nas trzy koty malusie od p.Bogny z Karczewa. Przez Azyl załatwiane było ,że na czas sanatorium my weźmiemy. Biedy okrutne. Znalazły domy. Tylko ja ich odszukać nie mogę. I takich dziwnych przypomnień mam sporo. Mam nadzieję ,że powoli wszystko się uzupełni.