» Nie maja 06, 2018 11:53
Re: Dasza i jej czwórka dzieci.Lola w DS.Ludwiś też w domku.
Czytam różne wątki o trudnych dokoceniach i tak się zastanawiam dlaczego to jest właśnie takie trudne. U mnie wciąż mnóstwo kotów, znajdują domki, wyjeżdżają, pojawiają się nowe i tak w kółko. Izolowałam Bartusia, Mruczusia[*], Hannibala, bo bałam się o pozostałe koty. Każdy z nich bowiem atakował, nawet jeśli zobaczył tylko kawałek wibryska w kratce kuchennej, a więc i tę kratkę musiałam zaklejać. Nie ma sprawy, ogłaszane będą na kocich jedynaków. Tak też się stało, chociaż po krótkim okresie czasu okazywało się, że każdy z nich świetnie funkcjonuje w stadzie, że nie ma konfliktów. Hannibal ma kotkę do towarzystwa, ale przyjaźni się na zabój z małym yorkiem. Bartuś odżył, kiedy jego Duzi przygarnęli małą koteczkę. Bawią się razem, śpią przytuleni do siebie, miłość kwitnie. Pusia, staruszka przecież na początku atakowała wszystko, co się ruszyło. Pisałam o tym i intensywnie szukałam jej domu, gdzie byłaby kocią jedynaczką. Dziś nikt by nie uwierzył, że spokojnie sobie żyje obok wielu kotów. Nie, nie ma przyjaźni, ale jest naprawdę spokój. Tylko najnowszy nabytek pt.Chmurek jeszcze zaczepia Gucię. Pusi już nie, bo mu dała do zrozumienia, kto tu rządzi i już. Gucia ucieka i to go rajcuje. Ze zdumieniem też odkrywam, że Chmurek powolutku przekonuje się, że fajnie jest pobawić się z kotami, że one go lubią i poduszka z kota jest miła i ciepła. Nie umiem wytłumaczyć, jak to działa.