Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob sty 06, 2018 20:05 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

ewar pisze:Jak ja się boję cieszyć :oops: Nie chcę zapeszyć, ale dzisiaj z szylcią jakby przełom. Wyraźnie lepiej się czuje. Ładnie je, nie tylko suchą karmę, no i szaleje :D Myszka zawieszona na drapaku mocno oberwała :mrgreen: , szylcia pogoniła Ludwisia z jakiegoś powodu, podpadł jej też Piksel. To dobrze wróży. Koty były dzisiaj na balkonie, było naprawdę ciepło. Pierwsza na świeże powietrze zdecydowała się Pusia, szylcia tuż za nią i wcale nie chciała wracać do mieszkania.

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 72499
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Nie sty 07, 2018 7:53 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Ponury dzień dzisiaj :( Ma padać, ale i tak podjadę pod hutę. Ciężko mi na duszy, wiadomo. Jadzia już nie wybiega mi na spotkanie, Alibaba nie krzyczy, żeby dać mu szybko jeść, no nie jest fajnie :(
Szylcia ma się nieźle, chociaż zdrowa nie jest, to jeszcze potrwa. Już jest po śniadaniu, jedne kropelki podane, zaraz antybiotyk i znowu zakrapianie oczek. To wszystko trudne, bo muszę pilnować, aby jadła i piła osobno. Dobrze w sumie, że ona nie przepada za innymi kotami, trzyma się na dystans. Po 20-tym kontrola i mam nadzieję, że usłyszę dobre wieści. Zaraz potem Pusia idzie na golenie i zaszycie oczka. Kiedy to się skończy?

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie sty 07, 2018 14:48 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Pod hutę podjechałam, ale żadnego kota nie było. Dzisiaj trochę padało, Sowa często w taki dzień się nie pojawia, chyba, że jest bardzo głodna. Czaki był, owszem, czekał na mnie przy bramie, ale ktoś był na terenie śmietnika i nie podeszłam. Miałam trochę gotowanego mięsa, dostanie to pies sąsiadów. Dlaczego? Nie chcę, aby widzieli, że ktoś wyręcza ich w karmieniu psa. Muszą poczuwać się do jakiegoś obowiązku.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto sty 09, 2018 14:41 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Zimno dzisiaj okrutne, zmarzłam porządnie, ale Sowa się najadła. Tylko ona była, niestety :( Czaki domagał się pieszczot, ktoś na śmietniku był, ale nie wytrzymałam i dałam psu trochę suchej karmy, nie chciałam, aby był rozczarowany.
Od kiedy pod hutą nie ma kotów to nie sprzątam, o czym już pisałam. Jest tam obrzydliwie. Cały trawnik pokryty papierami, głównie potwierdzeniami wypłat z pobliskiego bankomatu. Poza tym ktoś przywozi swoje prywatne śmieci, jakieś damskie buty, opakowania różnego typu i chyba wrony lub sroki rozgrzebują worki. Były koty, było czysto, a i tak były pretensje. Ciekawa jestem, czy i teraz koty będą obwiniane o ten straszny syf :wink:

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 10, 2018 8:19 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Wczoraj byłam znowu u dentysty. To młoda osoba, trochę pogadałyśmy i okazało się, że ma maleńką suczkę przygarniętą z przytuliska. Balsam na mą duszę, kiedy usłyszałam, że to najlepsza rzecz, jaką zrobiła w zeszłym roku. Nie kupiła psa z hodowli, a przygarnęła jakąś biedę po przejściach. Można? A jej mąż, początkowo bardzo przeciwny, potrafi czule mówić do suni "jak ja cię kocham" :lol: Musiałam to napisać.
Szylcia zaczyna mocno protestować przed zakrapianiem oczek. Skończyły mi się jedne kropelki, ale kupiłam w aptece , zapłaciłam 19,99zł. Bez recepty, ale mam przynieść. Nie miałam już wczoraj siły iść do lecznicy, to daleko i było bardzo zimno, a krople z antybiotykiem, nie mogłam przerwać kuracji. Przy okazji umówię się na golenie Pusi i zaszycie jej oczka. Zima to może nie najlepszy czas na takie zabiegi, ale kotka już żyje w ogromnym dyskomforcie i trzeba położyć temu kres.
waanka, dziękuję bardzo :1luvu:

