Mitka-as pisze:Witam, wszystkich. Utworzyłam specjalnie ten nick żeby wyjaśnić pewne kwestie. To ja jestem jedną z tych "kocich wariatek" z Trzebiatowa. Jest nas 3 z tego na miejscu teraz 2, bo moja córka studiuję.
Z Panem Franciszkiem sprawa wygląda następująco:
1. Ten Pan nikomu nie ufa i z nikim nie chce rozmawiać.
2. Fakt że zapewne Zarząd Dróg swojego czasu źle przeprowadzał wyłapywanki ( nas jeszcze wtedy nie było)
3. Proszę nie mówić że na 30 kotów nie ma kto pomóc, bo my kotów jest mnóstwo wszędzie i na jednych z działek też dokarmiamy 40 kotów- więc nie można mówić że Trzebiatów jest bez serca.
Jest nas tylko tyle, często same za własne pieniądze leczymy ( często na granicy finansowej)- nie mówiąc o dokarmianiu-nam nie pomaga nikt a idzie zima.
Więc proszę nie mówić,że Trzebiatów jest bez serca
Przede wszystkim witam Panią serdecznie na tym kocim forum i mam nadzieję,że uda nam się zrobić coś konstruktywnego dla trzebiatowskich kotów
. Cieszę się ,że są Panie "kocimi wariatkami",bo tutaj wszyscy nimi jesteśmy,także chciałoby się rzec "witamy w klubie"
Cieszę się,że mamy wspólną pasję-miłość do kotów,bo mamy wspólny cel: dobro kotów i mam nadzieję,że razem zrobimy dla nich coś dobrego.
Na początku spróbuję wytłumaczyć pewne kwestie,tak jak my to widzimy.
Po pierwsze nie jest prawdą,że p.Franciszek nikomu nie ufa i nie chce z nikim rozmawiać. Rozmawiamy z nim od ponad dwóch lat dość regularnie i mamy nadzieję,że darzy nas zaufaniem. Proszę pamiętać,że miał On bardzo dużo nieprzyjemności w związku z dokarmianiem kotów i zapewne z tej przyczyny jest zmuszony być ostrożnym w relacjach z niektórymi ludźmi. Myślę jednak,że warto pokazać Mu ,że dobro kotów jest także Waszym priorytetem ,a zdobędziecie Panie Jego zaufanie.
Napisałam,że dokarmia On stado ok.30 kotów,a nie że w Trzebiatowie nie ma ich więcej:( Zapewne ,skoro wolontariuszy zajmujących się sterylizacjami/kastarcjami ,jest tak mało ,koty mnożą się bezustannie i jest ich ogromna ilość
Wiem,że koty są trute,celowo przejeżdżane przez samochody,zamykane w piwnicach i tępione- dlatego napisałam,że miasto jest dla nich bez serca. Nie znaczy to absolutnie,że nie ma w nim i cudownych,empatycznych mieszkańców,którymi jak sądzę Panie jesteście
. I cieszę się,że udało nam się tu spotkać.
Wiemy jak trudno jest zorganizować dokarmianie i leczenie tak dużej liczby kotów bez wsparcia gminy. Często borykamy się z tym problemem w całej Polsce,jeśli poczyta Pani inne wątki tego forum ,sama się Pani przekona.
Ale do rzeczy.
1.Czy będzie można liczyć na pomoc Pań przy odławianiu do sterylizacji/kastarcji kotów ,które dokarmia p.Franciszek? Kiedyś pewna fundacja z okolic Trzebiatowa zgodziła się nieodpłatnie pomóc w sterylizacjach tamtejszych kotów,pod warunkiem ich odłowienia i dostarczenia im. Czy mają Panie doświadczenie w łapaniu kotów wolnożyjących i podstawowy sprzęt (klatki-łapki,podbierak) oraz możliwość dowozu złapanych kotów do tej fundacji?
Myślę,że taką akcję należałoby zorganizować dopiero na wiosnę (zanim kotki zaczną rodzić,bo teraz wypuszczenie kotki z gołym brzuchem,to zwiększona szansa na choroby,z którymi p.Franciszek sobie nie poradzi
,a jak koty zaczną padać na pewno nie zbudujemy tym Jego zaufania do celowości tych zabiegów ).
