MalgWroclaw pisze:Dobrze, że nie choruje gdzieś w zapomnieniu. To wbrew pozorom wielkie pocieszenie.
Wiem Małgosiu. On był bezdomny wraz z mamą. Jako dzieciak wiedział co to głód. Jako ostatni z rodzeństwa znalał domek. Niby miał jeden co go "zaklepał" tylko musiał się zabezpieczyć. odwlekał, odwlekał...aż wreszcie jak to zrobił, wizyta pa wsio potwierdził, to Leonek nabawił się grzybka. A dom, na który Leonik wiernie czekał, wypiął się i wziął innego kota. Bo czekać nie może, bo chce już i teraz. Bo dzieci płaczą. Jakoś wcześniej to nie zawadzało. To był ostatni raz "blokowania" kota. Nauki zostały wyciągnięte. Pani powiedziałam kilka słów. Grzecznie ale dobitnie. Drugi DT (adopcja miała być łączona) w ramach solidarności swego kota nie dał. Nie dał też dlatego ,że obawiał się ,że malec będzie jedynakiem. Bo DS i w tej dziedzinie mógł być nie słowny. A nie wchodziło w grę jedynactwo. Ten koteczek znalazł domek szybko. Rudy, młody... A Leonek prawie roczny, czarny i nitkowaty wydawał się nie mieć szans w zalewie kociat jaka nastała. Choć miał cudny charakter. Takiego miziaka i lizusa i zgodnego kota nie miewam często. Pewnego dnia, szybciusio dość, zadzwonił telefon. Była to Pani Ewa . Tylko Leonka chce i już. Do drugiego, osieroconego przez brata kocurka. W wieku Leonka. Nie obyło się bez buntu przeniesiowego. Leonek nie chciał pokazać swego cudnego charakteru, płoszył się. Ale po tygodniu już z górki było. Byłyśmy w stałym kontakcie. Ileż ja się zachwytów nasłuchałam nad charakterem Leosia. Spał z nimi, tulił się, deptał, koił smutki Pani Ewy jak to robi najlepszy przyjaciel. Z rezydentem miłosć jest wielka. I z kolejnym kotem również. Bo Państwo zgarnęłi dorosłego , bardzo chorego kota w mrozy dwa lata temu i wiele poświęcili by go uratować. A teraz robią wszystko, na rzęsach stają by Leosia leczyć. Uratować. Pani Ewa mnie pyta "jak ja będę bez niego żyć pani Asiu, bez najlepszego przyjaciela?" Co ja mogę powiedzieć? Boże, co? Dopóki żyje to zawsze jest nadzieja. Mogę być z nimi, wspierać , modlić się...Ale to mało. Starsznie mało.