Bezdomne koty

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy


Post » Wto wrz 19, 2017 11:06 Re: Dramat nadmorskich kotów-potrzebne DT na cito!!!

Zacznę od formalności.
Dzięki Waszemu wsparciu Karmiciel z Trzebiatowa dostanie dziś paczkę z zooplusa :

Obrazek

Na miejscu kupiłyśmy także trochę zapasów w Rossmannie (w tym za 3,99zł przysmak dla Pana pieska,który w efekcie mega pośpiechu zgubiłam :| )
Obrazek

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 19, 2017 11:36 Re: Dramat nadmorskich kotów-potrzebne DT na cito!!!

No to od początku.
Podroż zapowiadała się ekstremalnie. Bilety w obie strony były TYLKO BEZ MIEJSCÓWEK :strach: Przypominam ponad 8h w podróży. Na stojąco??? Umarłam jak zajrzałam do neta,by je kupić.Ale nie było innej opcji.Kupiłam,błagając los,by gusiek1 nie dowiedziała się o tym fakcie zanim nie wsiądzie do pociągu :twisted: ,a pociąg nie ruszy. Liczyłam też ,że ktoś może zwolni miejsce wtrakcie podróży,nie pojedzie,rozmyśli się i będzie zwrot miejscówki do kasy,a my akurat ją dorwiemy. O naiwności :wink:
Ostatni raz tak podróżowałam ze 20 lat temu,w młodości :wink: I dało się. Pociąg tzw.świniarnia,rzeźnia.Ludzie siedzą lub stoją na korytarzach,na gęsto,plecaki na podłodze,przejść się nie da donikąd.Do kibla też nie za bardzo. W jednym wagonie sanatoryjna geriatria (myślę sobie ,jak oni dadzą radę to my też!),w drugim imprezownia (towarzystwo już podpite,a to dopiero początek :ok: ).Nie pomyślałam tylko,że 20 lat temu miałam zdrowszy kręgosłup i resztę :|
Impreza rozwinęła się tak,że pod koniec trzeba było interweniować,by ochrona kolei wysadziła jednego półprzytomnego,zasikanego gościa,który rozwalał sobie przepity łeb obijając się na stojąco o wszystko.Posadzony na siłę,natychmiast dążył do pozycji stojącej. Mili współpasażerowie przywlekli go w okolice naszego przedziału i zostawili. Róbta co chceta :twisted: Gusiek1 na szczęście ,przespała smacznie tą część podróży rozkosznie chrapiąc na pół przedziału,czym wzbudziła wyraźną zazdrość reszty podróżnych.No NIKT tak nie potrafił :ok: Jak się obudziła,dostała dokładną relację z ust przejętych współpasażerów,którzy zadbali,by niczego nie żałowała nawet przez chwilę i była na bieżąco :wink:
Z Kołobrzegu do nadmorskiej miejsowości dostałyśmy się nieprzyzwoicie gładko.Spędziłyśmy dosłownie parę minut nad brzegiem morza,dzień był piękny,słonko świeciło cudnie. Gdyby nie to co miałyśmy za sobą (niewyspanie i połamanie od przebywania w jednej pozycji,bo w końcu udało nam się dorwać miejsca siedzące) i przed sobą,byłoby bajkowo wręcz. Szkoda,że nie posiadłam umiejętności spania na siedząco w pociągu.Najgorzej jest na miejscu środkowym,gdy łeb Ci spada i nie ma się o kogo oprzeć.A gusiek1 daleko,bo naprzeciwko ,z brzegu, rozkosznie wtulona w drzwi od korytarza :mrgreen:

cdn... :wink:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 19, 2017 12:27 Re: Dramat nadmorskich kotów-potrzebne DT na cito!!!

