Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt lis 25, 2016 20:44 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Fajnie.
Wszystko można zrobić. Ze wszystkim. Zostawiamy swój ślad i nic nie ginie. Dzięki za troskę.
To działa w obie strony. Ktoś ufa mi komuś ja. Na inne podejścia nie mam wpływu i na zapas martwić się nie będę. Ważne by koty dom znalazły.
Rób ogłoszenia bo czasem długo trzeba je powielać lub dodawać nowe by kotu dom znaleźć. 9 lat to piękny wiek ale często dla wielu za piękny. Kot musi być widoczny wszędzie i ciągle.
Kciuki
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55362
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pt lis 25, 2016 20:52 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

ASK@ pisze:Fajnie.
Wszystko można zrobić. Ze wszystkim. Zostawiamy swój ślad i nic nie ginie. Dzięki za troskę.
To działa w obie strony. Ktoś ufa mi komuś ja. Na inne podejścia nie mam wpływu i na zapas martwić się nie będę. Ważne by koty dom znalazły.
Rób ogłoszenia bo czasem długo trzeba je powielać lub dodawać nowe by kotu dom znaleźć. 9 lat to piękny wiek ale często dla wielu za piękny. Kot musi być widoczny wszędzie i ciągle.
Kciuki


dzięki, staram się mu znaleźć dom, w którym będzie mu równie dobrze albo i lepiej - nic więcej nie mogę zrobić. najbardziej martwię się o kota, nie wiem jak zniesie rozłąkę. między nami jest bardzo mocna więź, jak wspominałem odratowałem go w bardzo młodym wieku i od tego czasu jesteśmy razem, minus, te 8-10h w pracy, czytałem posty w sieci, że koty głodują i wpędzają się w chorobę z tęsknoty, mój jest bardzo uczuciowy, bardzo się boję, że będą podobne problemy, jeżeli znajdę mu nowy dom i kotek się nie zaadaptuje. podobno starsze koty znoszą to lepiej, ale mam wątpliwości, znam swojego kota, dotarliśmy się charakterami, wręcz garnie się do ludzi. zawsze jak ktoś przychodzi do mieszkania, kot od razu szuka kontaktu i na swój narcystyczny sposób stara się być w centrum uwagi :) uwielbiam go za to, bo z moich doświadczeń z kotami znajomych Koper jest niezwykle chętny by poznawać ludzi. koty znajomych na ogół zajmują bezpieczną pozycję i obserwują, Koper od razu przyłazi się przywitać i pakuje się na kolana... nawet zupełnie obcym ludziom. jest ufnym i kochanym zwierzakiem i najsmutniejsze jest to, że w niczym nie zawinił, dlatego zasługuje na dobry dom.

Mordecay

 
Posty: 17
Od: Śro sie 29, 2007 21:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 25, 2016 21:12 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

nie obraź się, ale czytam Twoje wpisy i mam nieodparte wrażenie czytania opisu swoistego ubezwłasnowolnienia
mówisz, że cierpisz, nie wyobrażasz sobie itd.
masz świadomość tego jak bardzo będzie cierpiał Twój przyjaciel itd.

przykro jest mi czytać, że wchodzisz w związek w pewien sposób 'wywłaszczony' z decyzyjności

wiesz, tak sobie myślę,
jak można kochać człowieka, i nie akceptować/szanować tego, co On kocha 8O

trudne to
i przykre

pozdrawiam
Kinnia
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pt lis 25, 2016 21:20 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Kinnia pisze:nie obraź się, ale czytam Twoje wpisy i mam nieodparte wrażenie czytania opisu swoistego ubezwłasnowolnienia
mówisz, że cierpisz, nie wyobrażasz sobie itd.
masz świadomość tego jak bardzo będzie cierpiał Twój przyjaciel itd.

przykro jest mi czytać, że wchodzisz w związek w pewien sposób 'wywłaszczony' z decyzyjności

wiesz, tak sobie myślę,
jak można kochać człowieka, i nie akceptować/szanować tego, co On kocha 8O

trudne to
i przykre

pozdrawiam
Kinnia


nie mam wyboru. dziś po przeczytaniu waszych postów podjąłem kolejną walkę na argumenty skończyło się awantura... to jasne jest, że osobiście nie chcę go oddawać ale co mogę zrobić? stoję pomiędzy kotem a matką mojego dziecka. kulę w gardle mam od 2 tygodni, kiedy do mnie dotarło, że muszę znaleźć nowy dom dla kota, który jest moim przyjacielem od 9 lat, czego bym nie zrobił jestem na spalonej ziemi dlatego szukam mu dobrego miejsca bo chociaż tyle mogę dla niego zrobić :/

