Abisiek jest sporym kotem. Fizycznie. Ale włożył też dużo pracy by osiągnąć wagę większą niż mu przysługuje. Wiem co przeszedł. Jak głodował. I nie mam sumienia mu miski spod mordki zabrać. Na "nie" nie reaguje
O Abisiu wiele pisałam więc nijako ciągle się powtarzać.
Jeszcze ma rzuty nie fajnego humorku ale są to unikaty. Np pazurek zaplącze mu się w bluzię TZ-ta i jego odplątanie jest próbą...dla Janusza. Choć wczoraj tylko go zbeształ ,że mało delikatny pańcio był. Autentycznie .Słychać było to w jego miauku.
Oczy są cudne. To taka filigranowa koteczka. Chudy zadek zarzuca jak rasowa modelka. Jest też ogromną cwaniaczką. Też o niej wiele pisałam. To kot co doskonale nadaje się na towarzysza dla rezydenta. Ma rzuty mizianek do ludzi. Z reguły raniusio występują. Kole 4 nad ranem
I na stojąco. Tzn wbija swe chude łapki w tors. Wygłaskana robi kółeczko i pupiną odwraca się do mojej twarzy. Mam okazję oglądać jej wystające kości.Wiele rozumie...gdy chce. Ostatnio, rozmawiając o niej z Małgosią, określiłam małą jako Lolitkę. I chyba to był dobry strzał.
O Abisia nie miałam pytań. O Oczy tak. Ale jak widać skutek jest ten sam.
Teraz mają raj z tym oknem. Cały szeroki zewnętrzny parapet jest ich. Mają tam zacisznie bardzo i słonecznie. Bez przeciągów. I nawilżanie. Bo parapet jest nad...kuchenką. Więc jak się gotuje to klimat parówkowy dopada polegujących. Wiem, nie jest fajnie tak usadowić plażing. Ale nie mamy za dużo wyboru. Mają też zrobione drugie okno. Tylko tam są okrutne przeciągi. Tylko fajna pogoda wchodzi w grę. Poza tym jako punkt strategiczny jest do niczego. Z kuchenego parapetingu wsio widzą co w domu się dzieje. A z drugiego to tylko posiedzieć mogą.