Pan Karmiciel i Jego Żona przyjęli nas bardzo ciepło. Specjalnie na nasz przyjazd Pani upiekła własnoręcznie cudowne rogaliki ,których woń rozkosznie unosiła się w całym ich mieszkaniu. Dostałyśmy też słuszną porcję na wynos :)
Rozmowa z tą dwójką wspaniałych,wrażliwych,inteligentnych osób to sama przyjemność. Rzadko kiedy spotyka się tak sympatycznych,kulturalnych,spokojnych ludzi.Mnie absolutnie urzekli.
Gdyby nie dramat ,z jakim Pan Karmiciel mierzy się na co dzień,byłoby tak przyjemnie...
Karmiciel jest zaszczuwany przez okoliczną społeczność,wyzywany obelgami od najgorszych,osamotniony w walce o koty,które kocha,o możliwość ich spokojnego nakarmienia.On prosi tylko o to,by je spokojnie móc karmić i by nie były prześladowane. Jest jednak inaczej.Są tępione.Z balkonów wylewa się na nich świństwa,rzuca pety,kamienie. Pies-agresor jest napuszczany ,by zagryzał (kilka kotów już zagryzł śmiertelnie).Jedna z agresorek rozpędza się samochodem i zabija koty,przejeźdźając je. Zakatowano też kota,który schował się w czyimś garażu.Przeganiano go,po czym uderzano kijami aż rozczłonkowano na flaki. Jego rozciągnięte ciałko rozwleczono po podwórku.Działanie z premedytacją. Bez zmrużenia oka.
Budki ,gdzie spały koty i miseczki potłuczono,zlikwidowano. Pan Karmiciel ma sprawę w sądzie o wymeldowanie jako uciążliwego lokatora,o zakaz dokarmiania przed jego garażem.Ze wspólnoty mieszkańców już go usunięto. Dziw bierze,że nie ma tam szacunku ani dla kotów,ani dla starszego,ponad 80-letniego człowieka! Dodatkowo dzień przed naszym przyjazdem zmarła ponad 90-letnia Karmicielka,która w ostatniej woli błagała Pana Franciszka o opiekę nad swoimi domowymi i bezdomnymi kotami. Spełniając Jej wolę rodzinka wyrzuciła na dwór 3 jej domowe kotki.W tym kotkę w wysokiej ciąży :strach: . Pan Karmiciel został sam ze stadem kilkudziesięciu kotów.Jak długo da jeszcze radę im pomagać? Jak długo da radę karmić? Co będzie z tymi kotami,gdy Jego zabraknie?
"Walczymy o każdy dzień "-powiedział.
Potrzeba tam pomocy w zakupie karmy,pomocy w sterylizacjach,utworzenia miejsca,gdzie można karmić bez prześladowania. A żadna z miejscowych organizacji w żaden sposób nie współpracuje. TOZ Kołobrzeg nawet nie pomógł w głupim transporcie kilku kotów do dworca w Kołobrzegu (a to tylko 20-30km). A ile ,do cholery,może unieść jedna przeciętna kobieta? Dwa transportery to max. Nie ma fizycznej możliwości więcej.
Postanowiłyśmy zabrać 4 koty. W efekcie udało się przywieźć 3.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 19, 2017 14:49 Re: Dramat nadmorskich kotów-potrzebne DT na cito!!!

Podróż powrotną trzeba by było przeżyć osobiście,by móc uwierzyć,że to wszystko działo się naprawdę :strach:
Zaczęło się od prób gusiek1 ,która próbowała wdziękiem kobiecym :wink: utargować tańszy przejazd taxi .Skończyło się niestety fiaskiem,bo i tak taksiarz chciał 100zł,a poza tym kończył kurs o 14,a my potrzebowałyśmy jechać na dworzec po 18. W efekcie pojechałyśmy za 19zł PKS-em.
Przed odjazdem pociągu z Kołobrzegu tj. po 20.00 udało się zjeść zapiekankę i frytki. Pierwszy posiłek drugiej już doby na ciepło, na dworcu. Zastanawiałam się ile się uda po takim menu przejechać bez biegunki :wink: W dodatku udało się też wyprosić Panią w kasie ,by sprawdziła,czy nie zwolniła się jakaś rezerwacja miejsc siedzących. Perspektywa kolejnej nieprzespanej nocy jawiła się jak horror :201474
Miejsca siedzące się o dziwo znalazły. Teoretycznie :roll: . Bo w DWÓCH RÓŻNYCH wagonach na dwóch odcinkach podróży.Co oznaczało ,że w połowie trasy,tj.w środku nocy mamy latać z transporterami po peronie i szukać właściwego kolejnego wagonu :strach:
Gusiek1 zaczęła optymistycznie tj.od oswajania potencjalnych współpasażerów :"A teraz proszę sobie wyobrazić,że jedziecie Państwo z dwiema matkami z trójką dzieci i dzieci mogą płakać całą drogę". W efekcie współpasażerowie uciekli,zjawili się dopiero w połowie trasy . Za to z dziką awanturą rozkręconą przez jednego agresora,że POWYWALA TE KOTY,NIE BĘDZIE JECHAĆ Z KOTAMI,BO MA UCZULENIE,mamy się zabierać z tego przedziału itd,itp. Uczulenie Pan pewnie miał,ale na obecność zwierząt,a nie na sierść. Na taką awanturę przyszła z pomocą Przemiła Pani Konduktor,która powiedziała,że da nam miejsce w ich służbowym przedziale. Szczęściu nie było końca,gdy się okazało,że owa Przemiła Pani Konduktor kończy pracę na pewnym odcinku.Dalej zaś jest... zmiana załogi i kolejny Konduktor kazał nam opuścić uprzywilejowany wagon,bo miała w nim zasiąść Policja 8O .
W międzyczasie okazało się jeszcze ,że akurat tego dnia są roboty torowe i całość pasażerów ma opuścić pociąg w Lęborku i udać się do zastępczej komunikacji autokarowej ,którą ma przejechać do Wejherowa tj.ok.godzinę.
W autokarze zrobiło się bardzo miło.Nawet była osoba,która oferowała miejsce przy sobie dla jednego kotka .Kiedy się wahałam,mówiąc,że one męczącą na zmianę miauczą i będzie to zbyt uciążliwe ktoś zaproponował,że także może głaskać kotka w podróży :ok: Pewnie większość milych akcentów to zasługa gusiek1,która cały czas prowadziła kampanię edukacyjną,cierpliwie tłumaczyła co i jak i dzięki Jej uprzejmości nas nie wywalono. Ja się do tego już nie nadaję.Ludzie mnie wk....tak bardzo,że nie potrafię być miła,a tak niekiedy trzeba.
cdn...

