Mało prawdopodobne. Po dwóch mięsiącach głodowania i tułaczki nie wyglądałaby tak, jak wygląda. Domki letniskowe i całoroczne są wymieszane, ktoś pewnie by ją widział, tym bardziej, że na kicianie przybiega. A jeszcze na początku listopada była akcja, bo ludziom, którzy przyjechali na weekend, kot sie ulotnił. Wszyscy na łąkach o nim wiedzieliśmy i odbywało się jedno wielkie kicianie. Amator natury został namierzony po niecałej dobie. Regularnie kicia też inny dom oprócz mnie, oni Whiskasi nie widzieli. Ani nikogo, kto by jej szukał.
Whiskasia pojawiła sie w grudniu, wyglądając jak pączek w maśle (pomijając świerzba i guza). Pewnie jej wcześniejsze losy pozostaną w sferze domysłów, chyba, że coś powie w Wigilię.
Kocia zaczyna dużo sikać. Od wczorjszego wieczora (koło 11tej sprzątałam kuwetę) siknęła już porządnie 3 razy. Uszy postanowiłam czyścić na dwie tury. Ale już rano wydłubałam dużo mniej, niż wczoraj. Po popołudniowym czyszczeniu wpuszczę lek. I myślę że za 2-3 dni zacznę ją wypuszczać na mieszkanie, żeby zobaczyć, jaki kocia ma charakterek i jak sie sprawuje luzem. Coś trzeba będzie o niej w ogłoszeniach napisać...
Whiskasia w swoim lokum:
Whiskasia wypuszczona luzem na salony błyskawicznie odnalazła się na fotelu:
Niech chwilę pochodzi, dobrze byłoby, gdyby jakaś kupa poszła niedługo.
edit:
Kurczę, ona znów sika...