OTW17- życie leniwie toczy się dalej...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie sie 20, 2017 20:04 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

mimbla64 była na wizycie u naszej Rózi co do Motka trafiła.
Przesłała piękne fotki. Na śliczną dziewczynkę wyrosła kobietka.

Rózia (pingwinia) i Motek
Podziwiać proszę
https://photos.google.com/share/AF1QipN ... NjOUY4T2p3
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie sie 20, 2017 20:20 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

Piękne :1luvu:
Obrazek
Maciuś ['], Kubuś ['], Filemon ['], Pimpuś ['], Maksiu ['], Nikitka ['], Tosia ['], Filip ['] :( kiedyś się spotkamy
To i owo na dług u weta - viewtopic.php?f=20&t=216152

ametyst55

 
Posty: 21519
Od: Pon sie 16, 2010 14:04
Lokalizacja: niedaleko Kraków

Post » Nie sie 20, 2017 20:25 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

Matko jakie oczy :1luvu: :1luvu: :1luvu: piękne kic i pięknie zdjęcia zrobione. :mrgreen:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.

meg11

 
Posty: 19342
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Nie sie 20, 2017 20:25 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

Rózia jest ukochaną koteczką pani Izy, bo jest nakolankową pieszczoszką.
Motek jest pierwszy do łobuzowania, ale Rózia go ustawiła, zawsze jest pierwsza przy misce i przy opiekunce. :mrgreen:
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14195
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon sie 21, 2017 10:21 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

meg11 pisze:Matko jakie oczy :1luvu: :1luvu: :1luvu: piękne kic i pięknie zdjęcia zrobione. :mrgreen:

Tak, Rózia ma cudne oczy. To w ogóle było cudnej urody rodzeństwo było. Jako dzieci. A jako dorosłe to jeszcze są piękniejsze. Wszystkie trafiły do cudnych domów. Rufik tylko deczko czekał na swoje szczęście domowe ale i on doczekał się. Z każdym domem mam kontakt. Lepszy, gorszy ale wieści mam ciągle. Nasza wetka do tej pory ich wspomina jako urokliwe dzieciska. Jakoś tak wbiły się w pamięć. Ja zaś najbardziej pamiętam szukanie gdzie kocica ma gniazdo. Te nerwy i strach bo zimno było okrutnie. Wreszcie przypadek zrządził ,ze odkryłam. Tak w pałke lecąc ustalona zostałą data łapanki matki by dzieci wyciągnąć spod zwałów płyt betonowych gdzie prawdopodobnie się ukrywały. A obok trzy groxne psy miały budy. Jak ja sie denerwowałam. Spać nie mogłam. A krótki sen przyniósł sen... o tym jak wyciągam kolejno maluszki a każdy ma coraz gorsze oczy. Z nerwów poryczałam się i poszłam łapać wcześniej. Obudziłam też wcześniej Ankę co mi pomóc miała. Kocia od razu wlazła do transportera. Była przyzwyczajana,że tam jeść dostaje. Była też głodna bo wieczorem nie dałam jeść. Na parkingu wpuszczono nas bez problemu. Zakryłyśmy dziury wszelkie by malce nie spierniczyły. Psy ujadały. Uciszone zostały porcją żarcia. Przekupne. Zaświeciłyśmy przez szpary latarką i oczka błysnęły. Są! Udało się je dobrze namierzyć. Włożyłam rękę w odciągnietą i trzymaną przez Ankę płytę i namacałam futerka. Wyciągam pierwszego, drugiego, dwójkę kolejną razem, i jeszcze jednego. A każdy ma coraz gorsze oczy. Łzy mi ciekły z radości i nerwów. Miały 4-tygodnie i wygladały jak kluseczki. Dobrze mamunia o nie dbała. To był jej pierwszy miot.
Rodzina była z terenu Szalonej Karmicielki. Łapanka zaś była cichcem by nie zaczęłą straszyć i dokarmiać. Ona lubiła i lubi małę koteczki i zawsze oszukiwałą, że nie ma. A były bo dopuszczała do rozrodu.