2. Czy gmina ze swego budżetu daje jakieś środki na sterylizacje/kastarcje kotów wolnożyjących ? Czy jest szansa na zakup karmy ze środków gminnych?
3. Czy w Trzebiatowie jest weterynarz,który dobrze wykonuje sterylizacje/kastarcje? Czy ma szpital,w którym kotki mogłyby być przetrzymane do zagojenia rany pooperacyjnej (7dni).
3. Czy Panie dysponują jakimś ogrzewanym pomieszczeniem,gdzie koty mogłyby po zabiegach przeczekać w klatkach pod Waszym nadzorem?
Pytań mam jeszcze wiele. Tyle na szybko,bo jutro cmentarne akcje i przepraszam,ale dziś nie bardzo mam czas na więcej.
Bardzo bym chciała z Panią również porozmawiać telefonicznie,jeśli byłaby taka możliwość-to zawsze szybciej i sprawniej niż przez posty na forum
Ewa.KM pisze:(...) Dziewczyny wiedzą, ze p. Franciszek jest/był przeciwny kastracji i łapankom. Taka wieść się rozeszła po tym jak Zarzad Dóg łapał, W miescie mówią, ze p. Franciszek celowo utrudniał, chował koty. Brak zaufania, brak komunikacji, złe doświadczenie i jest jak jest.
Bardzo proszę nie powtarzaj na forum takich głupot co i kto na mieście mówi,bo nie ma to żadnego sensu,a tylko budzi niechęć do p.Franciszka,której tu sobie nie życzę i niepotrzebne emocje.
P.Franciszek przeżył ogromną traumę widząc jak nieprzeszkolone osoby z Zarządu Dróg na hycle i inny nieprofesjonalny sprzęt próbowali łapać oszalałe ze strachu koty. Każdy karmiciel kochający koty,którymi się opiekuje miałby podobne odczucia! Niechęć i strach do takich metod. To nie była profesjonalna łapanka,a prawdziwa rzeź i jatka. Koty były poturbowane,poobijane,okaleczone i bardzo długo dochodziły do siebie po tej akcji.
Ponadto złapano tylko kilka sztuk. Reszta pozostała niewykastrowana. I zaczęły się bójki między kotami pełnojajecznymi,pełnym testosteronu,a wykastrowanymi. Non stop musiał bronić wykastrowanych przed agresją reszty stada. To dla starszego człowieka nie lada wyczyn i emocje. Trudno Mu się dziwić.
Jakoś ani mnie z gusiek1,ani isabell36 ze zjawką nie bronił zabrania kotów do kastracji. Był zszokowany,że można tak profesjonalnie i bezbolesnymi metodami wyłapać koty.
Mnie oddał na zawsze nawet swego ukochanego Rudego.
Weźmy też poprawkę na to,że ten człowiek ma ponad 80lat (!),to zupełnie inna mentalność,o sterylizacjach nie słyszał od zawsze jak większość z nas. A wiadomo jak trudno starszym osobom zrozumieć nowe metody,nawet jeśli są teoretycznie dla wszystkich lepsze.
Jeśli zobaczy,że koty wracają po zabiegach,są zdrowe,nie rozmnażają się i jest Mu lżej ogarnąć zmniejszające się stado-na pewno się do sterylizacji przekona.
W końcu lat mu przybywa,a sił ubywa. Coraz trudniej Mu karmić taką ilość i wie,że wiecznie żyć nie będzie. A jak Go zabraknie,koty stracą jedynego żywiciela.
Ewa.KM pisze:(...)Wiec tym bardziej cieszę się, ze Was znalazłam i moze uda się zrobić cos dl p. Frnanciszka i jego kotów.
Bardzo dziękuję ,że znalazłaś kogoś w Trzebiatowie,kto jest na miejscu i być może pomoże tamtejszym kotom i ich Karmicielowi.
Szkoda jednak,że zadziałałaś tak szybko,bez przygotowania i wcześniejszej rozmowy tel. z Paniami , p.Franciszkiem i ze mną. Uniknęłoby się wstępnych nieporozumień z wniosków,które Panie wyciągnęły wchodząc samodzielnie na wątek bez wiedzy,którą my tu mamy,od dłuższego czasu próbując pomagać tam z bardzo daleka...