Mordecay

 
Posty: 17
Od: Śro sie 29, 2007 21:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 25, 2016 21:42 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Mordecay pisze:
Kinnia pisze:nie obraź się, ale czytam Twoje wpisy i mam nieodparte wrażenie czytania opisu swoistego ubezwłasnowolnienia
mówisz, że cierpisz, nie wyobrażasz sobie itd.
masz świadomość tego jak bardzo będzie cierpiał Twój przyjaciel itd.

przykro jest mi czytać, że wchodzisz w związek w pewien sposób 'wywłaszczony' z decyzyjności

wiesz, tak sobie myślę,
jak można kochać człowieka, i nie akceptować/szanować tego, co On kocha 8O

trudne to
i przykre

pozdrawiam
Kinnia


nie mam wyboru. dziś po przeczytaniu waszych postów podjąłem kolejną walkę na argumenty skończyło się awantura... to jasne jest, że osobiście nie chcę go oddawać ale co mogę zrobić? stoję pomiędzy kotem a matką mojego dziecka. kulę w gardle mam od 2 tygodni, kiedy do mnie dotarło, że muszę znaleźć nowy dom dla kota, który jest moim przyjacielem od 9 lat, czego bym nie zrobił jestem na spalonej ziemi dlatego szukam mu dobrego miejsca bo chociaż tyle mogę dla niego zrobić :/


trudna sytuacja, faktycznie

a musisz stawać do walki i awantury?

swego czasu nabyłam ciekawą filozofię życiową - jej credo i sednem jest stwierdzenie, że muszę to ja tylko umrzeć
cała reszta jest wypadkową moich decyzji
i jakkolwiek cokolwiek ktokolwiek nie powie/krzyczy/tlucze/drze itd.
decyzja jest tylko moja
dlaczego?
ponieważ nic nie muszę - za wyjatkiem ....
potencjalny ktoś może oferować/prosić/wymagać/itd.
ale tylko ja decyzję podejmuję - nawet mając giwerę przy skroni, decyzja jest moja ginę czy oddaję/mówię/robię/ ....
w tej filozofii jest jeden haczyk, niestety dużego kalibru
skoro moja jest decyzja - moja jest odpowiedzialność za konsekwencje

zerknij proszę jesli chcesz - kto jest odpowiedzialny za Twoje decyzje, skoro piszesz, że musisz oddać przyjaciela?
jesli Ty - znaczy, że chcesz oddać przyjaciela, bo tak zdecydowałeś
jesli Ona - znaczy, że co? jesteś ............ (wstaw w wykropkowane miejsce odpowiednie słowo)

nie wiem, czy oparłabym miłość o zawładnięcie ciałem, duszą i sercem
zaczynając od wyrwania kawałka dwóch ostatnich
mnie się to nie kojarzy z miłością, ja to rozumiem jako władanie podparte szantażem

mam nadzieję, że Cię nie uraziłam

strasznie to trudne, strasznie
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pt lis 25, 2016 21:57 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

A ja uważam, ze kot powinien się wyprowadzić. Dziewczynie mógł nagadać lekarz, koleżanki jakie to zagrożenia stwarza zwierzak dla kobiety w ciąży czy niemowlaka. Mogła uwierzyć, ma prawo bać się o siebie, ciążę, dziecko, na dodatek może źle traktować kota pod Twoją nieobecność. Nic na siłę. Skoro kot lubi innych ludzi to dobrze rokuje, że i innego opiekuna zaakceptuje. A może jeszcze znajdzie kocie towarzystwo i na starość kocią miłość?
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt lis 25, 2016 22:07 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Po miau.pl krąży taki żartobliwy tekst:
Mój mąż powiedział: "Albo ja albo koty".
Czasami za nim tęsknię.
:twisted:

A serio: doczytałam i nie bardzo widzę powrót kota do domu po narodzinach dziecka, tak jak było sugerowane na początku wątku. Rzeczywiście, szukaj mu DS. :(
Z tym, że ja bym nie skreślała miejscówki u znajomych, gdyby się jednak taka znalazła. Nie zgadzam się, że zobaczenie Ciebie raz na jakiś czas byłoby przykrym przeżyciem dla kotka. Mógłbyś sprawdzać na bieżąco, co u niego. Mógłbyś go wymiziać, pobawić się. Na pewno by się ucieszył. Ale to tylko moje zdanie, nie znam Kopra, zwierzaki mają swoje charaktery tak jak i ludzie.