W domu już klatka była naszykowana. Janusz nie spał. Matka, dzikunka od urodzenia, okazała się być wspaniałą kocicą. Mimo strachu, obcego miejsca i zapachów, jazgotu naszych za drzwiami... dawała dziecim przykład braku agresji. Niegy nie było problemu z obsługą malców. Czyszczeniem klatki. Leczeniem- Bo chore były bardzo i tony kropli poszło.
Ehh zebrało mi się na wspominki. A przecież już to pisałam. Na gorąco. Zaraz "po".
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pon sie 21, 2017 12:45 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

Takie wieści z DSów dodają skrzydeł i sprawiają, że z nową energią wraca się do pomocy futerkom :)
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Wto sie 22, 2017 7:42 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

Serdeznie dziękuję Funduszowi Pokrzywkowemu za wpłatę na rzecz Kinderka. :201494
Jak zwykle opóźniona jestem we wszystkim :oops:

Przypomnę, że bławatkowe oczki Kindusia startują na wątku Mistera Miau za m-c sierpień.
Walczą o koronę.
Startuje kociorek nasz kochany w walce o laur pierszeństwa.
A mnie zależy by każdy zobaczył, jakie cudo gościło na tej ziemi.
I było nasze!
Przewodni tytuł to Kocie Oczy. A oczy Kinderek miał cudnie cudne.
To każdy przyzna.
Same pięknoty som zgłoszone.
Więc cudem będzie podjęcie decyzji, które oczki są najpiękniejsze. :wink:
Zapraszam serdecznie do głosowania.
Wejście przez banerek w moim podpisie lub przez link
viewtopic.php?p=11821637#p11821637 :wink:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro sie 23, 2017 7:28 Re: OTW17-ciągle i ciągle jesteśmy.Nowe foty s.7 i 8 :)

ASK@ pisze:Kinderek
Zapraszam serdecznie do głosowania na MM sierpniowego.
Wejście przez banerek w moim podpisie lub przez link
viewtopic.php?p=11821637#p11821637 :wink:


Rano spotkałam kota. A nawet dwa. Jeden, jestem prawie tego pewna, to ten co kiedyś tam widziałam na naszym osiedlu. Szukałam go i szukam ciągle.A teraz był na osiedlu Abnegata. Czyli kawałek drogi. Nie chciał ze mną rozmawiać. Ma charakterystyczne tylne nożynki. Pozerkałam po okolicy. W krzalunach stał pojemnik. A w pojemniku resztki kociego żarcia. Człek jednak ma oko na takie rzeczy. Myślę sobie ,że wrzucę saszetę na wszelką wszelkość. I...pojawiło się coś burego. Wymsknęło sie spod gałęzi. Coś już widziałam ale nigdy głodne nie było. Teraz tak. Może nie miało smaka na paszteciki? Tylko na galaretowate przysmaki? Wychodzące? To osiedle wypuszczanych futer. Szłam do pracy więc z ciężkim sercem tylko żreć mogłam dać.
Wczoraj Fartek wszedł do pokoju z... klapniętym prawym uchem. Rozdrapał sobie oba. No szlag by to trafił. Dopiero co chwaliłam, że nic się nie dzieje. Nareszcie chwilka spokoju dla kota nastała po tylu tygodniach grzebania w nich.Janusz ma dziś z nim podjechać by wetka zerknęła czy coś się nie dzieje znowu. Martwi mnie jeszcze jedna sprawa. Na prawej, przedniej nodze ma jakąś narośl "na kości". Może to nic. Ale z nim nigdy nic nie wiadomo.
Abnegat zmienia się. Robi się pieszczoch. Tylko by na kolanach dulczył. Tulił się, rękę podbijał...Szczególnie upodobał sobie Janusza. Którego wcześniej się bał. Którego kilka razy napoczął. By skruszał to nawet TZ-ta mego pobił. Taka kocia tradycja :mrgreen: A teraz biega, wskakuje, udeptuje...i czasem użre jednak. Ale teraz z miłości.
Bezunia także się zmieniła. Już uspokoiłą się i nabrała pewności. Przytyła. Jest śliczna i ma śliczny charakter. Wcześniej bojąca się facetów, unikająca Janusza jak ognia teraz nie ma obaw. Nawet obcy wielki facio co dwoje dzieci wrzeszczących przyprowadził, nie wzbudziły lęku wielkiego. Tylko ciekawość. Przychodzi sama na pieszczochowanie. Pcha się na kolana, do wyrka, na tors...Mruczy, zaczepia, śpiewa. Z kotami też już lepiej. To znaczy nie chodzi na malunich nozynkach to i jej nie zaczepiają. Choć myślę, że jako jedynaczka byłoby jej najlepiej. Wcześniej, przed tą nieszcześliwą adopcją, kochała koty. Zawsze była z jakimś, przytulona, bawiąca się, odważna w kontaktach. Teraz się trzyma od nich z dala.


