Dzięki za życzenia i kciuki. Oklejona kotami nie ruszam się za mocno coby dranie nie pospadały. Straszne miziaki nam się teraz trafiły. Uzinek odstaje deczko. To znaczy nie jest skarżypytą i nachalem ale zawsze jest pod ręką i blisko. Mruczy delikatnie. On i Uliś dorośli przez czas mej nieobecności. Przestali cyckać swoje futerko przy zasypianiu.
Z życia szpitala słów kilka.
Pamiętacie dziewoję co to na salę moją nocą ciemną trafiła? Ta co umierała podczas pobierania krwi by drugą ręką swe męczeństwo wyklepać w net. Niech świat się dowie o cierpieniach nie wyobrażalnych. Dziewczę było niezmiernie chudawe i blade. Płakała ,że boczki jej tłuszczu wystają. Aż mnie moje wsysały się dyskretnie. "Popędzona" została do sprzątania po się naszej maluniej łazienki. Bo będąc chora nie poczuła się do tego. Zaległa w pościeli i swe osłabienie przez telefon opisywała. Po myciu swoich kudełków, zasiała zarodki włosowe wszędzie. Wszystko wyglądało jakby zarost zakiełkował. Zawsze rozmawiając przez aparat, czyli ciągle, była na ostatnim oddechu. Mnie też go brakło słysząc ją. Ale proszona o rozmowę ze studentami lans uprawiała, ożywiając się nadzwyczajnie. By potem w marazm na widok swego doktora prowadzącego zapadać. Bardzo ale to bardzo skupiała się na sobie. Ucinane z naszej strony były wszelkie dyskusje jak to pobranie krwi wpędza ją w czeluść niemocy. Wszystkie przez to przełaziłyśmy. Czyli wszystkie byłyśmy w czarnej D
Dziewczę prawdziwie było chore. Co jest faktem. Ale nie obłożnie. Po szeregu badań pani doktorka Agata zawitała do niej z ostrzeżeniem, że jej śledziona jest mocno powiększona i musi uważać. Opisała i radziła jak siedzieć, poruszać się, na co zwracać uwagę. Ostrzegła by osłaniać brzuch. Nie spowodować przypadkowego jej pęknięcia. Przerażenie jakie zawitało na licu bladym dziewuszki zmusiło doktorkę do szybszego kontynuowania swych wywodów. Ciągnie więc szybko i uspokajająco
Spokojnie! Przez 10 lat mojej pracy tutaj nie spotkałam takiego przypadku...Nie skończyła, bo padło strachliwe ale i radosne
...Tak ciężkiego jak mój? Nieeeeeeeeee, takiego by śledziona pękała. A widziałam w gorszym stanie. Tylko uważać trzeba. Jeszcze kilka zdań. Jeszcze kilka pytań. Fartuch zafurkotał i znikł. Dziewczyna chwyciła za telefon by by wieści przekazać.
Po szeregu jakiś tam uprzejmości, skarg i luźnych wypowiedzi padło płaczliwe
A pani doktorka powiedziała ,że przez 10 lat pracy tutaj NIGDY tak ciężkiego przypadku nie spotkała. Tyle!