Koniczynka47 pisze:Nie wiem, co rozumiesz przez stado, ale w ciągu kilkunastu lat było takich przypadków 7.
I cztery psy.
Zdarzało się jak odchodził znajomym zwierzak (a ja akurat miałam albo wiedziałam o jakimś potrzebującym domu), że szybko zajmowałam "miejscówkę" by zamiast jakiegoś innego, wzieli tego konkretnego.
Wolę dać w znane mi (niekiedy od kilkunastu lat) ręce, niż obce, tacy zawsze mają u mnie pierwszeństwo.
Niestety nie zawsze jest taka możliwość (nie mam aż tylu znajomych, którzy się nadają, niektórym wręcz wybijam z głowy branie zwierząt).
Każdemu wolno kochać ... , parafrazując znaną piosenkę.Robię, co uważam za słuszne i najlepsze dla zwierząt i ty też rób swoje.
W ciągu dziesięciu lat wyadoptowałam grubo ponad setkę kotów, psami zajmuję się rzadko i tu pomagają mi dziewczyny z dogo, mojej zasługi w tym nie ma żadnej.