Ludzie drodzy!
Przytrafiło się takiej nieszczęsnej kocinie, że straciła opiekę... Mieszkała sobie spokojnie na terenie ogródków działkowych i dawała adorować nędznym ludziom. Zawsze skora aby zezwolić na głaskanie istotom niższym, wygrzewała się w słoneczku...
Łagodna i spokojna. Nie mogę stwierdzić, czy "nie skrzywdziłaby nawet myszy", ale jak widać, wewnętrzny spokój ducha sprawia, że motyle czują się przy niej bezpiecznie (nie daję gwarancji na komary!):
Niedawno jednak pani, która ją dokarmiała, zachorowała. Nie jakiś katar, a stan uniemożliwiający doglądanie kota. Czasem ktoś burą dokarmi, ale ogólnie kot teraz już nie ma nikogo...
...a jak wiadomo, ostatnio jest zimno. Cholernie zimno - u mnie na przykład ogrzewanie w samochodzie już nie wyrabia.
Pomimo problemów i beznadziei, bura stara się zachować resztki wewnętrznego majestatu:
Ale coraz częściej nie ma kto przyjść z jedzeniem, a temperatura coraz niższa, że aż łapki pod siebie trzeba chować...
Kota jest bezproblemowa. Lubi hasać po zewnętrzu, dlatego wskazane byłyby okolice wiejskie, żeby pannica się mogła wyszaleć na ogródku.
Jeśli znajdzie się jakiś człowiek dobrej woli, skory do przygarnięcia tej biedy do własnego domu i obejścia, dowiozę gratis (na terenie małopolskiego), uściskam i jeszcze flaszkę postawię...
Szczegóły:
- kotka, wysterylizowana, przyjazne usposobienie, wiek nie do końca znany, ale "młoda"
- obecnie Kraków
- Album z większymi zdjęciami TUTAJ.
- KONTAKT: 798 098 769 - ogłoszenie jest grzecznościowe (apel i zdjęcia od osoby z rodziny), ale jako autor wątku podtrzymuję ofertę dowozu i całej reszty.