DT Na Końcu Świata

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw mar 14, 2024 18:37 Re: DT Na Końcu Świata

Dziękuję! :1luvu:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw mar 14, 2024 20:33 Re: DT Na Końcu Świata

No pewnie, że kciuki są.
Powodzenia :ok:

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3598
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Czw mar 14, 2024 20:46 Re: DT Na Końcu Świata

Dziękuję :1luvu:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt mar 15, 2024 16:11 Re: DT Na Końcu Świata

Kciuki za nowe starty, niech sie dobrze dzieje.
Na razie ladnie wyglada, szybki start, blisko.
Najlepszego!
Nugatowi sie nie dziwie, mogl zaslabnac, czasem bol przy wycisnieciu jest taki, ze po akcji tylko mozna oklapnac. Biedak, lzej mu pewnie.

FuterNiemyty

 
Posty: 3648
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Pt mar 15, 2024 16:42 Re: DT Na Końcu Świata

Dziękuję :1luvu:

Nie pomyślałam o bólu w przypadku Nugata. Sądziłam, że go za bardzo zgniotłam... Co byłoby chyba jeszcze bardziej upiorne(?)
Na pewno nastąpiła pewna zmiana, bo widziałam go odrobinę częściej myjącego zadek niż zazwyczaj. Zatoki gruczołowe pewnie zaraz znowu mu się zatkają, a zaskórnik może odtworzyć, więc to nie jest trwała poprawa, ale zawsze te kilka dni było dla niego lepszych :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon mar 18, 2024 0:08 Re: DT Na Końcu Świata

Byłam wczoraj i dziś na próbę. Jestem padnięta...
Mam nadzieję, że się przyzwyczaję.
Inna rzecz, że z piątku na sobotę mało co spałam, w głębszy sen zapadłam chyba z dwa razy?
Jutro jednak mam nie przychodzić, bo muszą pozmieniać grafik z uwzględnieniem mojej osoby :) Dobrze się składa, prześpię cały dzień ;)
Jeszcze nie mam pomysłu na obiady dla siebie. Ilekroć muszę coś jeść poza własnym domem, mam wielki dylemat. Wszystko jest proste i oczywiste, póki nie muszę tego wcielić w życie ;)
A co do obiadów w domu, to ubolewam ogromnie nad tym, że Carrefour edycję uszek z kapustą i grzybami ma tylko w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Przez resztę roku tylko z mięsem. A one są super, jeśli zamiast gotować przysmaży się je na chrupiąco ze złotą skórką (czemu nikt tak w moim domu nie robił?) i połączy z najlepszym pod słońcem barszczem - w kartonie firmy Krakus. Esencjonalny, kwaśny, ale bez czosnku. Próbowałam kilku gotowych oraz robienia własnego. Tych w torebkach zalewanych wrzątkiem chyba nie wypada wymieniać, za to te w szkle potrafiły albo zalatywać czosnkiem, albo nie były dość kwaśne, albo nie miały w sobie nic poza kwasem. Takiego fuja też testowałam: prawie jak czysty sok z kwaszenia kapusty zabarwiony na czerwono i rozcieńczony wodą. Z kolei robiony samemu może mieć ziemisty smak bądź piwniczny zapach, jeżeli ma się pecha do buraków. A Krakus utrafia idealnie ze wszystkim i nie zajeżdża, mniam! I tym barszczem zalewa się chrupiące uszka, które nie zawierają cebuli (w przeciwieństwie do wielu innych, dostępnych cały rok) ani ich ciasto nie przypomina szarej, grudowatej brei (jak w zakładzie garmażeryjnym, w którym podobno panie same robią dania...) I taki obiad lubię! A jak rozgrzewa!
Niestety uszka kupione w okresie Świątecznym i zamrożone już mi się skończyły :(

Wreszcie wyparzyłam i odkaziłam w Virkonie S talerze z grupy Śmieciarkowej. Zgłosiłam się po potłuczone, bo mam dla tych ładnie zdobionych pomysł na wykorzystanie, lecz przy okazji dostałam siatkę dobrych, tylko najwidoczniej nie pasujących do kompletu. I mam dylemat, co z nimi zrobić. Potłuc szkoda, a inaczej nie bardzo wykorzystam. Może kilka nada się jako kocich, ale co z resztą? Z kolei umawiać się na oddawanie w Warszawie to mi teraz zupełnie nie po drodze...