Szukam kogoś do przeprowadzenia wizyty przed adopcyjnej w Tomaszowie Mazowieckim. Znacie?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro sie 23, 2017 8:36 Re: OTW17-Kindusia (*)bławatkowe oczki pchają się na podium

Na cudne oczy Kinderka głosy oddane a w moich oczach łza sie zakreciła bo kocham tego malca całym sercem :1luvu: i cały czas o nim pamietam...
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Śro sie 23, 2017 8:48 Re: OTW17-Kindusia (*)bławatkowe oczki pchają się na podium

MonikaMroz pisze:Na cudne oczy Kinderka głosy oddane a w moich oczach łza sie zakreciła bo kocham tego malca całym sercem :1luvu: i cały czas o nim pamietam...

Dziękuję.

Tak, Kinduś miał cudne oczki. Mnie wciąż ryczeć się chce na samo wspomnienie o Nim.
Wczoraj była rocznica śmierci naszego Żunia [*]. Najdzielniejszego Dzieciaka pod słońcem.
Czas leci ale ból ciągle jest.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw sie 24, 2017 7:34 Re: OTW17-Kinduś (*)Tomaszów Maz-wizyta PA potrzebna!

Jak w tytule. Jednym z naszych podopiecznych zainteresował się Tomaszów Mazowiecki. Czy coś wyjdzie? Nie wiem. Obiecałam popytać więc pytam. Może coś? Ktoś?

Cały czas zachęcam do głosowania na Mistera Ocznego :wink:

U nas jako tako. Ranek chyba cieplejszy. A może cieplejszy się wydaje bom na swe kolumienki, nogami zwane, wdziała getry... koronkowe. Jak wszem wiadomo nic tak udzików i reszty nie grzeje jak porządna, gumowana koronka :twisted: Tak pisząc o sych kopytkach przypomniałam sobie ostatnie zdarzenie. Jakieś sprzed tygodnia. Tylko lekkawe wprowadzenie muszę zrobić.
Jakiś czas temu postanowiłam zawalczyć o figurę. Wstawałam 15-20 minut wcześniej.Dawałam domowcom jeść. A w czasie gdy one brzuchy swe opychały jam na sucho rowerkiem dyrdałam. Strasznie, strasznie tego nie lubię. Nudne to okrutnie. W oknach innych ludzi ciemno jeszcze. Więc nie mam w co zerkać i uwagę odwrócić. Ale dawałam radę. Jakoś. Moje wyczyny odciągały uwagę kocią od żarcie przez pewien czas. Wycieczki bywały upierdliwe. Pchanie nosów i tyłków groziły wypadkiem na sucho. Nawykły jednak i ranek wrócił do normy. Jam wydawała dziwne odgłosy skrzypiącego sprzętu. One mlaskały na cały dom. Cudna muzyka o poranku. Mąż i córka spali nawet nie wiedząc o mych kolarskich wyczynach. Nawet efekty zaczęło być widać na mnie. Cellulit się nie obcierał tak mocno w miejscu udami zwanym. Jak z gołymi kulaskami biegałam w upały. Odziana w spódnicę czy co tam trzeba było. Oczywiście. Wsio (uff) rowerkowe skończyło się jak Kinderek nastał. Te dodatkowe kilkadziesiąt minut poszło na oporządzanie mich, kuwety i klatki dzieciaka. Oraz na przytulanki i mizianki. Proporcje się nawet odwróćiły jakoś i coraz więcej czasu razem spędzaliśmy. By uspokoić sumienie lenistwem porażone, postanowiłam chodzić co dzień określoną ilość kilomatrów. Plan dobry bo i tak do kotów łaziłam. Tylko dodatkowe koło robiłam. A będąc na urlopie wzbudzałam sensacyję wielką w mijającym mnie autbusie, zasiedlonym przez kolegów z pracy. Bo kto mądry gania z plecakiem, transporterem i torbą z butelkami wzdłuż ulicy ruchliwej. Odpowiedź znacie. Tak mi wychodziło z planu rozmieszczania misek. Spacer spacerem jednak drogi ponad miarę nie miałam ochoty robić.
Po śmierci Kinderka do roweru na sucho nie wróciłam. Spacery zostały. Powiem szczerze, że moje oczy w lustrze nawet mniejszą oponkę wyzerkały. I kałdunek jakby mniej się trząsł i rozpychał. Apogeum radości nastąpiło gdym nie dopinalną kiecę sobie dopięłam. Bez zbytniego wydychania poiwetrza. No, warto było. Warto. Bez oporów odziałam więc wieczoru jednego, mocno ciepłego, spodenki kuse. Szłam do kotów michy napełnić. Idę więc sobie, na kończyny zerkam. I tak sobie z dumą myślę, że takie laskowate się zrobiły, mało galaretowate i do tego opalone. Jest ok. Dobrze jest a nawet lepiej. Lepiej niż na poczatku lata. Doszłam, zapodałam, czekam aż zeżrą by gary schować. Idzie znajoma ze sklepu. Się zwolniła i mało się widujemy. Ona głównie ner dla futer pilnowała- by nam zostało. Całuski, okrzyki powitalne, baczne obadanie każdej tej drugiej. Wymiana wieści i spojrzeń.
dobrze pani wygląda pani Aniu ( zawsze mnie na Anię przerabiała)
dziękuję
naprawdę dobrze
te nogi, ta twarz....
dziekuję
przytyło się pani ; te nogi, buzia...
ale dobrze wygląda pani