Szkoda, że wcześniej nie uzgodniliście z narzeczoną, czy jest miejsce dla zwierząt w Waszej rodzinie, czy nie. :(

Jeszcze jedno: może mógłbyć zaoferować pomoc (materialną, logistyczną - transport do weta) osobie która kota przygarnie?
Czasem np. starsza osoba chciałaby mieć zwierzaka, a nie stać jej na jego utrzymanie.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34266
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pt lis 25, 2016 22:23 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Też uważam, że dla Twojego spokoju lepiej aby kot był u znajomych lub rodziny, sąsiadów czy nawet znajomych znajmych. Nawet jeśli nie będziesz go odwiedzać to zawsze będziesz mieć świeże informację co u niego, zobaczyć zdjęcia itd. Obcych to już trochę nie wypada wypytywać zbyt często i nagabywać o kolejne zdjęcia. Skoro jesteś z nim tak zżyty to będziesz tych informacji potrzebować i mając poczucie, że kotu nie dzieje się krzywda Twoje relacje z narzeczoną też nie ucierpią a tak to podświadomie będziesz mieć do niej o to żal.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt lis 25, 2016 22:28 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Trudno znaleźć dom dla dziewięcioletniego kota. :(
Popróbuj ogłoszeń papierowych w swojej okolicy z obietnicą utrzymywania kota.
Tak jak napisała Greta są ludzie, emeryci lub renciści, którzy chcieliby mieć zwierzaka, a nie stać ich na jego utrzymanie.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14229
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt lis 25, 2016 23:02 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Kinnia pisze:
Mordecay pisze:
Kinnia pisze:nie obraź się, ale czytam Twoje wpisy i mam nieodparte wrażenie czytania opisu swoistego ubezwłasnowolnienia
mówisz, że cierpisz, nie wyobrażasz sobie itd.
masz świadomość tego jak bardzo będzie cierpiał Twój przyjaciel itd.

przykro jest mi czytać, że wchodzisz w związek w pewien sposób 'wywłaszczony' z decyzyjności

wiesz, tak sobie myślę,
jak można kochać człowieka, i nie akceptować/szanować tego, co On kocha 8O

trudne to
i przykre

pozdrawiam
Kinnia



/


trudna sytuacja, faktycznie

a musisz stawać do walki i awantury?

swego czasu nabyłam ciekawą filozofię życiową - jej credo i sednem jest stwierdzenie, że muszę to ja tylko umrzeć
cała reszta jest wypadkową moich decyzji
i jakkolwiek cokolwiek ktokolwiek nie powie/krzyczy/tlucze/drze itd.
decyzja jest tylko moja
dlaczego?
ponieważ nic nie muszę - za wyjatkiem ....
potencjalny ktoś może oferować/prosić/wymagać/itd.
ale tylko ja decyzję podejmuję - nawet mając giwerę przy skroni, decyzja jest moja ginę czy oddaję/mówię/robię/ ....
w tej filozofii jest jeden haczyk, niestety dużego kalibru
skoro moja jest decyzja - moja jest odpowiedzialność za konsekwencje

zerknij proszę jesli chcesz - kto jest odpowiedzialny za Twoje decyzje, skoro piszesz, że musisz oddać przyjaciela?
jesli Ty - znaczy, że chcesz oddać przyjaciela, bo tak zdecydowałeś
jesli Ona - znaczy, że co? jesteś ............ (wstaw w wykropkowane miejsce odpowiednie słowo)

nie wiem, czy oparłabym miłość o zawładnięcie ciałem, duszą i sercem
zaczynając od wyrwania kawałka dwóch ostatnich
mnie się to nie kojarzy z miłością, ja to rozumiem jako władanie podparte szantażem

mam nadzieję, że Cię nie uraziłam

strasznie to trudne, strasznie


może to się i sprawdza gdy w grę wchodzi tylko "ja", ale nie gdy w grę wchodzi dziecko wtedy jest "my" i człowiek nie może po prostu tupać nogą i powiedzieć robię co chcę to moje życie - odpowiedzialność jest większa i konsekwencje też. kompromis jest ideałem ale czasami nie ma na niego miejsca a szkoda :/

