Dyżur.
Kuwety sprzatniete, leki podane, oczy zakroplone. Ogólny - Jula zjadła thiafeline w pstragu, benacor w odrobinie finefooda, którego później pół saszetki dostała do jedzenia i sprzatnela w sekundę z odrobiną ciepłej wody. Ta połowa była zostawiona przez Martę w lodówce, jak zjadła to otworzylam następną, z jagniecina tym razem, rozrobilam z ciepłą wodą też chętnie jadła, jeszcze jej trochę zostało, zostawiłam na poslanku, razem z chrupkami, których też jeszcze połowa miseczki była więc nie dosypywalam. Suplementy podała rano Marta. Julka jest strasznie biedna, tak strasznie mi jej żal, najchętniej zgarnelabym ją do domu żeby tą resztę życia, jaka jej została miała ciepły kąt i własne ręce do glaskania, ech...
Rysia cudowna, chodziła za mną jak piesek, Ptys też mnie dziś zaszczycil swoją osobą, normalnie szok. Wymienilam jedną kuwete, tą najbliżej drzwi kuchni, umyta w łazience. I umyte dwie łopatki, jedna z ogólnego i chyba od Funi, ale nie pamiętam..
Psotka nie ruszyła mokrego, zostawiłam jej saszetke whiskasa i pol tacki winstona, glaskana pojadla jednego i drugiego po odrobinie. Chrupki z podlogi nie ruszone, te na parapecie ruszone, nie dosypywalam, ok. pół miseczki było. Ona strasznie potrzebuje domu...
Funia asystowala przy sprzątaniu kuwety, smutna jest, domagała się glaskania. Mokre ani suche nie zjedzone, mokre wywalilam, wrzuciłam do jednej miski tylko saszetke nerkowego, bo ona nerkowiec, tak?
Szpital - Jenek mnie osyczal i oburczal Bunie. Ja się go boję
Posprzatalam kuwete, ale miski miał upchniete w kat najdalszy, nie wyjelam ich, przepraszam. Wstawiłam mu dwie nowe, jedną z mokrym, drugą z suchym. Ma zatem cztery miski w klatce. Leki ładnie zjadł w pstrągu. Tola zrobiła rozpierduche w klatce, ale ona się tak wije, że o rany
Lilka - kupa w kuwecie, antybiotyk i hemodol zjedzony. Romek - cudny, próbował mi spitolic z klatki, musiałam sprzątać jedną ręką go glaskajac
Plamka strasznie smutna jest, okrutnie...
Miała straszliwy b....alagan w klatce. Łącznie z kupą przyklejona do klatki, a co. Przy okazji Plamki zrobiłam strasznego babola. Chcialam jej sypnac suchego intestinala, przeszukalam szpital, nie ma. No to wzięłam z kuchni 4 kg, otworzylam, sypnelam, po czym.. znalazłam otwarte chyba tez cztetokilagromowe opakowanie stojące jak byk w szpitalu... Kurczę
Bunia jak weszłam to mi się rzuciła na szyję prawie, "miziaj mnie i przytulaj, żarcie może poczekać"
Ona jest przekochana, ktoś o nią pyta w ogóle..?
Pozamiatalam z grubsza, w jednym miejscu na ogólnym umylam również podłogę gdyż wdepnelam w miskę z wodą i wszystko się wylalo, szlag. Na reszte podłóg nie starczyło mi już czasu, miało być szybko i sprawnie, a spędziłam w kociarni ponad 3 godziny
Bardzo miły Pan Sebastian przyniósł pudło puszek, stoi w kuchni na podłodze. Ponieważ Pan Sebastian podczytuje to jeszcze raz wielkie dzięki
Wielkie dzięki dla Marty, która rano podała wszystkie suplementy Julce i Psotce. Zaoszczedzilo mi to na pewno sporo czasu
W przyszłym tygodniu obchodzimy przez 2 dni piąte urodziny Martusi, dyżuru nie damy rady wziąć, poprosimy zatem
sobotę 3 marca