Kontakt z VetLabem to jakaś porażka. Odnoszę wrażenie, że pracują tam osoby wzięte prosto z ulicy, bez przeszkolenia, jedynie z cennikiem w wersji elektronicznej i instrukcją: jak czegoś nie wiesz, to mów to, co ci się wydaje.
Jak badałam poziom witamin we krwi piesy, to u wet w tym celu byłam 3 razy, bo 2 próbki krwi zostały zmarnowane. Czemu? Ano właśnie dlatego, że osoba odbierająca telefon nie umiała udzielić sensownych informacji. Że nie było ochrony przed światłem, że probówka za duża, że coś tam. Na miejscu wet zażądałabym rekompensaty albo jakiegoś upustu cenowego. I w sumie tym upustem podzieliłabym się z klientem, który przecież za darmo do gabinetu nie dotarł, bo teleportować się jeszcze nie umie.
Teraz, jak chcę dać krew Bąbelka na testy alergiczne, też są niezłe jaja. Wet jest już zmęczona niekompetencją osób po drugiej stronie linii, dzwoni po kilka razy dziennie, licząc na kogoś dobrze poinformowanego. Jak poprosiłam ją o kolejny telefon, to usłyszałam w głosie irytację wynikającą ze znużenia. A co tym razem jest takie niejasne? Otóż zgodnie z ostatnią wersją owszem można dać krew do badań na konkretne wybrane alergeny (w tym wypadku grzyby i roztocza), ale pod warunkiem, że wpierw zrobi się panel przesiewowy. Przecież to idiotyzm
Myślałam jeszcze nad wymazem z pyszczka Alisia. Bo Bąbelka przebadałam na niemal wszystko, co się dało, więc miałam pewność, iż zmiany są uczuleniowe. U Alisia badań nie było, osad szybko odrastał jeszcze tydzień temu, więc pomyślałam o hodowli drożdżaków i malassezii (ta wet nie ma możliwości zrobienia badania pod mikroskopem na malassezię). I co się okazuje? Po pierwsze materiał ma być pobrany na wymazówkę z podłożem. Jakoś nie bardzo pamiętam, żeby w trakcie diagnostyki Bąbelka używana była właśnie wymazówka, ale nie upieram się. Po drugie zaś nie mogą zostać pobrane włosy, gdyż mogą hamować hodowlę. Słucham? No nawet przyjmijmy, że to prawda, tylko jak nie dopuścić do pobrania sierści z wymazem? Można oczywiście ogolić dane miejsce, ale to jest tuż pod samym nosem. Bardzo wrażliwe i delikatne miejsce, z którego wyrastają wąsy czuciowe. Nie, chyba na razie się wstrzymam. I tak od ostatniego zdrapywania osadu do teraz pojawianie się nowego następuje dużo wolniej, więc to mogła być reakcja uczuleniowa (zgodnie z moimi przypuszczeniami), bo zmiana w prędkości zbiegła się w czasie z przejściem na kangura.