Strona 96 z 102

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Nie lut 18, 2018 16:41
przez ewar
Może uciekł? Może potrącił go samochód? Bo w to, że ma nowy dom jakoś nie wierzę. Spotkam panią od priorytetów to się zapytam. Taki fajny pies, chciałam poszukać mu domu, koleżanka z dogo chciała się tym zająć, ale nie. Facet się do niego przywiązał :wink:

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Nie lut 18, 2018 17:54
przez Gosiagosia
ewar pisze:Może uciekł? Może potrącił go samochód? Bo w to, że ma nowy dom jakoś nie wierzę. Spotkam panią od priorytetów to się zapytam. Taki fajny pies, chciałam poszukać mu domu, koleżanka z dogo chciała się tym zająć, ale nie. Facet się do niego przywiązał :wink:

O :strach: tylko nie samochód, trzeba mieć nadzieję że się znajdzie. A ten facet co mówi ?
Biedny Czaki :placz: :placz: :placz:

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Nie lut 18, 2018 18:05
przez ewar
Nie znam faceta, nie rozmawiałam z nim. Postaram się dowiedzieć, co się stało.

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Nie lut 18, 2018 18:34
przez mir.ka
ewar pisze:Pod hutą byłam. Sowa się nie pojawiła, Czakiego nie ma. No i to by było na tyle :(

:( :(

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Pon lut 19, 2018 15:09
przez ewar
Biała kotka z piwnicy ma się dobrze. Już naprawdę się domyła. Zaczyna zostawiać jedzenie, czyli nie bywa już głodna, nie musi się włóczyć po śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia. Głaskać daje się tylko, kiedy daję jej jedzonko, inaczej ucieka.Bardzo to dziwne.

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 9:21
przez ewar
Byłam w lecznicy z szylcią. Oczka ponoć niezłe, na razie nic mam nie podawać, obserwować. Pupa też wygląda dobrze.Najważniejsze, że już bez żadnych wątpliwości OBA TESTY UJEMNE :dance: :dance2: :dance:

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 9:31
przez ser_Kociątko
Ale suuuuuper! :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: EKSTRA!

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 10:34
przez mir.ka
cieszę się razem z wami :D :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 10:51
przez Gosiagosia
ewar pisze:Byłam w lecznicy z szylcią. Oczka ponoć niezłe, na razie nic mam nie podawać, obserwować. Pupa też wygląda dobrze.Najważniejsze, że już bez żadnych wątpliwości OBA TESTY UJEMNE :dance: :dance2: :dance:

SUPER :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 11:45
przez ewar
Ogromna ulga :D Raz, że to zdecydowanie ułatwi adopcję, a dwa, że nie muszę już tak pilnować kotów. Szylcia jadła osobno, wodę wymieniałam bez przerwy...itd.To było bardzo uciążliwe.
Aha, weci mają kocie kagańce. Wypróbowałyśmy jeden na szylci, bo ona nie jest łatwa w obsłudze. Chyba działał. Zamówiłam taki dla Pusi, chyba już jest, bo mam awizo. Później pójdę na pocztę.
A od dzisiaj piję kawę w takim kubku :mrgreen:
Obrazek

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 11:57
przez ewar
Zapomniałam napisać, że byłam u białej kotki. Wczoraj nie zjadła nerek, najwyraźniej ich nie lubi i dobrze. Dzisiaj dostała saszetkę. Będę tamtędy przechodziła to znowu jej coś zaniosę. Ona jest podkarmiana.Aha, wzięłam ją na ręce, żeby sprawdzić, czy nie będzie się wyrywała. Nie, spokojnie to zniosła.

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 11:58
przez mir.ka
ewar pisze:Byłam w lecznicy z szylcią. Oczka ponoć niezłe, na razie nic mam nie podawać, obserwować. Pupa też wygląda dobrze.Najważniejsze, że już bez żadnych wątpliwości OBA TESTY UJEMNE :dance: :dance2: :dance:



ona biedna była wtedy schorowana i chyba dlatego takie niewyraźne były :(

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 12:13
przez ewar
mir.ka, mój wet określił ją jako skrajnie zaniedbaną kotkę. Widuje koty w różnym stanie, jest przyzwyczajony, ale na jej widok aż jęknął. Naprawdę byłam pewna, że trzeba będzie ją uśpić. Ja tak łatwo się nie poddaję, ale oczy były w obwódce żywego, czerwonego mięsa. A jak zobaczyłam pupę, to mało nie umarłam. Biedna lizała to bez przerwy, miaukoliła i biegła za każdym szukając pomocy. Głodna nie była, nie chciała jeść, była tylko obolała i zmarznięta. Testy mogą wychodzić fałszywie pozytywne przy takiej infekcji. Nie był zdecydowanie pozytywny, pojawiła się leciutka kreseczka, dlatego wet zalecił powtórzenie testu.
Lucy, bo takie imię dostała jest grubaską, ale ma mnóstwo energii. Uwielbia bawić się torem z piłeczką, poluje na myszki, jak kociak. Lola jest nią zainteresowana, ale bez wzajemności. Podobnie Ludwiś. On kładzie się przy torze i przygląda się Lucy. Ona też na niego nie zwraca uwagi, to typowa jedynaczka. Podejrzewam, że to jakaś trauma z przeszłości, bo moje koty są bardzo miłe i Lucy nie ma powodu się ich bać.

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 12:33
przez ser_Kociątko
To czekamy na foteczkę jakąś ":)

Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

PostNapisane: Śro lut 21, 2018 15:31
przez ewar
Będą, ale nie wyrabiam czasowo na razie :oops:
A kotka z czarnym ogonkiem to młodziutki kocurek :D Jeszcze takich "konkretów" pod ogonkiem nie ma, ale kocur na pewno. Fajnie, w przyszłym tygodniu łapię, będę nieco luźniejsza.