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro sty 10, 2018 8:38 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Mam w rodzinie dentystkę, która również przygarnęła psa ze schroniska; Sybron ( imię od narzędzia dentystycznego :lol: ) był bardzo młody, kiedy został adoptowany i chyba niewiele pamiętał z krótkiej niedoli. Strasznie jest śmieszny - wygląda jak pseudowyżeł na krótkich łapach.
Kibicuję szylci i Pusi :ok: :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2391
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 10, 2018 15:47 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Dzięki :1luvu:
Ta mała pinczerka jest psem stróżującym :mrgreen: Też jest śmieszna jak małe piwo. Na pewno już przed nią tylko dobre dni i to jest najważniejsze. Kocham psy, bardzo chciałabym mieć jakiegoś, ale to niemożliwe. "Robię " w kotach i tak już pozostanie.
Szylcia chyba lepiej się czuje, przegania koty, nawet Gucię, która ją omija z daleka. Zadziora z niej, ale jest kochana, nie schodziłaby mi z kolan. Jest bardzo mądra, uczy się błyskawicznie, mam wrażenie, że rozumie, co do niej mówię. Oby tylko wyzdrowiała.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw sty 11, 2018 13:33 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Wróciłam spod huty, nie nakarmiłam żadnego zwierzaka, bo nic nie było. Ktoś postawił na tyłach apteki, która mieści się na terenie szkoły wiklinową budkę, w środku jest kocyk, a przed budką talerzyk. Miłe to, ale trochę bez sensu.
Obrazek
Czakiego nie widziałam, ktoś tam się kręcił po śmietniku, ale brama była szeroko otwarta, możliwe, że Czaki zrobił sobie wycieczkę. Nie wiem.
No i to by było na tyle. Jutro nie jadę, dopiero w sobotę.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 12, 2018 7:00 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Rano się lekko podłamałam :( Szylcia ma znowu gorsze oczka, takie załzawione, przymrużone. Do końca kuracji daleko jeszcze, ale była już poprawa, a tu jakby się cofało wszystko. W dodatku kotka ma już dosyć, protestuje. Wiem, że zamartwianie się nic nie pomoże, ale to silniejsze ode mnie.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 12, 2018 12:13 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Paskudne to choróbsko... :roll:
Mocne kciuki za Twoją cierpliwość :ok: i dla szylci :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2391
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 12, 2018 12:42 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Wyjątkowo paskudne :( Wetka też tak mówiła, bo byłam dzisiaj w lecznicy po receptę i umówić Pusię na strzyżenie i zaszycie oczka. Szylci jeszcze leci z noska, nie powinno tak być, już długo dostaje antybiotyk.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 13, 2018 7:12 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Naprawdę się martwię szylcią :( Oczka brzydkie, pojawił się też katar, ale to akurat może być efekt chorych oczek. Apetyt ma, ale je prawie wyłącznie suchą karmę, co mnie trochę martwi. Kupki robi bardzo twarde, chociaż sporo pije, z tym nie ma problemu. Myślę, że ją coś boli. Nie biega tak jak wcześniej i nie ma ochoty na zabawę. Jest taka biedna, a taka słodka. Tak mi jej szkoda.
Dzisiaj czeka mnie jazda pod hutę. Może Sowa się pojawi? Jak będzie już ciepło wybierzemy się z Dorotą na poszukiwania Jadzi i Alibaby. Dorota zna hutę, ja nie bardzo. Jak będzie ciepło to koty mogą się pokazać, w taką zimnicę raczej siedzą gdzieś w ciepłym miejscu.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 13, 2018 14:27 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Dzisiaj było strasznie zimno. Silny, lodowaty wiatr sprawiał, że nikt, kto nie musiał z domu nie wychodził. Sowa chyba dostała wczoraj jeść, bo apteka zamknięta, a kotki nie było. Jeździłam po terenie szkoły, dzwoniłam dzwonkiem, ale się nie pokazała.Może jutro? Czaki ma chorą przednią lewą łapę :( Biega na trzech, tę chorą ma podkuloną. Ciekawa jestem, czy odwiedzi weta. Zadzwonię do pani od priorytetów i zapytam. Brak mi słów, po prostu.
Spotkałam mojego przyjaciela Aresa. Ciężko było o zdjęcia, bo właził mi w obiektyw. On ma 14 lat i jak na psa tej wielkości jest w świetnej formie.
Oto Ares
Obrazek Obrazek

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 13, 2018 14:45 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Przeczytałam wszystko nadrabiajac zaległości. Przykro mi że Szylcia nie czuje się dobrze już miałam nadzieję że idzie ku lepszemu. Ja też długo walczyłam z oczkami Emi i wreszcie jest ok. Na jak długo to nie wiem, psiaki z wylupiastmi oczami tak mają. Dużo kciukow za Szylcie i za koty z pod huty też . :ok: :ok:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25466
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 13, 2018 15:33 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Wiem, że czasem oczka leczy się długo. Szylcia ogólnie nie czuje się dobrze, większość czasu leży w namiociku i śpi. Jeżeli nie będzie poprawy to w przyszłym tygodniu wezmę ją do lecznicy. Było już naprawdę nieźle, ale raptem się pogorszyło.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości