viewtopic.php?f=13&t=164969&p=12535575#p12535575
andrzejci pisze:Nie polecam fundacja Stawiamy na łapy. Fundacja traktuje koty jak to usłyszałem "spora inwestycja" i kategorycznie zabrfania kotu kontaktu ze światem zewnętrznym.Nie ma mowy o wypuszczaniu wychodzacego kota nawet nie można go wyprowadzić na spacer na smyczy.Traktuja zwierzęta jako własność która sobie zamykają w domu bo zbyt dużo w niego zainwestowali
Na zupełnie obce forum wpada sobie nowy użytkownik, który prawdopodobnie postanowił obsmarować fundację, gdzie tylko się da, nie zorientował się nawet, że tutaj zwolenników nie znajdzie i wyrzucił z siebie żale. Że po pierwsze fundacja swoich podopiecznych uważa za własność. No tak to właśnie działa. Wydając zwierzę do adopcji, zazwyczaj przekazuje się własność, a więc wpierw trzeba tę własność posiadać. Po drugie że fundacja, która włożyła mnóstwo wysiłku oraz pieniędzy w wyprowadzenie kota na prostą, śmie nazywać proces inwestowaniem (o tyle tylko określenie jest używane błędnie, że według słownika języka polskiego odnosi się to do trochę innych rzeczy: https://sjp.pwn.pl/szukaj/inwestowa%C4%87.html. Ale użytkownikowi nie chodziło o definicję. On się oburzył określeniem.) Tak bardzo go dotknęło, że ktoś używa powszechnie rozumianych i przemawiających do wyobraźni zwrotów, a on wrażliwy na dobro kotów nie pojmuje, jak można tak nazywać łożenie ogromnej kasy na leczenie i utrzymywanie zwierząt. Bo jak ktoś tak mówi, to znaczy, że uważa podopiecznych za towar, a jeśli kocha koty, to nie wolno mu tak mówić. Proste. No a warto też wspomnieć, że prawdziwie "KOCHAJĄCY" i wrażliwy człowiek pozwala kotom latać samopas. I to jest po trzecie: że użytkownikowi nie wolno puścić kota bez opieki ani przypiąć mu smyczki i chodzić jak z pieskiem.
Wpierw zachichotałam, bo to trochę jak zarzucać kierowcy, że jest kierowcą (kwestia własności) i że nie wjedzie w drzewo (puszczanie kotów samopas). Tak irracjonalne, że nie miałam komentarza. Dopiero potem rozebrałam post na czynniki pierwsze (i napisałam odpowiedź).