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 19, 2017 16:04 Re: Dramat nadmorskich kotów-relacja

Czytając,
włosy stają dęba a podziw dla Was rośnie :201494 :201461 :201494 :201494

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Wto wrz 19, 2017 18:49 Re: Dramat nadmorskich kotów-relacja

To niestety nie koniec :roll:
Jak już umęczeni podróżni w środku nocy przeciągnęli ostatkiem sił swoje bagaże i znów z autokarów znaleźli się w pociągu okazało się,że nie ruszymy dalej. Ktoś nie dał rady i postanowił dostać zawału lub w inny sposób zasłabnąć na tyle skutecznie,że trzeba było czekać na pogotowie i opóźnienie pociągu zaczęło rosnąć :roll:
W Gdańsku miał być planowany kolejny dłuższy postój.Uznałam,że nie dam rady dalej bez wody.W zatraceniu umysłu i nastawieniu na koty nie kupiłam zapasowo. Ruszyłam w obłędzie na perony w poszukiwaniu sklepu. Sprawa okazała się trudniejsza,gdy w McDnald's kazali mi...czekać na zamówienie.Wracałam biegnąc ,oczami wyobraźni widziałam gusiek1,która odjeżdża z kotami tuż przed moim nosem,zanim wsiądę. Ona zaś biedna musiała zmieniać wagon z powodu konieczności zwolnienia go dla wcześniej wspomnianej Policji :evil: Opuścić wagon samotnie z 3 transporterami i ciężką torbą graniczyło z cudem :strach: .Czar osobisty sprawił,że zaangażowała do pomocy przyjaznego współpasażera :smokin: Zmienili szczęśliwie wagon,za to ja nic o tym nie wiedziałam. Dodatkowo rozkosznie zapomniałam ,w którym wagonie byłyśmy poprzednio.Niewyspanie dawało znać o sobie. Chyba zaczęłam mieć omamy wzrokowe :wink: Bo jak mnie zawołali na peronie przez otwarte okno,nawet się nie zorientowałam ,że już siedzimy gdześ indziej :mrgreen:
Z biegem czasu koty śmierdziały coraz bardziej.Nie pomogło zmienienie podkładu. Niekastrowany kocur to jest to :ok: Dobrze,że nie zabrałyśmy ze sobą na dokładkę np.wędzonej rybki znad morza :twisted: Byłby komplet.Chwała,że nie zrobiły kup :201494

Jeszcze na dworcu w Kołobrzegu
Obrazek

Z pociągu,to najlepsze.Była noc ,zgaszone światła,wszystko nieostre
Obrazek

:1luvu: Gusiek1 :1luvu: Dobra Kobieto ,dziękuję Ci za tą eskapadę :201494 :201494 :201494 Za to,że pojechałaś,że podtrzymywałaś na duchu,że nie zwątpiłaś,że BYŁAŚ.