Alisia trzymam na gabapentynie raz na dobę. Dopóki go nie przebadam, nie zaryzykuję odstawienia. A nawet wtedy nie będę się rozpędzać, muszę być w domu i pilnować, czy i kiedy objawy wracają.
Kot jest lekiem troszkę odurzony. Raz nie trafił w parapet "i odpadł od ściany". Był tym tak zdziwiony, że toczył błędnym wzrokiem wkoło. Dziś zjechał z pudełka w czasie głaskania i nie bardzo się ratował. Bywa też trochę jak szmaciana lalka.

Pisałam, że dałam mocz piesy na posiew. Wyszło dużo E. coli (chyba dziesięć do potęgi szóstej). Czyli wiadomo, że rozwija się klasyczne już u niej zapalenie pęcherza. Choroba na tyle często się ponawia, że czekam z podawaniem antybiotyków na sygnał, że jest źle, że jej organizm nie jest w stanie kompensować zapalenia, bo w przeciwnym razie w kółko byłaby na antybiotykach. Jeden z takich sygnałów nastąpił w sobotę, jak miałam czas zaplanowany na wyszykowanie się i przyjechanie wcześniej. Nie udało się, ale muszę z ręką na sercu przyznać, że się po prostu guzdrałam. W każdym razie piesa nie dawała znać, że chce na dwór, po prostu dreptała sobie po pokoju i zdecydowanie nie w kierunku drzwi, aż tu nagle puściły jej zwieracze pęcherza. Przekonałam się, jak miałam mokrą podeszwę. Na szczęście nie rozdeptałam dużo a piesa miała słabo wypełniony pęcherz, bo była jakieś chyba dwie godziny wcześniej na siku (dlatego nie czuła potrzeby wyjścia). Zatem od soboty zastrzyki domięśniowe z gentamycyny. Mam wrażenie, że już widzę powolną poprawę.
Z kolei w drodze trafiłam na pieska, który chodził zdezorientowany i oglądał się na samochody. Moim zdaniem porzucony. Niesamowicie przyjazny i milusiński. No i uległy. Nie czekałam, aż go coś przejedzie, zapięłam dyżurną obrożę na szyi i wzięłam na dyżurną smycz. Na razie ma opiekę, chociaż nie u mnie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro mar 20, 2024 23:19 Re: DT Na Końcu Świata

Wczoraj byłam z piesą na USG. Trochę mnie przytkały wyniki 8O
- pojedyncza zmiana na śledzionie - prawdopodobnie pozapalna, tym się przejmować nie trzeba
- pęcherz moczowy o pogrubiałej ścianie - to zapewne wynik zapalenia, które leczę gentamycyną
- nerki o zmienionej strukturze - być może pozapalnie. W wynikach krwi do tej pory nie było problemów z nerkami, więc tu należy zostawić znak zapytania. Zapaleń pęcherza było sporo, więc któreś z nich mogło drogą wstępującą dotrzeć do nerek, ale czy tak było, nie wiadomo
- wątroba - podejrzenie zmian zapalnych
- okrężnica - na opisie grubość ściany określona jako niezmieniona, ale w czasie badania lekarka mówiła, że jej zdaniem jest pogrubiona, co wraz z niechęcią piesy do wydalania (od zawsze tak miała, latami uczyłam się, co jej najbardziej na to pomaga i na obecnym etapie są to regularne wlewy z wody do prostnicy tuż przed spacerem) może oznaczać jakąś anomalię w budowie
- żołądek o pogrubiałej ścianie, wypełniony płynem wraz z osadem - piesa była na czczo jakieś 15 godzin! Nie piła wody, bo na mokrej karmie w ogóle nie zagląda do miski z wodą, dlatego do jedzenia dolewam jej ok. 100 ml. Wypełnienie płynem (który owszem, przesuwał się do dwunastnicy, nie stał ciągle w miejscu) w tej sytuacji jest niepokojące i najprawdopodobniej oznacza zmianę przewlekłą. To z kolei byłoby w zgodzie z niesamowitą wrażliwością układu pokarmowego piesy (ukradziona sąsiadowi kiełbasa dała w skutkach wymioty codziennie rano przed śniadaniem przez tydzień). Nie pamiętałam na wizycie o tym, że kilka dni temu dałam plasterek ogórka, jak się interesowała moją sałatką. Nie wiem, czy mógł wywołać zapalenie, ale pewnie tak samo jak wszystko mógł.
Lekarka od USG powiedziała, że leczy się pacjenta a nie wyniki, więc skoro piesa prócz zapalenia pęcherza nie ma innych objawów, to nie wkraczamy z dodatkowym leczeniem.