umarłam :201474
Nawet opalenizna zbledła.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw sie 24, 2017 10:04 Re: OTW17-Kinduś (*)Tomaszów Maz-wizyta PA potrzebna!

Chciała dopiec. Spodzieńki i sukienki prawdę mówią, więc się nie przejmuj.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw sie 24, 2017 10:49 Re: OTW17-Kinduś (*)Tomaszów Maz-wizyta PA potrzebna!

ale skucha :ryk:
prawda, ciuchy z materiału bez lycry czy inszego rozciagaczanajlepiej pokazują czy więcej czy mniej jest osoby w osobie
ciuch prawdę Ci powie :twisted:
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Czw sie 24, 2017 12:08 Re: OTW17-Kinduś (*)Tomaszów Maz-wizyta PA potrzebna!

Jak to można samemu wpaść w samouwielbienie i widzieć się pienkniejszom . A potem jedno spotkanie i bęc :twisted:
swoją drogą, znaczy się moją drogą, nigdy nikomu nie mówię ,że przytył czy źle wygląda czy jakieś inne pierdoły. Pamiętam jak kiedyś mówiła Beta Tyszkiewicz (tak też uczyła córki, które to potwierdziły) ,że ważne jest by każdy coś miłego usłyszał. Bo ten ktoś i tak wie, że jest na rzeczy nic fajnego. Choćby to był kolor bluzeczki, pomadki na ustach czy lakieru na paznokciach... ale pochwalić należy. Utwkiło mi to w pamięci bardzo. Staram się tak robić choć trudne to bardzo bom zapalczywa. A na przykład z "zakonnicą" mi nie wychodzi za diabła. Dostaję gorączki czerwonej jak mi włazi do dzikunków i swe mądrości prawi.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw sie 24, 2017 13:18 Re: OTW17-Kinduś (*)Tomaszów Maz-wizyta PA potrzebna!

"Każdy kilogram obywatela szczególnym dobrem narodu", o!

Asiu, a propos Twoich innych bolączek - twórczość przypisywana Szymborskiej, choć podobnież Szymborska się od tegoż wierszyka odżegnywała:
Oda do starości pisze:Co to za życie bywa w MŁODOŚCI !?
Nie czujesz serca, wątroby, kości ...
Śpisz jak zabity, popijasz gładko
i nawet głowa boli cię rzadko.

Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!
Odsłania życia urok wspaniały

Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz
Rwie Cię w kolanach, na schodach sapiesz,
Serce jak głupie szybko ci bije
Lecz w każdej chwili czujesz że żyjesz !

Więc nie narzekaj z byle powodu
Masz teraz wszystko ,czego za młodu
nie doświadczyłeś. Ale dożyleś!

Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie
Ciesz się dniem każdym!
Miej wszystko w dupie!

Apsa

 
Posty: 1030
Od: Wto mar 11, 2008 12:20
Lokalizacja: W-wa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości