Marcepanka ma rujkę. Wyciszam Proverą. Ciągle jest chudziutka, chociaż teraz ładnie zjada (a przynajmniej odkąd poznałam jej gust).
Alisia swego czasu trochę za bardzo odchudziłam. Teraz podtuczony znów wygląda jak pocisk. Jakoś brakuje mi wersji pośredniej, w której wyglądałby naprawdę dobrze. Albo to tylko ja nie umiem spojrzeć innym okiem, albo takie są konsekwencje tuczenia kota w młodym wieku Whiskasami
Najbardziej mi szkoda wgięcia kręgosłupa tuż za łopatkami. Musiał nie mieć właściwego budulca do rośnięcia i taki krzywy urósł
Amiś ma dobry apetyt
Nie wiem, czy tak działa na niego rujkująca kotka, czy postanowił mi zrobić nadzieje, żeby potem wszystkie legły w gruzach, jak znów odmówi jedzenia
, ale na razie cieszę się tym, że waży więcej, wygląda lepiej, jedzenia znika.
Bąbelek jest teraz w sam raz. Nie musi wcale więcej tyć (postanowiłam, że całe towarzystwo będzie ciutek masywniejsze od tego środka skali na weterynaryjnych tablicach. Nie nadwaga, bo przy krzywych łapkach Bąbelka i Alisia to niewskazane, ani tym bardziej nie otyłość, ale ładna sylwetka, tylko już nie w stronę szczupło-chudego).
Kotkę trudno mi ocenić, zawsze mi sprawia trudność. Ona ma charakterystyczną luźną torbę pod brzuchem, więc nim jej się tłuszczyk zbierze na bokach, to tam już dynda. Ona mogłaby jeszcze trochę nabrał ciała.
Piesa zrobiła się obła. Nie wiem, czy taki właśnie był mój cel. A może nie jestem przyzwyczajona do tego widoku (zaś wrażenie pogłębiają mocno przycięte portki). Też nie gruba, ale oprócz boków i brzucha masy nabrała chyba też klatka piersiowa? W efekcie co jakiś czas zerkam na nią, czy nie ma jakiejś odmy płucnej albo wiecznie pełnego pęcherza.