Baaaaaardzo dziękuję mojej kuzynce Agnieszce za pomoc w dyżurze. Może „rośnie” nowy wolontariusz, zobaczymy.
Anetko Tobie też dziękuję za wyrozumiałość („gorąca linia”).
Szpitalik:
Li- w obsłudze masakra !!!!.
Jakimś cudem podałam jej zastrzyk i trochę „umazałam” dziąsła dentiseptem. Leki zjadła w kabanosiku i w mokrym. Dodatkowa miska postawiona. Kupa ok.
Lolek- bałaganiarz.
W kuwecie zakopane posłanko i podkład (całe brudne kupą).
Kupa baaardzo luźna. Jakimś trafem jego kupa była też miseczce z jedzeniem. Oczy przetarte i zakroplone, bez problemu. Leki podane. Moim zdaniem ma za małą klatkę, ale Anetka ma już pomysł na tę „niedogodność”.
Mundek- „tylko mnie głaszcz i kochaj”. Brak kupy !!!! Uszy zakroplone (bez większego problemu).
Węgielek- kupa miękka !!!. Pobawiłam się z nim piórkiem, był zachwycony, nawet później mnie zaczepiał. Zjadł ze smakiem. Fajnie, że jutro dołączy do Jenka.
Kończy się suche w szpitaliku, nie bardzo wiedziałam co, jak i skąd.
Seweryn- trochę go „pozaczepiałam”, ale nie był w humorze. Za to zjadł mokre.
Franek strasznie smutny
trochę posiedziałam u niego. Pobawiliśmy się piórkiem. Wycięłam mu trochę kołtunów i trochę wyczesałam. Nie był zadowolony. Dostał odkłaczacz. Jak on szybko nie znajdzie „swojego człowieka” to będzie problem, bo on się powoli zamyka na nas i na świat. Takie koty potrzebują „kogoś” na stałe. Wiem „coś” o tym.
Ogólny:
W kuwetach OK. Leki podane. Bez większych problemów.
Kicia: wszystko zjadła w gourmecie, nawet była dokładka.
Makalu: oczy przetarte z ropy i zakroplone 2x, dupka wysmarowana. Z tym nie było żadnych problemów. Wybawiona wędką.
Mru: apetyt dopisał. Widać, że tęskni za „swoim człowiekiem”, miział się” przeokropnie”, leżał na naszych prywatnych ubraniach i torbach. Fajny „gość” z niego. Dziwię się, że jeszcze nie ma domu.
Ptyś zjadł mokre, przy mnie, nawet sporo. ….
I HIT ….
Kami wyszła do mnie. Przy mnie zjadła mokre z lekiem. …. Połaziła, nawet „wyściubiła” nosa ze swojej „kanciapy”.
Jenek: Wychodzi na jedzenie. Leki zjadł ładnie. W kuwetach OK. Chłopak miał 3 kuwety, już są dwie. Jedna z jego pokoju moczy się w łazience.
Miseczki Jenka umyłam i zostawiłam pod stolikiem (oczywiście w jego pokoju). Trochę u niego przemeblowałam, bo wszędzie było sporo żwirku, a jak coś już odsunęłam to trochę inaczej postawiłam. W razie czego mnie „oknocicie”.Ten ręcznik (chyba pomarańczowy) jest wzięty świeży, z szafki.
Kuweta w łazience umyta.
Pranie wywieszone. Drugie wstawione, wyprane i wywieszone. Trzecie wstawione, chyba wyprane
Nie mogłam znaleźć ręczników jednorazowych.
Wyrzuciłam trawę, która już „nie dawała oznak życia” i pudełko z kuchni.
Podłogi umyte.
Wypiłam komuś wodę gazowaną, która stała w kuchni na szafce. Odkupię. Ale strasznie mnie suszyło…
Anetko oddałam Zylkene, które pożyczyłam „dla moich dzieci”. Położyłam je w kuchni na blacie. Dzięki !!!
To chyba tyle ….. Będę w poniedziałek….. razem z Martą