Przy okazji piesa była też osłuchana przez moją wet. I tu szok. Nie tak dawno wszystko z sercem było w porządku, dudniło pięknie, a teraz zamiast bum-bum jest psz-psz. Weterynarz dała mi słuchawki stetoskopu. Ja również bardzo wyraźnie słyszałam szum, którego nie powinno być. W związku z tym wizyta u kardiolog umówiona na za tydzień.

Biedna ta moja psinka...
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro mar 20, 2024 23:35 Re: DT Na Końcu Świata

Duzo zmian, ale rozsadne podejscie wetki.
Kciuki za Was.
Pogdybam, pytanie, czy wlewy przed spacerem nie powoduja zabrudzenia ujscia cewki moczowej, w efekcie infekowanie pecherza?
O ile pamietam, to wlasnie bakterie kalowe wychodza w badaniach?

FuterNiemyty

 
Posty: 3648
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Śro mar 20, 2024 23:45 Re: DT Na Końcu Świata

Kierunek myślowy jak najbardziej dobry, ale piesa ma ujście cewki moczowej i pochwę mocno schowane :) U niej to raczej wynik "zakiszenia" się wszystkiego. Muszę po oddawaniu moczu delikatnie ją wycierać, żeby spowolnić rozwój bakterii, wyrywać włoski z samych miejsc intymnych, żeby na nich mocz nie osiadał, a w szeroko pojętej okolicy wycinać mnóstwo włosów (włącznie z pośladkami, tyłem nóg, wewnętrzną stroną ud), żeby się wszystko wietrzyło. Miała też dawno temu plastykę sromu właśnie dlatego, że ma te ujścia nieco "zapadnięte". Nie dało się tego jeszcze szerzej zoperować, bo byłoby to już niebezpieczne, ale i tak całość jest bardziej schowana niż przeciętnie u suczek.
Stawiam więc na to, iż wlewy nie są w tym wypadku winne, ale będę się przyglądać, czy na pewno mam rację :)

Dziękuję za radę i ciepłe słowa :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt mar 22, 2024 0:24 Re: DT Na Końcu Świata

Pisałam wczoraj o konieczności "wietrzenia" u piesy okolic krocza. No i chyba przegapiłam dobry moment na zrobienie tego :? Nadal jest na antybiotyku, to dobrze, bo może uda się wytłuc wszystko, co chce iść drogą wstępującą. Już jej się skóra odparzyła w załamaniu zewnętrznych warg sromowych, więc ją przystrzygłam i wyrwałam część włosków a potem posmarowałam Tridermem.
Dużo narzekała, ale nie wiem, czy nie przypadkiem na leżenie na plecach. Ma zwyrodnienia, mogły ją zacząć boleć.
Otrzymałam wyniki krwi na maila. Jedyne, co jest poza normą, to obniżona glukoza. Norma jest od 3,05 a ona ma 2,09.
Białe krwinki o 0,1 poniżej normy, czyli do pominięcia, eozynofile powyżej normy o 0,3, więc też do pominięcia. Na wykresie mają szare kratki, bo według standardów laboratoryjnych nie ma się jeszcze czym przejmować.
Nie podoba mi się, że mocznik jest prawie na granicy normy, co w połączeniu z informacją z USG może sugerować nadchodzącą niewydolność.

Pisałam jakiś czas temu, że niekastrowane kocury co wiosnę znaczą mi okolicę domu. Chyba namierzyłam obecnie najczęściej obsikiwane miejsce - worki na śmieci. Nie powiem, jaki jest system odbioru odpadów (pisząc dostawałabym pewnie piany na ustach), więc wielkie worki śmieci segregowanych muszę gdzieś trzymać, aż nadejdzie wielki dzień przyjazdu śmieciarki. Stawiam je pod domem. Kocury je znaczą.
Kilka chwil temu piesa była na siku. Ona się otarła o mokry wór i najwidoczniej ja też. Bąbelek nie odpuszcza, chodzi co jakiś czas od psa do mnie i próbuje się wytarzać w psich uszach i w moim klapku. Zaczął nawet machać łapką przed psim pyskiem, więc to musiał być bardzo specyficzny mocz, bo go nakręcił inaczej niż zwykle. Ja z kolei miałam mokro wewnątrz laczka, co jest niewiarygodne, bo przecież w nim szłam, a skarpeta sucha. Nie wiem, jak to się dzieje, że ta aromatyczna ciecz pojawia się nagle i bez zapowiedzi w dziwnych miejscach, ale przynajmniej namierzyłam pośrednie źródło na dworze.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon mar 25, 2024 2:52 Re: DT Na Końcu Świata

