Bałem się napisać, żeby się nie okazało, że to tylko pojedynczy wypadek, ale nie - prawie codziennie jestem wypuszczany na pokoje! Nie na cały czas, ale na kilka godzin. Dłużej w te dni, kiedy duża jest w domu, bo jak wychodzi, to boi się nas zostawić razem. Dogadalem się z większością kotów, może nie lubimy się jakoś szczególnie, ale nie atakujemy. Tylko ta jedna kotka, Mini, mnie atakuje, chyba się mnie boi, tak mowi duża, bo jak duża kazała nam na siebie nie syczeć, to Mini schowała się za fotelem i nie wyszła, dopóki mnie duża nie odprowadziła do kuchni. Teraz duża robi tak, że jak ja wychodzę, to wcześniej Mini idzie do pokoju Uszatki (ja tam nie wchodzę). Wieczorem, jak duża nas karmi i w nocy, jak idziemy spać, jestem jeszcze zamykany w kuchni, bo duża mówi, ze wszyscy muszą spokojnie zjeść i się wyspać. Ale i tak się cieszę, bo mogę być więcej z dużą
Bodzio Trochę to kłopotliwe, muszę pilnować, kto gdzie jest, ale Bodzio zadowolony, a inne koty specjalnie nie cierpią. Mini dość chętnie zostaje w pokoju Uszatki, często zostaje z nią też Calineczka i jak zwykle Kitek, czyli z Bodziem są jednocześnie Sabcia w otwartej łazience i Kitka Chrupek, zwykle gdzieś wysoko na szafie. Wnioskuję z tego, że stado tak do końca nie zaakceptowało Bodzia, skoro chętnie się usuwa, żeby uniknąć kontaktu. Ale jak się spotykają (z wyjątkiem Mini) to awantury raczej nie ma.
Kitka Chrupek też lubi pokój Usi, ale drzwi są zwykle zamknięte (żeby Uszatka nie wyszła i nie jadła suchego), a jak je otwieram, to Chrupek boi się obok mnie przejść
Poza tym inne koty w pokoju Usi mogą podjadać jej jedzenie, a Chrupek nie ma tam co jeść, bo nie ma suchego. Mimo to czasami Chrupek siedzi u Usi.