Mordecay

 
Posty: 17
Od: Śro sie 29, 2007 21:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 25, 2016 23:06 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Ewa.KM pisze:A ja uważam, ze kot powinien się wyprowadzić. Dziewczynie mógł nagadać lekarz, koleżanki jakie to zagrożenia stwarza zwierzak dla kobiety w ciąży czy niemowlaka. Mogła uwierzyć, ma prawo bać się o siebie, ciążę, dziecko, na dodatek może źle traktować kota pod Twoją nieobecność. Nic na siłę. Skoro kot lubi innych ludzi to dobrze rokuje, że i innego opiekuna zaakceptuje. A może jeszcze znajdzie kocie towarzystwo i na starość kocią miłość?


dokładnie taki scenariusz ma miejsce więc, rozumiem jej stanowisko co nie umniejsza powagi i ciężaru decyzji.

Mordecay

 
Posty: 17
Od: Śro sie 29, 2007 21:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 25, 2016 23:13 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Gretta pisze:Po miau.pl krąży taki żartobliwy tekst:
Mój mąż powiedział: "Albo ja albo koty".
Czasami za nim tęsknię.
:twisted:

A serio: doczytałam i nie bardzo widzę powrót kota do domu po narodzinach dziecka, tak jak było sugerowane na początku wątku. Rzeczywiście, szukaj mu DS. :(
Z tym, że ja bym nie skreślała miejscówki u znajomych, gdyby się jednak taka znalazła. Nie zgadzam się, że zobaczenie Ciebie raz na jakiś czas byłoby przykrym przeżyciem dla kotka. Mógłbyś sprawdzać na bieżąco, co u niego. Mógłbyś go wymiziać, pobawić się. Na pewno by się ucieszył. Ale to tylko moje zdanie, nie znam Kopra, zwierzaki mają swoje charaktery tak jak i ludzie.

Szkoda, że wcześniej nie uzgodniliście z narzeczoną, czy jest miejsce dla zwierząt w Waszej rodzinie, czy nie. :(

Jeszcze jedno: może mógłbyć zaoferować pomoc (materialną, logistyczną - transport do weta) osobie która kota przygarnie?
Czasem np. starsza osoba chciałaby mieć zwierzaka, a nie stać jej na jego utrzymanie.


to jest dobry pomysł - kot nie jest dużym obciążeniem finansowym a i ja czuł bym się lepiej, że mam nadal jakiś wkład w jego życie. Z wizytami gorzej, może on by je dobrze znosił może nie, ale dla mnie to by była katorga widzieć go i potem znikać na kilka/kilkanaście dni. wydaje mi się, że lepiej dla niego by było żebym znikł z jego życia co jest bolesne ale może lepsze dla kota. pochodzę z rodziny psiarzy a te kochają ludzi na zabój. wiem, że koty są trochę inne ale ciężko mi uwierzyć, że się łatwo przestawiają raczej pojawianie się w ich życiu po rozłące może tylko komplikować sprawy.

jutro przychodzi znajoma narzeczonej, dalsza więc jej nie widuję, ma sprawdzić czy nie ma alergii na kota - była by idealna bo pochodzi z rodziny, która od lat wspiera bezpańskie zwierzaki, ma serce we właściwym miejscu, może przygarnie Kopra, albo poszuka mu domu wśród swoich znajomych. najfajniej by było, żeby trafił do domu, gdzie są już koty albo chociaż jeden kot, miałby towarzystwo na resztę życia, zdecydowanie poprawiło by mi to samopoczucie bo dotychczas pomijając okresy gdy brałem koty znajomych na przechowanie był sam, a mam wrażenie, że z towarzystwem było mu lepiej.

