» Sob mar 17, 2018 18:01
Re: OTW18- bycie kociarą nie fajne jest :(...czasem.
Ranek przywitał mnie białością za oknem. Od razu ciśnienie mnie skoczyło w kosmos. Poprawiłam je sobie patrząc na temperaturę. A po wyjściu do kotów wpadłam po kostki w śnieg. Co mnie dobiło dokładnie. Wiało okrutnie i mroziło nieźle. Pominę opis swego wyglądu bo nic nowego nie napiszę. Jedyną różnicą była zmiotka jaką machałam se mało radośnie. Gołąb siedział w zamrzniętej misce z wodą. I zanim pierzastego tyłka nie oderwał to martwiłam się ,że przywarł. Tylko kark wypadało by mu ukręcić za głupotę. Ale postanowił się ruszyć.
W lesie zjedzone.Tam już po kolana prawie zapadłam się. I tutaj zmiotka potrzebna była niesłychanie. Omiotłam okolicę stołówki i murek. Dlaczego murek? Bo tamtędy koty deptały by do mich dotrzeć. Zawsze to lżej będzie im gołymi stopkami stąpać.
Potem zmiotka nadała się w kotłowni i markecie. W tym drugim szczególnie, szczególnie. Jeszcze deczko, to nią i talerzem jako łopatą użytym, ogarnęłabym całą okolicę z parkingiem łącznie. Mimo starań, Rudzia i tak zerkała na mnie z wyrzutem. Łyse nożynki marzły biedulce. I brzuś też śniegiem się uszargał bo głęboki był w drodze do mich. Szyluni nie było rano.
Za to teraz były obie. Poskubały smaczki. Szyla pobieżała pod mur. Rudzia wlazła w auto. No i mam zawał do rana. Pukałam w te autko (ale ostrożnie by mnie nie pogonili) ale nie wyszła. Musi być jej bardzo zimno. Niech się wreszcie skończy ta zima.
Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.