maczkowa pisze:
Podblokowe surowe miesko najczęściej bardzo chętnie, ale..no, ja nie mam czasu, żeby rano codziennie kroić mięso dla 12 futer, czy robić to zaraz po przyjściu z pracy.
Krojenie mięsa jest fajne może to nie brzmi dobrze, ale serio.
Mam naprawdę porządny nóż i naprawdę porządną ostrzałkę do noża -szarpnęłam się kilka lat temu i było warto.
Włączam sobie audiobooka i słucham -tyle jest ciekawych audiobookow ; i lubię podcasty skądinąd. Zanim się skończy odcinek podcastu (trwa ponad godzinę) -wszystko pokrojone, poporcjowane -część po zakupie zawsze zamrażam na "zaś" w małych porcjach.
przy karmieniu mięsem podstawa to naprawdę dobry nóż i dobra ostrzałka -wtedy jest komfort krojenia.
Jak złamałam lewą rękę i miałam od palców po lokiec w gipsie to jedeń dzień kombinowałam (prosiłam Młodego o pomoc w krojeniu , ale on kroił bez sensu), a potem normalnie kroiłam mięso jedną ręką ok 8 tygodni. Spokojnie sie dało, tylko nóż musiał być super ostry.
Moje zwierzaki lubia tez suche i mokre -praktycznie każde, tyle że po suchym czy mokrym są tak samo głodne jakby nic nie zjadły.
Rzadko dostają. Też dlatego, że z mokrym czy suchym jest więcej roboty niż z krojeniem mięsa, bo trzeba gdzieś przesypać resztę suchego z opakowania np do słoika, i słoik opisać,a potem gdzieś trzymać, puszki po mokrym trzeba rozsądnie schować żeby nikt głowy nie włożył i sie nie skaleczył.
I koty zjedzą, a za chwile są znowu głodne, więc trzeba znowu dosypać, a i kuweta jest zaraz pełna wiec trzeba posprzątać.
nie mam więc czasu, żeby karmić suchym czy puszkami - to zajmuje za dużo uwagi.
szczególnie rano.
Mięso to jest raz dwa. Każdy zje -naje się i gotowe.
Po mięsie nikt nie rzyga , a nawet jak się kuwet nie zdąży przelecieć rano-tez nie ma problemu, bo spokojnie posprzątam po południu.
Kupuję tez saszetki, takie malutkie na raz,czasem z rossmana, ostatnio z gourmeta -jak Patmol ma muchy w nosie (tak z raz w miesiacu mu się zdarza) to mu daję saszetkę -żeby nie został bez jedzenia.
ostatnio dwa razy saszetkę prawie dostał Ryjek -więcej było akcji i zamieszania niż realnego jedzenia. Bo Ryjek sam nie wiedział czy jeśc czy nie jeść.
Mięso jest najmniej skomplikowane. zwierzaki zjedzą, długo są najedzone, kuwetę wystarczy sprzątnąć raz dziennie (mam dwie duże kuwety -sprzątam rano i czasem tez wieczorem-ale jak sie nie wyrobie to nie ma wielkiego problemu).
A przy chrupach/puszkach to musiałam sprzątać kilka razy dziennie -a i tak ciągle było brudno. I zapach z kuwet też jest całkiem inny.
I przy karmieniu kotów mięsem psy nie zaglądają do kuwet.
Ale wystarczy jednemu kotu dać saszetkę -i juz psy robią kontrole kuwet.
No i chrupki, a szczególnie puszki/ saszetki strasznie śmierdzą .
Po karmieniu puszkami jest bardzo dużo śmieci/odpadów -jakkolwiek to nazwać. Takie puste powinno sie chyba płukać/jakoś zabezpieczać żeby jakieś zwierzęta na zewnątrz się nie pokaleczyły wkładając łeb do środka.
nawet jak je wrzuciłabym do kosza na odpady, to jak menele robią przegląd rzeczy w śmietniku -wiele rzeczy ląduje poza koszem.
Dzisiaj kupiłam 1 kg mintaja/ mrożonego w kostkach. Z przeznaczeniem -dla zwierzaków. Powinny być zadowolone.