Bezdomne koty

[tabo10]

Zostawiłam rudego.Poryczałam się z emocji i tyle. To taki anioł jest.Mruczy przy badaniu i mierzeniu temp. Łasi się,domaga głasków od lekarza. A ja na taki ból go zostawiłam.Ale inaczej nie można
Zrobiłam zdjęcia ząbków do usunięcia.Fatalne.Ponoć to musiało go boleć.I kreatynina szła w górę.Zrobiłam co mogłam.Zostawiłam u najlepszych speców od nerek.W lecznicy dr Neski.Reszta w ich rękach
Teraz lecę po biało-czarnego też na zabieg.Aż do Rodości.

Maraton dziś mnie wykończy.

[Arcana]

Nie wiem, skąd bierzesz siłę. Trzymaj się.

[tabo10]

Biało-czarny od godziny na stole.Nie dzwonią,to może tym razem się uda...
Czekam na telefon z nosem przy klawiaturze.
Martwię się o obu. I o obu wieści mają nadejść. Narazie cisza. Aż mi niedobrze z nerwów.

Już sobie wyobrażam jaka noc przed nami ale teraz najważniejsze niech się powiedzie,niech się wybudzą...Niech już będzie po.

[Arcana]

Dalej czekasz?

[tabo10]

Biało-czarny przeżył!!! Wracamy Skm z Radości teraz.Zrobił siku:)

[Arcana]

Dzielny Kapitan

[tabo10]

Pies na siku i biegiem po rudego

[Marzenia11]

Biało-czarny przeżył!!! Wracamy Skm z Radości teraz.Zrobił siku:)

Hura!
A rudy jak?

[Baltimoore]

Uff Kciuki za szybki powrót do formy

[tabo10]

Jesteśmy w domu. Kocurki b.biedne.Polegują otępiałe. Mam obserwować i doglądać.Biało-czarny wyjął wenflon jeszcze w podróży. Z rudym rano na kroplówkę dożylną. A już sama ledwo dziś żyję. Za godzinę przeciwbólowe mam podać. Przykry widok patrzeć na nich narazie...Ech...

[Baltimoore]

[tabo10]

Dziękuję wszystkim za wsparcie
Rudy tak sobie. Biało-czarny tylko ogląda się za jedzeniem . Ponoć lała się ropa jak dr Jodkowska (już z tytułem doktora,bo właśnie obroniła doktorat ) usuwała ząbki,ale jedzenie i tak bylo najważniejsze. Waży 6kg.Po nas przyszedł sznaucer czy foksterier tylko 70dkg cięższy
Rudasek mój anioł zaraz na dożylną.Zamawiam taksówkę. Inaczej się nie da.Zimno.A on słabiutki. Wenflon przeszkadza. Łapą trzepie. Kołnierz zdjął.

[tabo10]

My z rudym cały czas na kroplówce w lecznicy . Nie dobrze,bo zaczyna gorączkować. Ale sporo zjadł.Nie siusia. Tak się boję...i taka zmęczona jestem.Choć personel przemiły,lecznica nowiutka,czyściutka,aż pachnąca.Wzorowa.Pierwszy raz jestem w takim szpitaliku.

[Arcana]

Żyjecie? Jak rudasek po kroplówce?

[tabo10]

Żyjemy. Usnęlam na godzinę,bo jestem wykończona ,ale juz czuwam. Rudy miał schładzane łapki spirytusem,zimne okłady z lodem i temp. w lecznicy spadła mu pon.40st nie może dostać Tolfedyny. Ma Osir przeciwzapalnie i antybiotyk.Na wynos dostaliśmy jeszcze coś awaryjnie,ale absolutnie w razie dużej temp.Czuje się różnie. Teraz uszki chłodne,pojadł zblendowanego renala,ale już nie zjadł tak chętnie jak w południe. Sikał umył się. Bardzo go cieszy brak wenflonu,który popsuł ciągłym trzepaniem łapką i mu wyjęto.
Biało-czarny je pięknie,ale rzęzi po rurce intubacyjnej. Martwi mnie to. I zrobił cyrk przy podawaniu leków w iniekcji.Fakt 3 strzykawy,ledwo dałam z nim radę,bo waży 6kg i się ostro wyrywal,a ja byłam sama do podawania.

Jutro muszę szukać jakiejś dyżurujacej lecznicy na kroplówkę rudego,znowu kilka godzin...a Pan Misi już od dziś czeka z ciastem na nasze spotkanie. Prosi o nie już od czasu mego wyjazdu.Nie mogłam powiedzieć,że nie przyjdę,że mam dosyć kotów i chcę odpocząć. On chce się pochwalić Misią,pogadać o samotności.Samotna starość jest taka ciężka...