No tośma ustrojone. Nie ma to jak do ludzi i kotów iść elegancko... choć inaczej
Mam palny wetowskie na sobotę a dziś Uzi wypuścił śniadanie pierwsze, drugie i chyba trzecie na wolność. Więc zdenerwowałam się okrutnie. Zwiał delikwent widząc me baczne spojrzenie. On już je zna. Zaraz bym na pal termometra go nadziała i przez gardło zajrzała do jajcorów. Zwiał i Rudolf bo już się kręcę i pewnie go dopadnę i zniszczę. Dopadłam i nawrzeszczałam na niego z nerwów
Kujnęłam, tabletki dałam i puściłam. W chmurze sierści oddalił sie mało dystyngowanie. A mnie zrobiło się wsytd, że nie ogarniam tematu z pośpiechu. A jemu się dostało.
Jeszcze wpadłam do sąsiadów by ich koty nakarmić, kuwety sprzątnąć.
Martwią mnie dzikusy. Strasznie mało jedzą. Szczególnie Ruda i dziewczynki z kotłowni. Mam nadzieję ,że to upał. Tylko upał jest winny.
Stada muchów, osów i innych bzykaczy krąży nad miskami, kotami, nade mnę... Włażą wszędzie czy trzeba czy nie trzeba. Choć nigdy nie trzeba!Straszą koty. Wola ucieć. a ja latam z michami po terenie i im podstawiam. Niestety, najlepiej zostawiać na noc. I to dosć późno należy wychodzić. Jakby co dało to kołysankę mogę draniom zaśpiewać. Zasną? A może padną szerokim trupem z zachwytu