No i jedyny antybiotyk, który na dłużej pomagał, właśnie przestał :? Było przez chwilę lepiej, a teraz znowu piesa codziennie bezwiednie mocz pod siebie oddaje. Co chwilę też wychodzi na środek pokoju i patrzy na mnie. I stoi tak, i patrzy... Nie umiem zgadnąć, o co jej chodzi :( Może to już starcze zachowanie :( A może źle się czuje :(
A chociaż mi jej szkoda, to jednocześnie mnie to frustruje i czuję, jak mi krew zaczyna tętnić w głowie.

Dostaję pomalutku szału.

Wczoraj ruszyłam do wyszorowania maszynki pozyskanej ze Śmieciarki. Ludzka a takie podobno nie radzą sobie ze zwierzęcymi włosami, ale postanowiłam się przekonać. Najpierw zalanie wrzątkiem, potem moczenie w Virkonie S przez godzinę, następnie czyszczenie z włosów. Dlaczego tylko część elementów okazała się być ze stali nierdzewnej a inne, analogiczne tylko w odmiennym rozmiarze, są z mniej zacnego metalu, nie wiem. Virkon jest kwaśny, więc wyżarł warstwę błyszczącą. No nic. Suszy się na grzejniku, dam temu kilka dni, żeby nie ryzykować zwarcia.
Wymyłam też kilka innych rzeczy, potencjalnie bardzo praktycznych.
Może nie są to jakieś kosmiczne osiągi, ale cieszyłabym się, gdyby nie to, że zaczynam się coraz bardziej wściekać. Pies chory, konieczna znów poszerzona diagnostyka, na którą nie mam kasy, bo jednak do mnie nie zadzwoniono z nowym grafikiem (czy bym sobie poradziła, czy nie, to inna sprawa), kot również czeka na diagnostykę, którą będę pewnie musiała przeprowadzić w Warszawie, skoro nie mogę się dogadać w sprawie zakichanego kontrastu, w dodatku trafiłam na coś twardego w jego brzuchu - może jelito, a może nerka, stażu też nikt mi jeszcze nie przyklepał, przeleciała mi koło nosa inna robota, być może całkowicie zdalna, tylko nudna przeraźliwie, bo nie wyrobiłam się z wysłaniem CV, no po prostu... NIE.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon mar 25, 2024 7:12 Re: DT Na Końcu Świata

Trzymaj się, Stomachari, przyjdzie lepszy okres. A na zwierzacze potrzeby- załóż może zbiórkę, potrzebujesz pomocy, uzbiera się, żeby chociaż jednego zrobić, zdiagnozować, teraz potrzebujesz pomocy! Dużo nie mogę, ale na pewno coś dorzucę.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7118
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pon mar 25, 2024 8:49 Re: DT Na Końcu Świata

a jeszcze przypomniało mi się, a nie pamietam, czy tę opcje rozważałaś co do psicy.
Mój wówczas 16letni pies w pewnym momencie zaczął tak sikać, jak opisujesz, jakby nie kontrolował wydalania moczu, po prostu nagle stawał i gdzie stał wylewało się z niego. pamietam, ze wtedy natknęłam się na informację, ze po kastracji, własnie suki w starszym wieku nie pamietam mechanizmu- ale przestawały kontrolować wydawanie moczu. Hormony? Jakieś rozluźnienie mięśni? Podawaniem czegos tam można było przeciwdziałac- ale to już wyszukaj, bo moja pamieć jest jak durszlak, a to 3 lata temu było.
Ostatnio edytowano Pon mar 25, 2024 17:29 przez maczkowa, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7118
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pon mar 25, 2024 9:56 Re: DT Na Końcu Świata

Nasz pies tak miał przy guzie nadnercza i rozpoczynającym się cushingu. Nosił wtedy pampersy. Teraz po operacji i hormonach sytuacja się unormowała. Cewkę moczową można przemywać roztworem nadmanganianu potasu.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14699
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon mar 25, 2024 13:34 Re: DT Na Końcu Świata

Może to stanie i patrzenie nic złego nie znaczy.

kciuki za pracę.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27175
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 187 gości