Mordecay

 
Posty: 17
Od: Śro sie 29, 2007 21:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 25, 2016 23:50 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

:ok: za jutrzejsze spotkanie.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Sob lis 26, 2016 1:08 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Sorry, ale gdyby ktoś uzależniał wspólną przyszłość ze mną od pozbycia się przeze mnie kota, to ta ew. przyszłość natychmiast stałaby się przeszłością - niezależnie od wszystkiego.

Btw, kolega mojej mamy oddał swojego kota z powodu żądań żony dokładnie w takiej sytuacji jak Ty - nigdy nie przestał żałować i - jak sam mówi - tego nie potrafi jej wybaczyć nawet po ponad 20 latach.
Obrazek

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lis 26, 2016 9:55 Re: Warszawa, 9 letni Koper szuka domu

Mordecay pisze:
Kinnia pisze:
Mordecay pisze:
Kinnia pisze:nie obraź się, ale czytam Twoje wpisy i mam nieodparte wrażenie czytania opisu swoistego ubezwłasnowolnienia
mówisz, że cierpisz, nie wyobrażasz sobie itd.
masz świadomość tego jak bardzo będzie cierpiał Twój przyjaciel itd.

przykro jest mi czytać, że wchodzisz w związek w pewien sposób 'wywłaszczony' z decyzyjności

wiesz, tak sobie myślę,
jak można kochać człowieka, i nie akceptować/szanować tego, co On kocha 8O

trudne to
i przykre

pozdrawiam
Kinnia



/


trudna sytuacja, faktycznie

a musisz stawać do walki i awantury?

swego czasu nabyłam ciekawą filozofię życiową - jej credo i sednem jest stwierdzenie, że muszę to ja tylko umrzeć
cała reszta jest wypadkową moich decyzji
i jakkolwiek cokolwiek ktokolwiek nie powie/krzyczy/tlucze/drze itd.
decyzja jest tylko moja
dlaczego?
ponieważ nic nie muszę - za wyjatkiem ....
potencjalny ktoś może oferować/prosić/wymagać/itd.
ale tylko ja decyzję podejmuję - nawet mając giwerę przy skroni, decyzja jest moja ginę czy oddaję/mówię/robię/ ....
w tej filozofii jest jeden haczyk, niestety dużego kalibru
skoro moja jest decyzja - moja jest odpowiedzialność za konsekwencje

zerknij proszę jesli chcesz - kto jest odpowiedzialny za Twoje decyzje, skoro piszesz, że musisz oddać przyjaciela?
jesli Ty - znaczy, że chcesz oddać przyjaciela, bo tak zdecydowałeś
jesli Ona - znaczy, że co? jesteś ............ (wstaw w wykropkowane miejsce odpowiednie słowo)

nie wiem, czy oparłabym miłość o zawładnięcie ciałem, duszą i sercem
zaczynając od wyrwania kawałka dwóch ostatnich
mnie się to nie kojarzy z miłością, ja to rozumiem jako władanie podparte szantażem

mam nadzieję, że Cię nie uraziłam

strasznie to trudne, strasznie


może to się i sprawdza gdy w grę wchodzi tylko "ja", ale nie gdy w grę wchodzi dziecko wtedy jest "my" i człowiek nie może po prostu tupać nogą i powiedzieć robię co chcę to moje życie - odpowiedzialność jest większa i konsekwencje też. kompromis jest ideałem ale czasami nie ma na niego miejsca a szkoda :/


przepraszam, ale nie mówiłam o "tylko ja",
nie mówiłam również o "tupaniu nóżką"

mówiłam o odpowiedzialności i konsekwencjach podejmowania decyzji

hyyyyy
ciekawa sprawa
co jest/powstaje, gdy nie ma miejsca na kompromis?

co to znaczy "gdy w grę wchodzi dziecko"?

staram się zrozumieć Twój tok myślenia

na chwilę obecna powiedziałeś, że musisz oddać kota, bo Twoja partnerka od początku Waszego związku nie chciała go, i starała się pozbyć Twojego przyjaciela, a w tej chwili jako karty przetargowej używa Waszego dziecka. Mówisz, że od początku Waszego związku, nie ma dla niej znaczenia, że to Twój przyjaciel, istota ważna dla Ciebie.

popraw, jeśli coś pominęłam
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Gosiagosia i 80 gości