O kotach potem.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 19, 2017 19:47 Re: Dramat nadmorskich kotów-relacja

Pierwszego zgarnęłyśmy ot tak z ulicy w Mrzeżynie. Poznałam go w sierpniu na urlopie. Siedział sobie na niej przez całe wakacje.Niczego się nie bał.Ponoć przyszedł tam w marcu. Przeraźliwie chudy,utykający na łapę. Facet z ośrodka wczasowego coś wspomniał,że jakaś pani w zeszłe lato zapłaciła "aż 250zł " ,bo miał uszkodzoną łapę.Wypadek? Potem wypuściła.A tego lata pod tamten ośrodek nie wrócił.Podejrzewam,że przeniósł się dalej.Bo tam go karmili.Przekochany,przytulak.Mądry,grzeczny,stateczny.Młody,ale dorosły.Wykastrowany. I to koniec dobrych wieści...
Jest FELV+.Bezobjawowy.W życiu bym nie pomyślała,że może być dodatni. Morfologia nie wskazuje na żadną chorobę.Będzie potrzebował dużej pomocy w ogłoszeniach.W FB. :201494
Śliczny,jak czarna pantera. Od razu wiedział do czego służy łóżko :smokin: .Wychodzi z niego niechętnie ku zgrozie właścicielki :twisted: Zamontowałam go u mojej Matki,ku Jej absolutnemu sprzeciwowi.Na bardzo,bardzo,bardzo awaryjny krótki tymczas.Mam zdrowe koty,nie mogę zostawić białaczkowca u siebie nawet na krótko.

Obrazek

Obrazek

korzysta z kuwetki pięknie
Obrazek





Łagodny staruszek. Do sanacji paszczy. To co wet kołobrzeski zrobił,to pestka.Usunięto mu na żywca jednego zęba,a reszta nadal straszy. Na razie zakatarzył się trochę. Ma apetyt.Dostał antybiotyk. Morfologia w miarę ok.,testy ujemne.Na zdjęciu lepiej wyszedł niż w rzeczywistości.Jest śmierdzący,zaniedbany,brudny ,z zażółceniami futra na łapach od paszczy?od życia na ulicy. Przekochany,przytulak.Widać,że wiele przeszedł. Został wyrzucony jak zmarł jego właściciel.Potem dawał się brać każdemu na ręce.W efekcie banda gnojów dla zabawy rzuciła nim z 4 piętra z tarasu. Pan Karmiciel wzruszony opowiadał mi jego historię. Po upadku długo nie mógł dojść do siebie.Był obolały.
Mamy dla niego DT :1luvu: ,ale po szczepieniu.Na razie u mnie.
Obrazek

Trzeci niestety nerkowy. Został w lecznicy na kroplówach.Zobaczymy,czy coś się zmieni,czy nie. Testy ujemne. Będzie potrzebował doświadczonego domu/tymczasu .
Obrazek

Czwartego już miałyśmy w transporterze, dzięki sprytnemu podejściu gusiek1 ,która go do niego zwabiła kurczakiem,ale zwiał górą jak łapałyśmy kolejne.Zwiał mimo zabezpieczenia tetryczką plastikową. Do teraz dziękuję Bogu,że uciekł na swoich śmieciach,nie w pociągu,czy przy przesiadkach :strach: :strach: :strach: NIGDY NIE SKORZYSTAM JUŻ Z NIE SWOJEGO TRANSPORTERA. Dobrze,że gusiek1 zauważyła ,że wieje z podkładem przyczepionym do futra. Do tego poranił do krwi pazury próbując się wydostać.W klatce schodowej skakał na klamkę,bo na szybie zostawił ślady krwi.W życiu nie obstawiałam,że tak się zachowa.W sierpniu podawałam mu tabletke,dziecko przy mnie brało go na ręce.Teraz dostał amoku.Szkoda,ale może dobrze,że tylko tak się to skończyło :strach:

Pomóżcie kochani z dwoma DT,pomóżcie z ogłoszeniami :201494 :201494 :201494 Jutro podliczę dotychczasowe darowizny i zobaczymy ile zostało z Waszych wpłat :201494 .
Jeśli te koty zostaną u mnie,długo,baaaardzo długo już nie zdołam nikomu, absolutnie nikomu wiecej pomóc...
Ostatnio edytowano Śro wrz 20, 2017 9:26 przez tabo10, łącznie edytowano 1 raz

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto wrz 19, 2017 21:34 Re: Dramat nadmorskich kotów- starszy,nerkowy i białaczkowy:

Masz cudowną Mamę :1luvu: :201494
Do mojej nie dałoby się wtrynić nawet na awaryjny tymczas, choć przyjeżdża do naszych kotów podczas wakacyjnego wyjazdu.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Wto wrz 19, 2017 21:44 Re: Dramat nadmorskich kotów- starszy,nerkowy i białaczkowy:

Ale horror przeżyłyście, dziewczyny :strach: :strach: :strach: Podróż jak na jakimś chińskim czy kambodżańskim zadupiu!

