Kapitan wczoraj zacumował w swoim stałym porcie,mam nadzieję
Powinnam jeszcze się może wstrzymać,ale nie wytrzymuję z radości
Zgłosiła się po niego przesympatyczna para Państwa emerytów. Po niego i tylko po TEGO. Choć po moim domu przemykały inne,róźniste.Byli zdecydowani od razu.Jak ja to kocham! TEN i TYLKO TEN. Domek jaki dla niego sobie wymarzyłam. Spokojny. Pańciostwo w domku (Pan na emeryturze,ale bardzo aktywny,operatywny,mailuje,wciąż pracuje,prowadzi samochód-zawiózł mnie z kotem i przywiózł z własnej inicjatywy,choć protestowałam ,że chętnie wrócę autobusem.Ale ,przyznaję, słabo protestowałam
)W domu jeden spokojny kot rezydent. Były 3koty. Dwa niedawno odeszły za TM,dożywając 15-16lat. Też znajdy.Państwo od zawsze mają koty,kochają,pozwalają drapać piękne meble
Czyi normalny kociolubny dom.
Wybrali Kapitana z mojego ogłoszenia,określanego tam ,jak mawiała mimbla64, Biały Miś. Dlaczego? Bo na jednym ze zdjęć prawie identyczny jak rezydent,który odszedł w kwietniu. Rzeczywiście oba koty bardzo podobne,tylko czarne łaty trochę inaczej ułożone. No i Państwo rozczulili się jego historią,że tyle przecierpiał,że po zmarłym jak poprzedni kocurek. Myślę,że Kapitanowi będzie dobrze w tym domku.Pani tak ładnie do niego podeszła.Od wejścia do mnie do mieszkania,zaraz do niego na balkon,gdzie spał poszła.Głaskała,pozwalała się podgryzać,dała nawet troszkę podrapać (aż wodę utlenioną z przejęcia przynosiłam,ale tylko się na ten pomysł dobrotliwie uśmiechnęła
). A Kapitan z miejsca ją polubił(?),potem czule go tuliła trzymając na rękach,uspakajała jak popłakiwał w transporterze,że już ,już dojeżdżamy,jeszcze tylko chwilka.Aż miło było popatrzeć,że znów go ktoś będzie kochał,że znów ktoś go chce,że będzie kochany.
Oby tylko dogadał się z rezydentem i załapał kuwetę
Rezydent go obwąchał,bez nerwów,bez fukania. Oby to się nie zmieniło
Ja troszkę nerwowo o te łapoczyny ,o kuwetkę zagadnęłam,Państwo bardzo spokojnie i optymistycznie,że wszystko będzie dobrze.Oby!
Jedyne co nie jest fajne,to na pewno tam nie schudnie,rezydent jeszcze grubszy
Tutaj z wczoraj z pierwszych chwil z nową Pańcią jeszcze u mnie:
I jeszcze wczoraj otrzymane zdjęcia z DS.
Chyba sobie nieźle radzi ,na początek
Choć troszkę popłakiwał jak go wypakowałam,chodził,zwiedzał .
Ale potem musiało być spokojniej.Mimo,że jak wychodziłam wpakował się za fotel i tam przycumował.
Na zdjęciach po paru godzinach w DS taki oto wyluzowany kocurek
Niech mu się wiedzie
To pierwsza moja adopcja w tym roku