Kurczę, straszna szkoda, ale żaden z potencjalnych DT, które znalazłam nie może wziąć staruszka do młodych rozbrykanych kotów ani kota z białaczką.
Ale jeden domek mogę wypytać czy poradzi sobie z kotem nerkowym. Pod warunkiem, że kota nerkowego nie zestresuje i przytłumi obecność trzech totalnie postrzelonych kotów i psa.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 19, 2017 22:15 Re: Dramat nadmorskich kotów- starszy,nerkowy i białaczkowy:

Tabo jednak jesteś silna. Zawsze uważałam, że nie ma co stawiać spraw na ostrzu noża. jak mi w piwnicy zabito okno gwoździami otworzyłam w sąsiednim bloku, jak wyrzucono domek styropianowy - postawiłam na dachu śmietnika, albo w krzaczorach. Uważałam, ze zamiast wzywać policję lepiej ustąpić, przechytrzyć, bo potrują ale w tej sytuacji która opisujesz to już chyba tylko policja może pomóc. Ostatnio byłam na grzybach na wsi i w poszukiwaniu mleka od krowy która chodzi na pastwisko poznałam panią polonistkę z Warszawy i ta mi opowiedziała, że od kiedy sąsiedzi mieli sprawę o znęcanie się nad psem to los wiejskich burków w tej wsi się zdecydowanie poprawił. Ona była świadkiem, od tego czasu sąsiadka z nią nie rozmawia ale generalnie warto było.
Ostatnio edytowano Śro wrz 20, 2017 7:32 przez Ewa.KM, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Wto wrz 19, 2017 22:59 Re: Dramat nadmorskich kotów- starszy,nerkowy i białaczkowy:

Ja też jestem pod wrażeniem. Łapanki, podróży, ogólnie wszystkiego :love: Za domki mocne :ok:
Co do sytuacji tam na miejscu :strach: :cry: Dzicz, to bardzo łagodnie powiedziane :evil:
Sprawa karna na pewno by nie zaszkodziła, tylko tu potrzeba pomocy jakiejś organizacji pro-zwierzęcej.
A z tym chyba bardzo kiepsko w tamtym rejonie :(
Co do pomocy, to podeślę parę złotych, tylko proszę o namiary.
Ostatnio edytowano Śro wrz 20, 2017 9:05 przez Erin, łącznie edytowano 1 raz
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Śro wrz 20, 2017 7:32 Re: Dramat nadmorskich kotów- starszy,nerkowy i białaczkowy:

Ja tez poproszę o nr konta.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Śro wrz 20, 2017 9:22 Re: Dramat nadmorskich kotów- starszy,nerkowy i białaczkowy:

milva b pisze:(...)
Ale jeden domek mogę wypytać czy poradzi sobie z kotem nerkowym. Pod warunkiem, że kota nerkowego nie zestresuje i przytłumi obecność trzech totalnie postrzelonych kotów i psa.


Wypytaj proszę,to b.ważne. Nie mam dokąd go wcisnąć . W listopadzie jadę do sanatorium na miesiąc.Nie mam z kim zostawić nerkowca.
Czy domek jest osiatkowany? Czy ma możliwość izolacji kota?

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro wrz 20, 2017 9:48 Re: Dramat nadmorskich kotów- starszy,nerkowy i białaczkowy:

tabo10 pisze:
milva b pisze:(...)
Ale jeden domek mogę wypytać czy poradzi sobie z kotem nerkowym. Pod warunkiem, że kota nerkowego nie zestresuje i przytłumi obecność trzech totalnie postrzelonych kotów i psa.


Wypytaj proszę,to b.ważne. Nie mam dokąd go wcisnąć . W listopadzie jadę do sanatorium na miesiąc.Nie mam z kim zostawić nerkowca.
Czy domek jest osiatkowany? Czy ma możliwość izolacji kota?


W razie czego myślę, że będę mogła zawieźć do Poznania w jakiś weekend.

gusiek1

 
Posty: 1661
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: IrenaIka2 i 73 gości